wtorek, 30 czerwca 2015

School stars cz.7

Mike od razu poszedł do domu dziewczyny, ale kiedy jej mama powiedziała, że wyszła ruszył na jej poszukiwania. Musiał z nią porozmawiać i nie miał zamiaru jej odpuścić. Już miał wracać do siebie, gdy nagle ją zobaczył jak beztrosko spaceruje z słuchawkami w uszach. Nawet na niego nie spojrzała. Zatarasował jej drogę. Spojrzała na niego wrogo, a następnie cudem go minęła. Brutalnie szarpnął ją za ramie i obrócił w swoją stronę. Wyciągnął jej z uszu słuchawki.
- O, cześć. A skoro już mnie zauważyłaś, pogadamy.
- Nie mamy o czym. -syknęła wyrywając się.
- Mamy o czym. Co to było na próbie?- syknął.
- To co widziałeś. Zasłużyła.
- Czym sobie zasłużyła?
- Nie udawaj kretyna.  - warknęła.
- No słucham. Czym?
- Daj mi spokój. - minęła go. Włożyła z powrotem słuchawki do uszu.
- To ty jesteś kopią Biebera.- warknął na tyle głośno, że usłyszała go mimo lecącej muzyki.
- Przebywam z nim i jego kopią. To chyba normalne, że stałam się kolejną. - syknęła. - A poza tym nic się jej nie stało. Żyje. Jeszcze...
- To nie jest normalne. Ona nic ci nie zrobiła, a ty wywlekłaś zmyślone świństwo. Mów sobie, co chcesz. Można mi zarzucić wiele. Ale mnie od Biebera różni to, że dbam o przyjaciół i walczę za tych, na których mi zależy. Ty masz na to wyjebane.
- Jasne. Mam wyjebane, bo co tam. Po chuja ratowałam ci dupę. Pewnie, kurwa! Jestem dziwką, bo spotykałam się z Justinem! Ale dla twojej wiadomości zniszczyła wszystko co zrobiłeś! Już prawie się pozbyłam tego dupka, a teraz z nim będę śpiewać "Me and you against the world." Owszem. Żałuję tego trochę, ale powtórzyłabym to z chęcią, bo zasłużyła na najgorsze. Mam w dupie co ONA myśli o mnie! Niech uważa mnie za szmatę, która robi z siebie ofiarę! Gdyby wiedziała co się wydarzyło po waszym przyjściu i zostawieniu mnie to by zmieniła suka zdanie! Nienawidzę jej, bardziej niż tego śmiecia! - krzyknęła odwracając się do niego.
- Wybrałaś huja, zamiast przyjaciółki.- mruknął, nie rozumiejąc jej słów.- Nie zostawiła cię, od tak. Zdajesz sobie sprawę z tego, ile razy płakała? Ile razy ja, czy Luke czy Cal próbowaliśmy ją pocieszyć? Próbowała pomóc Ci od niego odejść,a  ty z dnia na dzień traktowałaś ją jeszcze gorzej. Chociaż dzisiaj to w ogóle przeszłaś samą siebie!- zawołał, wyrzucając w górę ręce.- Zachowałaś się jak SZMATA.- podkreślił ostatnie słowo.- Nie w takiej dziewczynie się zakochałem.
- Skończyłeś? Ulżyłeś sobie?  - syknęła przez zaciśnięte zęby.
- Owszem.- mruknął.- Spodziewaj się mnie jutro rano przed domem.
- Nie musisz przychodzić. Idź lepiej po nią, bo czasem po drodze może ją spotkać krzywda.
- Przyjdę po ciebie. Obiecałem.- odwrócił się do niej tyłem.- Nie rzucam słów na wiatr.- ruszył w dół ulicy.
Zacisnęła zęby i ruszyła do domu. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Przyśpieszyła kroku. Wbiegła do domu jak poparzona. Od razu znalazła się w swoim pokoju i rzuciła się na łóżko. Wybuchła niepohamowanym płaczem. Spojrzała na kartkę, która leżała na stoliku nocnym. Piosenka... Wzięła ją do ręki, a następnie wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem. Odmachnęła się i zrzuciła lampkę nocną. Po jej ręce zaczęły spływać stróżki krwi. Zignorowała to i wzięła telefon. Miała jeszcze numer swojej dawnej przyjaciółki. Wybrała go. Jeden sygnał. Dwa. Trzy. Cztery. Rozłączyła się. Napisała sms'a. Wiedziała, że jej nie odpiszę, ale musiała to zrobić. "Wiem, że mnie nienawidzisz i zawsze będziesz za to co ci zrobiłam. Nie mówię tylko o dzisiejszym, ale także o cierpieniu, które sprawiłam ci chodząc z Bieberem. Nie liczę na to, że mi wybaczysz, ale chcę, żebyś widziała, że żałuje wszystkiego. Przepraszam. Znienawidzona przez ciebie szmaciana dziwka." Rzuciła telefonem o podłogę, a następnie opatrzyła swoją rękę i wzięła się za ponowne czytanie tekstu piosenki.
- Kto dzwonił? - zapytał chłopak rozkładając koc.
Zmarszczyła brwi.
- Ona.
- Co? - podszedł do niej i spojrzał na telefon. - Po co?
- Nie wiem.- mruknęła, gdy przyszedł do niej sms.- Czekaj, wiadomość.
- Czytaj.
Spełniła jego prośbę.
- Co o tym myślisz? - zapytał kiedy skończyła.
Zacisnęła zęby.
- Nie wiem. Zastanawiam się, skąd jej się to tak nagle wzięło.
- A ja wiem skąd.
- Więc mnie oświeć.
- Mike ją opierdzielił i to tak porządnie. - wzruszył ramionami. - Nie pozwolił cię jej obrażać, a ta się albo przestraszyła, albo faktycznie coś do niej dotarło.
- Nie przestraszyła by się Mike'a.- pokręciła głową.- Jest cwana. Bieber jej nie szanował, więc nie wiedziała, kiedy ją obrazi albo uderzy. Ona dobrze wie, że Clifford nie podniesie na nią ręki.
- Czyli pewnie to drugie.
Skrzywiła się.
- Nie wiem...
- Według mnie powinnaś zadzwonić do Mike i zapytać się co jej powiedział, ale nie mówiąc o sms'ie. - mruknął. - Wiesz o co mi chodzi, prawa?
- Wiem, wiem... Ale jeśli się pokłócili, to telefon nie wystarczy...- wstała z koca.- Chyba powinnam się do niego przejść.
- Nie puszczę cię samej. - zmarszczył brwi i zaczął wszystko zbierać.
- Przecież to nie jest daleko.- przewróciła oczami, pomagając mu złożyć kocyk.
- Powiedziałem, że nie puszczę to tego nie zrobię. - schował wszystko do koszyka. Po drodze wstąpili do chłopaka i zostawili wszystko, a następnie poszli do chłopaka.
Szatynka wbiegła po schodkach ganku i mocno zapukała w drzwi, które po kilku sekundach ktoś otworzył z rozmachem. W progu stanął Michael, w szarej bokserce i czarnych dresach. Na widok przyjaciół zmarszczył brwi.
- Yyyy... Umawialiśmy się na dzisiaj?
- Nie.- odpowiedziała, wchodząc mu do domu.
- Mam parę pytań. - mruknął Luke wchodząc zaraz za nią.
- Słucham.- mruknął, zamykając drzwi.
- Gadałeś z Claudią? - usiadł wygodnie na fotelu.
- Owszem. - oparł się ramieniem o framugę drzwi do salonu.
- I nie było dobrze, no nie?- zapytała cicho Klara. Mike tylko wzruszył ramionami. Szatynka westchnęła i przytuliła go. Od razu objął ją ramionami.
- Przepraszam... Nie chcę, żeby nasze kłótnie wpływały na to coś, co do niej czujesz...- szepnęła.
- To nie tak...- mruknął.- Nie pozwolę jej krzywdzić moich przyjaciół.
- Ostro się pokłóciliście? - zapytał Luke.
- Czy ja wiem... Nikt niczym w nikogo nie rzucał.
- Dziwne. Nawet ja rzucam w ciebie bananami, a kłócimy się tylko o kostki do gitary.- mruknęła mu w pierś. Zaśmiał się cicho.
- A... czy... - zawahał się. - Powiedziała, że... że cię nienawidzi?
- To mi powtarza, odkąd się znamy.- zaśmiał się.- Nie, słuchajcie. Nie było źle.- stanowczo odsunął od siebie szatynkę.- Więc się nie smuć, mała, bo ci się twarz nie zagoi. Jest dobrze. A co? Skąd w ogóle przyszedł wam do głowy pomysł, że z nią rozmawiałem?- uniósł brew.
- To chyba logiczne. - mruknął Luke.
- Gadaliście z nią?- zdziwiony zmarszczył brwi.
- Nie.
- No to skąd?
- Po prostu byliśmy ciekawi, czy z nią rozmawiałeś, więc przyszliśmy. - wyjaśnił ciągle patrząc na dziewczynę.
Clifford skrzyżował ramiona na piersi i uniósł jedą brew.
- Nie ze mną te numery, stary. Za dobrze was znam. Słucham.
Nie odpowiedział. Założył ręce za głowę i oparł się na fotelu.
- To moja wina.- powiedziała szybko Klara.- Martwiłam się o ciebie...- zaśmiał się i objął ją ramieniem.
- Nie potrzebnie, młoda. Jest dobrze.
- Mówiłem ci, że jest twardy. - mruknął. - A teraz, skoro tu jestem to mam ochotę na małe piwo. Co masz dobrego?
- Wiesz, gdzie jest lodówka.- wskazał kciukiem na drzwi do kuchni.
- Zaraz wracam. Też chcesz?
- Nie, dzięki.- odpowiedział brunet.
Chłopak wzruszył ramionami i poszedł po napój.
Szatynka usiadła po turecku na dużej, miękkiej kanapie. Wyciągnęła z kieszeni telefon i zaczęła wpatrywać się w wyświetlacz.
- Pokażesz? - do salonu wszedł Luke.
- Ale co?
- Wiesz o co mi chodzi. - wziął łyka piwa.
- Nie mam zielonego pojęcia.- pokazała mu język.
- Chwila! Ale ja nie chcę być świadkiem waszych podchodów!- Michael uniósł ręce do góry.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł i oboje uważmy tak samo. - zwrócił się do dziewczyny olewaująć kumpla.
- Ale walczyłam o to tyle czasu... Może powinnam spróbować?
- To jest twoja decyzja. Ja tylko cię mogę wspierać,ale nie decydować za ciebie. Ale póki co nikomu tego nie pokazuj.
- Mhm.- mruknęła.
- Lol, czuję się olany. Wtajemniczycie mnie?- zapytał Mike.
- Nie.- pokazała mu język.- Muszę to przemyśleć. Chyba jutro to ogarnę.- popatrzyła znacząco na Luke'a.
- Tylko dobrze to przemyśl. - uśmiechnął się.
Pokiwała głową i znów wróciła do zabawy telefonem.,




Następnego dnia Mike poszedł po Claudię, ale nikogo nie zastał, więc poszedł prosto do szkoły. Po jej budynkiem zastał chaos. W końcu dzień przed wielkim koncertem. Każdy coś robił z nim związane. Jednak w całym tym bałaganie odnalazł swoją paczkę. Od razu do nich poszedł. Przybił żółwika z kumplami i przytulił Klarę. Rozejrzał się po nich. Byli w wyśmienitych humorach.
Wszyscy mieli wielki uśmiech na twarzy. Nawet dziewczyna po mimo opuchlizny, która trochę zeszła wyglądała jakby ktoś obrzygał ją tęczą.
- A ty co taki ponury? - zapytał Ash. - Dzień przed koncertem, a ty doła masz?
- Nie mogę znaleźć Claudii. Nie wiecie, gdzie się może szlajać?- zapytał.
- Jest w szkole. - mruknął Luke obejmując swoją dziewczynę. - Rozwieszała plakaty, a teraz chyba siedzi u dyrektorki, no nie?
- Ciekawe co tam się dzieje. - mruknął zamyślony Ash.
- Właśnie. Gadają już ponad dwadzieścia minut. - Calum podrapał się w tył głowy.
Zmarszczył brwi.
- A skąd wy tyle wiecie? Szczerze, spodziewałem się odpowiedzi "nie mamy pojęcia", albo "wali nas to".
- A to już wyjaśni ci moje słońce. - blondyn pocałował dziewczynę w policzek.
Przewróciła oczmai.
- Chyba... Chyba się trochę pogodziłyśmy...
Mike popatrzył na nią, jakby właśnie mu powiedziała, że ptaki z pizzy odleciały w stronę antarktydy. Ashton wybuchnął śmiechem.
- Masz minę jakby kot zesrał ci się na dywan.
- Ty masz taką twarz.- mruknął, nadal patrząc dziwnie na szatynkę.
- Oj no już! Bez przesady! Chyba tego chciałeś, no nie?- zapytała, unosząc brew.
- Chyba wolał, jak się kłóciłyście. - zaśmiał się Calum.
- Nie, nie o to chodzi.- zaprzeczył szybko.- Tylko jakoś to do mnie nie dociera.
- Wiem, do mnie jeszcze też.- przyznała Klara.
- Co mamy pierwsze? - mruknął Luke we włosy dziewczyny.
- Wszyscy razem mamy geografię.- odparła.
- Bosz. I znowu patrzeć na ten gruby tyłek. - mruknął Ash.
- Jaki gruby tyłek?- zapytał zdziwiony Hood.
- Nauczycielki. - wyjaśnił. - Wolałbym już patrzeć na drzewo.
- To może... No nie wiem. Skup się na lekcji? Albo na mapie?- zaproponował jakby od niechcenia Michael.
- Nie rozumiesz. - udał nafochanego i z dumną głową pociągnął Caluma do szkoły. - Chodź. Jako jedyny mnie rozumiesz.
- Chcę być druhną na waszym ślubie!- krzyknęła za nimi Klara.
Blondyn się cicho zaśmiał.
- Idziemy?
- Mhm.- cmoknęła go w policzek.- Mike, będziesz na nią czekał?
- Chyba tak.- mruknął.
- To przekaż, że czekamy już w sali, ok?- uśmiechnęła się.
- Jasne.
Chłopak splótł swoje palce z dziewczyny i poszedł z nią prosto do sali. Clifford podszedł pod gabinet dyrektorki i oparł się plecami o ścianę.
- To przyniosę to pani za godzinę. - uśmiechnęła się miło.
- Tylko nie zapomnij! - zawołała kobieta, a ta zamknęła drzwi i schowała jakieś kartki do teczki. Spojrzała na chłopaka, ale nie podeszła do niego. Bała się.
Nogą odepchnął się od ściany i niedbałym krokiem, z rękami w kieszeniach, zbliżył się do niej.
- Czemu rano na mnie nie poczekałaś?- zapytał spokojnie.
- Śpieszyło mi się. - mruknęła przypinając coś na gazetkę.
- Ale miałaś czekać.
- O co ci tak naprawdę chodzi? - jęknęła patrząc na niego.
Wzruszył ramionami.
- Martwiłem się. Już myślałem, że Bieber coś ci zrobił...
- A co miałby mi zrobić? - prychnęła.
- Wolę nie wiedzieć.- mruknął cicho.- Podobno się pogodziłyście?
- Ale to chyba nie twoja sprawa, co nie?
- Nie wiem, czy nie moja. Po prostu pytam.
- Coś jeszcze? Mam sporo pracy.
Pochylił się i krótko pocałował ją w usta.
- Nie, to w sumie już wszystko.- mruknął, cofając się.- Mam przekazać, że czekają na ciebie w sali od Gegry.
- Mam jeszcze trochę do wywieszenie. - mruknęła tak jakby chłopak jej nie pocałował. - Muszę jeszcze iść do Molly, Chealse i Justina, zanieść jakieś papierki do urzędu, potem jeszcze do dyrektorki, opieprzyć dźwiękowców, że jeszcze nie zdążyli założyć tego całego ich sprzętu, oświetleniowców za wywalenie korków... Trochę tego jest, więc nie wiem czy zdążę na geografię, czy w ogóle będę na jakichkolwiek zajęciach.
- Okay, przekażę. Przyjdę po ciebie po lekcjach.
- Nie. Pewnie będę tu siedzieć do późna, więc idź do domu.
- Więc na ciebie poczekam.- zmierzwił jej włosy i odwrócił się na pięcie.
- Dzięki. Teraz do urzędu mnie nie wpuszczą. - zaśmiała się.
- Poradzisz sobie!- zawołał przez ramię i skierował się na lekcje.
Ta tylko pokręciła głową i wróciła do pracy.





-Gdzie masz zgubę? - zapytał Luke podnosząc głowę z nad zeszytu.
- Pracuje.- mruknął, rzucając plecak pod ławkę.
- Mhm. Bawi się w sekretarkę.- uśmiechnęła się Klara.- Udało jej się wymigać od tego duetu z Bieberem... na rzecz innego.
- Co masz na myśli? - Ash spojrzał na nią. Miał pełną buzię żelków.
-Kurna! Przestań żryć na lekcji, bo cię w końcu babsztyl udupi!- mruknęła cicho.
- Pyf. - schował jedzenie do torby. - Więc?
- Zobaczysz. Jak wasza SLSP?
- Świetnie. - uśmiechnął się blondyn.
- A w ogóle to czemu ona się tym zajmuje, a nie przewodnicząca szkoły? - Calum podrapał się w tył głowy.
- Po przewodnicząca jest cipą.- mruknął Mike.
- O to, to. Przybij.- dziewczyna i Michael przybili piątkę.
- Panie, Clifford. Proszę usiąść w ławce, a nie na niej. - zwróciła mu uwagę.
Brunet, wywracając oczami, spełnił polecenie nauczycielki. Zaczęła się lekcja.
- Tylko nie zapomnijcie o sprawdzianie! - upomniała ich belferka.
- Jak cię ktoś wyrucha.- mruknął pod nosem Clifford, wychodząc z sali.
- Panie Clifford! - na jego nieszczęście usłyszała to. - Proszę tu do mnie! Natychmiast!
Zaśmiał się cicho pod nosem i przybił piątki Ashtonowi i Calumowi, wracając się do klasy.
- Tak?
- Ma pan mi coś do powiedzenia? - zapytała kiedy ostatni uczniowie wyszli z sali. - Matt, zamknij drzwi.
Chłopak zamknął drzwi, a nauczycielka znów spojrzała na Mike.
- Słucham.
- Nie, a dlaczego pani pyta?- zapytał, uśmiechając się niewinnie.
- Nie udawaj, głupka! - krzyknęła uderzając w biurko. - Chcesz mieć kolejne kłopoty?! Łatwo możesz wylecieć z tej szkoły!
- Tak, wiem. Nie chcę kłopotów.
- Więc słucham.
Powstrzymał cisnące mu się na usta przekleństwo.
- Prz... Prz... PRZEPRASZAM.- wyartykułował dokładnie słowo.
- Za? - ciągnęła go za język.
- Nie mam zielonego pojęcia, ale nie chcę mieć kłopotów.
- Co powiedziałeś wychodząc z klasy?! Że jak kto zrobi co?!
- Jak cię ktoś wysłucha.
- Nie! Powiedziałeś to inaczej!
- Ależ nie. Powiedziałem, jak cię ktoś wysłucha. A co pani słyszała, pani profesor?
- Powiedziałeś wyrucha!- krzyknęła uderzając ponownie w stół. - Chcesz mieć kłopoty, chłopcze?!
- Nic takiego nie powiedziałem.- prychnął.- I chyba nie powinna używać pani takich określeń przy uczniach.
- Nie zemną te numery Clifford. - zaczęła grozić mu palcem. - Dobrze wiesz, że nie dam się nabrać na twoje gierki. Znam je na pamięć.
- To trochę upiorne. Uczy się pani moich tekstów? I chce się ruchać? Ja wiele rozumiem, ale to chyba jednak nie te lata...
- Jeszcze wylecisz w tym tygodniu. - syknęła przez zaciśniętą szczękę.
- Proszę mi nie grozić.- odparł dumnie.
- Nie gorzę. Informuję cię.
- To nie pani ma taką władzę. Mogę już iść?
- Prosto do dyrektorki.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Jak sobie pani życzy...- wyszedł z sali, dyskretnie wyłączając dyktafon w telefonie.
- Mike! - rzuciła się na niego brunetka. Oboje wylądowali na ziemi. Cicho się zaśmiała i wstała. - Nie uwierzysz!
- Bardzo prawdopodobne.- zaśmiał się, wstając.- Co się stało?
- Przed chwilą byłam u dyrektorki, a tam producent muzyczny! - skakała w miejscu mówiąc wszystko na jednym wdechu.
- No, i?
- No i?! - spojrzała na niego jak na idiotę. - Serio się nie domyślasz?
- Dostałaś kontrakt na płytę?- uniósł brew.
- Nie. Wy dostaliście! - pisnęła i mocno go przytuliła.
- My... Co?- zmarszczył brwi.
- Dostaliście kontrakt. To znaczy jak dobrze wystąpicie jutro to dostaniecie. - wytłumaczyła odsuwając się od niego. - Nie cieszysz się?
Nagle uniósł ją, okręcając wokół.
- Żartujesz?! Cholernie!- zaśmiał się, stawiając ją z powrotem na ziemi i mocno przytulając.
- Tylko mi się jutro nie zbłaźnij. - zaśmiała się odwzajemniając uścisk.
Pocałował ją w czubek głowy.
- Nie zamierzam.
- A i nie wiesz tego ode mnie.
- Jasne.- uśmiechnął się szeroko.
- Idziesz na kawę?
- A nie masz ty czasem ważnej pracy?- zapytał podejrzliwie.
- Mam, ale chyba mogę wyjść z tobą na kawę, prawda? A poza tym muszę iść do urzędu, więc wstąpienie na małą czarną nie zaszkodzi. - puściła mu oczko.
- A ja mam matmę... Hmmm... Dobra, ale na taką z mlekiem.- przytaknął.
- Przynajmniej sama nie będę musiała nosić tych teczek. - zaśmiała się ciągnąc go ku wyjściu ze szkoły.
- Daj, wezmę.- zabrał je z rąk torbę z teczkami.
- Ostrzegam, że ciężkie.
Bez problemu przerzucił sobie przez ramię.
- Dla ciebie, mała.- pocałował ją w czubek głowy.
- Noszę to cały dzień. A teraz ma ich przybyć. - przytuliła się do niego.
Objął ją ramieniem.
- To ci na chwilę ulżę.
- Tylko na chwilę? - udała smutek. - Chociaż lepsze to niż nic.
- Zobaczymy.- wyciągnął telefon z kieszeni i napisał smsa do Luke'a.- Może nawet na dłuższą chwilę.
- Taką do końca życia. - szepnęła.
- Zacznijmy od do końca lekcji.- zaśmiał się.- Więc jak minął twój dzień?
- Ciekawie. Wczoraj uderzyłeś tak Justina, że musiałam mu czytać świstek, który musiał podpisać. - mruknęła. - Dyrektorka zaczęła mi się zwierzać jak to ją wkurzasz. I tak dalej, i tak dalej.
- Hm. Faktycznie ciekawie. Zamierzam ją dzisiaj wkurzyć jeszcze bardziej.
- Co znowu zrobiłeś? - jęknęła jak zmęczona matka wybrykami syna.
- Aaaaa, taka tam. Pyskówka. Luz, w sumie, norma.- wzruszył ramionami.
- Serio chcesz robić sobie jeszcze większe problemy? - mruknęła. - Wiesz, że mogą cię wywalić w każdym momencie to jeszcze ich prowokujesz o tego. Czy ty choć raz nie mógłbyś być normalny, grzeczny i spokojny?
Popatrzył na nią znacząco.
- Wtedy nie byłbym sobą.- odparł.
- I nie dałbyś rady. -podpuszczała go.
- Nie.- uciął dyskusje.

niedziela, 21 czerwca 2015

School stars cz.6

        Następnego dnia dziewczynę obudziło delikatne potrząsanie i ten słodki głos, który przyprawiał ją o dreszcz. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła jak uśmiechnięty Luke próbuje ją obudzić. Wyglądał przepięknie. Włosy postawione na żel. Czarny podkoszulek i jeansy. Do tego skejty. Jego niebieskie oczy mieniły się jak gwiazdy ubiegłej nocy. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i coś wymamrotała pod nosem wywołując u chłopaka cichy śmiech.
- Rusz ten tyłek, bo do szkoły się spóźnimy. - zaśmiał się uśmiechając szeroko.
- Dobry Boże... Moja głowa.- jęknęła, podnosząc się.- Co się... Co się wczoraj działo?
- Nic. Przebieraj się. - cały czas się uśmiechał.
Rozejrzała się.
- Co ty robisz w moim pokoju?- zapytała, masując skronie.
- Spałem. - wzruszył ramionami i wyciągnął ją w z łóżka. - Dalej kochanie.
Popatrzyła na niego zdziwiona.
- Jak spałeś? Co... Ale... Ach, mój łeb.- przyłożyła chłodną dłoń do czoła.- Była wczoraj jakaś impreza?
- Nie. To ty się spiłaś. Musiałem cię tu przynieść i  położyć grzecznie spać. - mruknął i podał jej nowe ubranie. - A, że nie chciałaś spać sama zostałem na noc.
Popatrzyła na niego z drobnym przymułem.
- Ah...aaaa... No dobra...- westchnęła, wstając. Podeszła do szafy i wyciągnęła jakieś ubranie.
- Ah...aaaa... No dobra...- westchnęła, wstając. Wzięła ubranie i powędrowała do łazienki.
- Szybciej, mała. - popędzał ją pakując jej książki i uszykowane wcześniej kanapki.
- Już, już!- wyszła z łazienki. No cóż... Była ubrana i uczesana, ale i tak widać było, że ma za sobą ciekawą noc.
- Po biologi cię przyprowadzę z powrotem do domu. - mruknął patrząc na nią. - Nie wyglądasz najlepiej. Zobaczymy. Może świeże powietrze trochę zdziała.
- Bez przesady.- mruknęła, przerzucając przez ramię plecak.- Nie dramatyzuj, poradzę sobie. Chodźmy.
- Daj ten plecak. - zaśmiał się zabierając jej torbę. Założył sobie na drugie ramię, a dziewczynę chwycił za rękę i splótł ich palce.
- Oddaj mi! Luke, nie jestem niepełnosprawna, tylko głupia! Oddawaj mój plecak!
- O i tu się zgodzę! - przytulił ją i pocałował w czoło. - To było głupie co wczoraj zrobiłaś, ale kocham cię i ci to wybaczę.
Przewróciła oczmai.
- Uf, kamień z serca. A teraz oddawaj!
- Ledwo idziesz. - zaśmiał się. - Jeszcze plecak cię przygniecie. Dam ci go w szkole.
- Jesteś straszny.- burknęła.
- Ale twój. - zatrzymał się i delikatnie musnął jej usta. - Fu. Nadal wódka.
Odsunął się i ruszyli dalej.
- Dzięki.- mruknęła, przewracając oczami.




        Mike czekał na brunetkę pod jej domem.
- Hej. - mruknęła wychodząc z domu i zapinając kurtkę.
        Nie czekając na niego ruszyła w kierunku szkoły. Bez słowa ruszył za nią, rozglądając się na boki.
        Dziewczyna się nie odezwała. Cały czas słuchała piosenki, którą nagrała wczoraj. Miała nuty, więc nie było to problemem. Jednak. Wolała kiedy on to jej śpiewał. W ciszy mijali zakręty i budynki, idąc w stronę szkoły.
        Nagle wpadli na Biebera. Dziewczyna nie szczególnie się tym przejęła. Po prostu przeszła obok niego.
- Stój.- szarpnął ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Czego chcesz? - syknęła.
- Puść ją, Bieber.- syknął Mike.
Szatyn, nie zważając na niego, pocałował Claudię. Odsunęła się gwałtownie od niego.
- Nigdy więcej tego nie rób. - warknęła wycierając usta.
- Nie pozwoliłem ci się odsunąć. -warknął, przyciągając ją ponownie. Wtedy Mike rozdzielił ich i złapał Biebera za kołnież koszuli.
- Z czym masz problem, mały obszczańcu?- syknął.
Szatyn napluł mu na twarz.
- Mike. - warknęła dziewczyna i ich rozdzieliła. - Przestań.
Justin zaśmiał się pogardliwe.
- Właśnie. Wracaj do budy, bo tak ci dziewczyna każe.
Nim zdążyła ponownie zareagować, brunet rzucił się na Biebera z pięściami/.
- Mike! - krzyknęła, ale te nie zareagował. Chwyciła go za ramię i odciągnęła od chłopaka. Już chciał rzucić się na niego ponownie, ale ta go powstrzymała. - O czym wczoraj gadaliśmy?! Nie będę bronić ci dupy jeśli to ty zaczniesz! Ogarnij się, bo robisz się kopią tego dupka!
Stanowczo odsunął ją od siebie.
- Już i tak widzisz we mnie tylko jego. Gorzej nie będzie.- syknął, po czym kopnął czołgającego się Justina.
- Przestań! - pisnęła i złapała go za ramię. Pociągnęła w tył, a następnie przytuliła do siebie. - Przestań...
Zdziwiony odwzajemnił uścisk.
- Nie rób tego. - szepnęła w jego tors. Jego podkoszulek zaczął się robić mokry od jej łez.
- Ej, nie płacz mała.- mruknął, głaszcząc ją po plecach. Pocałował ją w czubek głowy.- Nie płacz, nie ma nad czym.
- Napisałeś, że przy mnie jesteś łagodny. - szepnęła przez łzy. - Wcale taki nie jesteś...
- I tak nie wierzysz w to, co mówię.- burknął.
- Bo zachowujesz się jak on... - wskazała na Biebera.
- Bo mnie prowokujesz.
- Czyli to moja wina?  - zapytała zdziwiona i przestała płakać.
Uniósł kącik ust.
- Oczywiście, że tak. Jak zawsze, no nie?
- W końcu wszystko co złe to ja. - burknęła. - Justin? Nic ci nie jest?
- Nie zbliżaj się do mnie, szmato.- warknął.- Jeszcze dostanę jakiegoś syfa. Już cała szkoła we, że się z nim pieprzysz. Pewnie nie tylko z nim, mam rację?
- Ty mały...- Michael zrobił krok w jego stronę, a ten zaczął uciekać.
- Zostaw go. - złapała go za rękę. - I tak nic nie zmienisz...
Wysłał mu jeszcze miażdżące spojrzenie, po czym objął brunetkę w pasie.
- Chodźmy.
        Nie odezwała się. Po prostu podniosła swoją torebkę i schowała MP3 do niej. Pozwoliła prowadzić się chłopakowi. Przed szkołą zobaczyli paczkę 5 SOS. Mike uśmiechnął się szeroko i pomachał do kumpli.
- Idziesz do nas?- zapytał dziewczynę.
- Nie. Wolę nie. - mruknęła.
- Dlaczego?- uniósł brew.- Jeśli chodzi o te pytania Ash'a i Cal'a, to mogę ich uciszyć.
- Nie. Nie oto chodzi. Idę do szkoły. Pa. - pocałowała go w policzek i weszła do budynku.
Odprowadził ją spojrzeniem. Dopiero, kiedy weszła do budynku, ruszył w stronę znajomych.
- Czemu nie przyszła? - zapytał Ashton. - Wystraszyła się Caluma?
- Nie, ciebie.- pokazał mu język.- Boże, Klar, co ci się stało?
- Spierdalaj.- burknęła, nasuwając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Przebalowało słoneczko. - powiedział zabawnie Luke obejmując ją.
- Jesteście tak słodcy, że zaraz rzygnę lizakami.- przyznał Hood.
- Uważaj, żeby ci przy tym nie stanął. - zaśmiał się Ash.
Wszyscy popatrzyli na niego dziwnie.
- Ashton. Oficjalnie masz szlaban na używanie słowa "stanął".- zarządziła z uśmiechem Klara.
- A kto mi zabroni? - zaśmiał się. - Nikt mnie nie powstrzyma przed słowem "stanął"!
- Kto jest za tym, żeby znaleźć nowego perkusistę, podnosi rękę w góry.- zawołał Michael. Cztery dłonie poszybowały w górę.
- Pff... Ja wam jeszcze pokaże. - udał nafochane dziecko i poszedł do szkoły, krzycząc wcześniej. - Kroimy żaby!
- Na prawdę się o niego martwię.- mruknął Calum, wstając z trawy i otrzepując spodnie.- Idę go pilnować.
- Idź idź. - zaśmiał się Luke.
- To jak, mała. Idziesz na przesłuchanie?- zapytał Mike, opierając się o murek.
- Chyba po to, żeby zrobić komuś krzywdę.- mruknęła, bawiąc się komórką Luke'a.
- Ją tylko może przekonać mój głos. - szepnął jej do ucha przygryzając jego płatek.
Otworzyła szerzej oczy.
- Co? Skąd taki pomysł?- zapytała szybko.
- Ty mi to powiedziałaś. - uśmiechnął się cwanie. - Teraz mam nad tobą władzę
- Ygh.- jęknęła, uderzając z otwartej dłoni w twarz.- Cholera. Nigdy więcej picia.
- Też cię kocham. - pocałował ją w policzek. - A ty? Gdzie tak szybko wyleciałeś po próbie?
- Do domu.- mruknął.
- Po co? - zmarszczył brwi. - Nigdy wcześniej ci tak śpieszno nie było.
- Nie pamiętasz? Umówił się z tą zdrajczynią.- mruknęła niezadowolona.
- Klara...
- Nawet nie zaczynaj, Clifford!- zastrzegła.- Nie obchodzi mnie to, co się między wami rodzi, chociaż mam nadzieję, że zemrze w zarodku. Oficjalnie jej nienawidzę. Jest zdradziecką żmiją.
- Klara. - upomniał ją Luke. - Przestań.
- Nie zamierzam.- burknęła niczym nafochane dziecko.- A ona nawet tego nie żałuje! Jak mogła! Tak po prostu złamała obietnice i ma to w dupie!
- Rozmawialiśmy... Zresztą i tak tego nie pamiętasz. - mruknął. - Ale nie obrażaj jego dziewczyny, bo ci coś zrobi.
- Ej! Ona nie jest moją dziewczyną!- zaprotestował.
- A spróbowałby... Oddałabym mu.- mruknęła.
- Jasne, jasne. - mruknął. - Dziewczyna czy nie. Już drugi raz nocowała u ciebie. A ty lepiej z nim nie zaczynaj, bo ja cię bronić nie będę.
- Nie nocowała u mnie.- warknął.
- Lepiej dla ciebie.- mruknęła.
- Klara!- brunet podniósł głos.
- Co?! Będę tak mówić dopóki mnie nie przeprosi i na prawdę nie pożałuje, że...- zamilkłą nagle.
- Co jest?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Nic.- pocałowała w policzek Luke'a.- Muszę lecieć. Widzimy się na Angielskim.
- O co chodzi? - zapytał łapiąc ją za nadgarstek.
- O nic, słońce.- uśmiechnęła się szeroko, po czym wyrwała się z jego uścisku i pobiegła do szkoły.
- Czy tylko ja mam takie wrażenie, że wpadła na jakiś diaboliczny pomysł?- zapytał Michael z przymrużonymi oczami.
- Lepiej idź pilnuj swojej dziewczyny, bo może nie przeżyć dzisiejszego dnia z dwóch powodów. - mruknął wstając.
- Dwóch?
- Klara. No i Bieber. - mruknął patrząc na chłopaka wchodzącego do szkoły.
- Nie martw się.- brunet odepchnął się od kamiennej ścianki.- Nie zbliży się do niej. Zabiję go, jeśli to zrobi.
- Jeśli to zrobisz to wiesz, że ona cie znienawidzi,prawda?
- Trudno. Czasem w życiu trzeba wybierać. Osobiście wolę, żeby mnie nienawidziła i była bezpieczna, niż jak mam się martwić, czy lekarze poskładają ją w całość.
- Przecież by nic jej zaraz nie zrobił. - zmarszczył brwi.
- Wolę nie sprawdzać.- burknął, wchodząc na korytarz.
- A ja tam bym sprawdził. - wzruszył ramionami.
- Ciekawe, jak.
- Obserwowałbym. Zaatakował wtedy kiedy on uderzy pierwszy. - mruknął. - Jeśli znów uderzy dziewczynę zostanie wydalony. Jeśli uderzysz go, bo coś jej powie, ale jej nie uszkodzi to Ciebie wydalą.
- Nie pozwolę mu jej uderzyć.- warknął.- Z resztą, ty rzuciłbyś się na niego, gdyby tylko podniósł rękę przy Klarze.
- Ale nie kiedy by się do niej odezwał. Poza tym mi nie grozi wydaleni tylko tobie.
Przewrócił oczami.
- Mniejsza. Co teraz mamy?
- Ty? Biologię. Ja? Matmę.
- Cudnie.- mruknął.- To dlatego Ash darł ryja o tę żabę...
- Ale z kim masz biologię. - udał zachwycenie. - Same gwiazdy.
Zmroził go wzrokiem.
- Umiesz skakać? To spierdalaj w podskokach.
- Złość piękności szkodzi księżniczko! - zaśmiał się kierując w stronę schodów.






        Zaraz po lekcjach chłopcy razem z Klarą poszli na próbę. Dwa dni do koncertu, więc czas zacząć casting. Ostatnie zgłoszenia zostały przyjęte dziś rano.
        O dziwo Klara była w szampańskim nastroju. Wszyscy się jej dziwili, ale za chwilę miał wyjść powód jej dumy. Nawet wystąpienie na castingu nie zepsuło jej humoru.
         Nagle drzwi sali do prób otworzyły się, a przez nie weszła wściekła Claudia. 5SOS skończyło piosenkę, więc Mike podszedł do dziewczyny. Już miał coś powiedzieć, gdy ta nagle na niego wyjechała.
- Po jaką cholerę to zrobiłeś?! - syknęła tak by tylko on to słyszał. - Przez ciebie upokorzyłam się przed wszystkimi! Nie dość, że mają mnie za dziwkę to w dodatku będą mieli powód do śmiechu! Jak mogłeś... Nienawidzę cię...
- Co?- zmarszczył brwi.- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj idioty. Dobrze wiesz o czym mówię.
- No właśnie w ogóle. Co jest?
- O casting. To ty mi powiedziałeś, że ładnie śpiewam. To ty to zrobiłeś.
Zaśmiał się.
- Nie żartuj sobie. W życiu nie zrobiłbym czegoś tak szczeniackiego!
- A wyglądam jakbym żartowała? - warknęła wściekła.
- Musiałbym cię nienawidzić, żeby...- Mike przerwał i otworzył szerzej oczy ze zrozumieniem. Odwrócił się w stronę przyjaciół. Klara siedziała na ławeczce, oparta brodą o gitarę z uśmiechem od ucha do ucha.- No tak...
- Co znowu?
- To wszystko wyjaśnia.- pokręcił głową ze śmiechem.- Mała zołza.
- Zabiję sukę. - syknęła patrząc na Klarę. Ruszyła w jej kierunku.
Tej uśmiech nie schodził z ust.
- Czego tu chcesz, oszuchistko?
- Podła suka! Musiałaś no nie?! - krzyknęła jej prosto w twarz i ściągnęła ją z krzesła. Zaczęła szarpać ją za włosy, drapać. Wszystko tylko, żeby ucierpiała na tym. - Zabiję cię!
        Na skórze dziewczyny zostawały czerwone ślady paznokci, a w niektórych miejscach pojawiała się krew. Nagle kopnęła ją mocno w brzuch, skutecznie ją odpychając. Michael i Luke rzucili się, żeby je przytrzymać. Mimo wszystko Klara śmiała się głośno.
- Cholernie się cieszę, że poczułaś się tak jak ja, ty mała, podła suko.- powiedziała z satysfakcją.
- Zabiję cię! - szarpała się. - Puść mnie! Zabiję ją!
- Klara skończ. - mruknął Luke. - Nie nakręcaj jej jeszcze bardziej.
- Puść mnie! - krzyknęła przeraźliwie głośno i uderzyła bruneta z łokcia w brzuch. - Puść!
Ten tylko wygiął jej ręce mocniej w tył i nachylił się do jej ucha.
- Popatrz, co zrobiłaś.- nakierował ją tak, by musiała patrzeć na szatynkę. Miała spuchniętą, pooraną twarz i czerwone ręce.- Widzisz, co zrobiłaś? I to sowiej przyjaciółce.
- Puść mnie! - szarpała się. Wygięła twarz w drugą stronę, tak by nie musiała patrzeć na dziewczynę. - Puść!
- Zobacz.- szarpnął nią.- Pobiłaś PRZYJACIÓŁKĘ. Jak mogłaś?
- Ona nie jest przyjaciółką! - wydostała się z jego uścisku. - Jest szmatą, która zginie w męczarniach!
- Bo co?- zawołał, łapiąc ją za nadgarstki i przyciskając do ściany.
- Nie boję się ciebie. - syknęła nagle. - Nie jestem Bieberem.  Nie zrobię tego teraz to zrobię to później.
- Jesteś egoistką, wiesz?- zapytał, odsuwając się od niej.
- Większą od ciebie nie mogę być. - prychnęła.
- Jak śmiesz tak do niego mówić?!- krzyknęła Klara, wyrywając się do przodu.- Ty głupia dziwko! Upokarzasz wszystkich wokół, manipulujesz ludźmi, a potem robisz z siebie tą pokrzywdzoną!
- Zamknij ryj! Nikt cię nie pytał o zdanie! Jesteś zdradliwą dziwką! Od samego początku nią byłaś!  Myślisz, że jak Luke zwrócił na ciebie uwagę to jesteś kimś! Daję wam górę dwa tygodnie! Rzuci cię w cholerę, bo zapijesz się!
        Luke momentalnie złapał brunetkę za ramię i pociągnął do tyłu. Mocno do siebie przytulił i wyszeptał cicho na ucho.
- Nie warto, słonko. - szeptał cicho.
- Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię na koncercie.- syknęła jadowicie, wychylając się z pod jego ramienia.
- Masz pecha, bo oddałam to miejsce Justinowi. - uśmiechnęła się wrednie. - Będziecie tworzyć niezły duet.
- Pyf, jesteś głupia. Myślisz, że nie czytałam regulaminu? Nie można się zamieniać. Po za tym, ten twój pedał nigdy nie dorastał mi do pięt. To ty byłaś tą idiotką, która cieszyła się, że wielki Justin Bieber w ogóle się do niej odzywa.
- Pedałem jest Luke, nie Justin. - syknęła. - I owszem, można. Jeśli osoba wybrana nie jest zdolna do wykonania piosenki.
- Upośledzenie umysłowe cię nie usprawiedliwia, downie.- warknęła.- I odpierdol się od Luke'a..
- Widzisz? Jednak będziesz musiała wystąpić. - udała zawiedzenie.
- Skończcie! - wrzasnął Ashton. - To jest głupie! Obie powinniście się przeprosić! Klara za to, że Cię złosiła, a ty za to, że ją pobiłaś! I sądzę, że nie tylko to macie na sumieniu, więc ruszcie te dupy i chociaż raz normalnie pogadajcie, bo wszyscy mamy tego dość! W ogóle się dziwię, że Luke i Mike z wami wytrzymują! Jesteście najgorszymi zrzędami na świecie! A mało tego to jeszcze zołzy! Obie!
- Zamknij się Irwin!- warknęła.
- Sama się zamknij. - warknął. - Choć raz byś pokazała, że jesteś mądrzejsza. Ta lepsza.
- Wiesz co, Ashton? Masz rację. Klara powinna przeprosić wszystkich, za to, że jest zołzą. - mruknęła Claudia.
- Uważaj, bo i Ciebie pobiję.- syknęła, wyplatając się z uścisku Hemmingsa.- To gówno.- wskazała ręką na brunetkę.- Dwa razy się mnie wyparło, złamało daną przysięgę a potem mnie pobiło. Możecie mnie pociąć, ale i tak nie wyciągnę do niej ręki. Robiłam to cały ostatni semestr!
- Chyba jechałaś po Justinie! - oburzyła się. - Na każdym kroku go krytykowałaś! Nie ważne co zrobił, zawsze był tym złym! Ale wiesz co Ci powiem?! Mam Twoje zdanie w dupie! Znam go lepiej  iż ty i wiem jaki jest! Myślisz, że jak pokażesz się z Luke'iem to staniesz się popularna? Hah. - prychnęła. - I tak wszyscy wiedzą, że to Twój pierwszy chłopak, a nie jesteś już dziewicą. Straciłaś cnotę po pijaku! Każdy wie, że spałaś z Justinem. - prychnęła.
Luke w ostatniej chwili złapał dziewczynę. Mocno ją do siebie przyciągnął i przytulił. Nie miała jak uciec. Był za silny. Zbyt silny jak na nią.
- Ciii... Spokojnie. Chce cię sprowokować. Ignoruj...
- Powiedź mi, że ona kłamie.- jęknęła, wtulając obolałą twarz w jego szyję.- Proszę...
- Oczywiście, że kłamię. - szepnął przytulając ją. - Nie było takiej sytuacji.
Po jej policzkach spłynęły słone łzy, podrażniając rany.
- Puść mnie.- szepnęła.
- Nie. - powiedział i pocałował ją w czubek głowy. - Nigdy.
        W czasie gdy Luke pocieszał Klarę brunetka opuściła salę do prób. Nie żałowała tego co zrobiła i chętnie by to powtórzyła. Mike stał niepewny w drzwiach. Patrzył raz za Claudią, raz na przyjaciół, którzy skupili się razem, by zrobić grupowy uścisk. Pokręcił głową i dołączył do tulącej się paczki.
- Wszyscy jesteście głupi.- zaśmiał się.
- Jak ty. - zaśmiał się Luke.
- Przecież mówię, że wszyscy...
- Ej, chłopaki.- z samego środka mruknęła szatynka.- Muszę do łazienki...
- Po co? - zdziwił się Ashton.
- Boli mnie twarz.
- Zaprowadzę cię do pielęgniarki. - powiedział Luke i powoli ruszył w kierunku jej gabinetu.
- No ładnie.- mruknął Calum, podpierając się pod boki.- A czemu ty nie pobiegłeś za swoją królewną?
- Jeszcze z nią dzisiaj pogadam.- mruknął, podchodząc do gitary.- Chodźcie, ogarniemy sprzęt. I tak już koniec próby.
Kiedy chłopaki pozbierali sprzęt rozeszli się w swoich kierunkach. Dziesięć minut później z gabinetu pielęgniarki wyszła para.
- Pójdziesz do dyrektorki z tym? - zapytał niepewnie.
- Jeszcze nie wiem... Chyba nie.- mruknęła.
- A zemścisz się?
- A chcesz mnie do tego namówić?- uniosła jedną brew.
- Powstrzymać. - poprawił ją.
- Czyli uważasz, że powinnam pójść na nią donieść?
- Nie. Jeśli to zrobisz obie ucierpicie. Ona zostanie wydalona, a ty otrzymasz naganę za to, że ją zgłosiłaś. - wyjaśnił.
- Nie dostanę żadnej nagany!- tupnęła nogą.- Ona nie dostała, więc czemu ja miałabym dostać? Po za tym, ani razu nie powiedziałam, że to ja ją zgłosiłam.
- Właśnie się do tego przyznałaś. - puścił jej oczko.- A nie dostała, bo jej nie zgłosiłaś.
- Zgłosiłam.- burknęła cicho.- Dyrektorka powiedziała, że nie mam dowodów i że to nie jest nic złego, bo filmik był w internecie. Każdy mógł to zrobić. Ją też mógł zgłosić każdy. Mogą mi nagwizdać.
- Ale wiesz, że jeśli ją zgłosisz to będzie miała jeszcze bardziej nasrane w papierach?
- Nie obchodzi mnie to. I tak jest dziwką.- uniosła wysoko podbródek.
- To już wiemy. - zaśmiał się i przytulił ją jeszcze bardziej. Złożył pocałunek na jej głowie.
Dziewczyna przełknęła ciężko ślinę.
- Czy to... To o czym ona mówiła... Powiedz mi, czy to prawda?
Zawahał się.
- Nie. - powiedział cicho. - Byłaś na tej imprezie. Schlałaś się, ale nie zrobiłaś tego z Bieberem. Urządziłaś striptiz, a następnie obrzygałaś wszystko w okół siebie.
- O Boże.- schowała twarz w dłonie.
- Ale nikt tego nie pamięta. - pocieszył ją. - Prócz jednej osoby...
- Kogo?
- Mnie. - wyszeptał jej pociągająco na ucho. Przygryzł jego płatek.
- Tym bardziej mi głupio.- westchnęła.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Bo widziałeś mnie robiącą striptiz i obrzygującą wszystko wokół?- zapytała ironicznie.
- Nie. Akurat nie o tym mówię. - zaśmiał się cicho.
Zmarszczyła brwi.
- Ale w jakim sensie?
- Pamiętasz jak się spiłaś? - zaczął. Przytaknęła mu, a on kontynuował. - Musiałem Cię przebrać i wykąpać, ale udało mi się cię namówić do zrobienia tego samej. Ale kiedy się przebierałaś to bez żadnych przeszkód zrobiłaś to przy mnie.
Oczy jej się rozszerzyły.
- Błagam, powiedz mi, że żartujesz.
- Nie. To nie żart.
- O nie...
- Spokojnie. Tylko ja o tym wiem. I tak zostanie do końca życia.
- Kurwa...- z jęknięciem oparła czoło o jego pierś.- Rozebrałam się przed tobą? Tak po prostu... A ty się nie odwróciłeś, no nie?- mruknęła.
- Odwróciłem, ale i tak zobaczyłem. - przyznał szczerze. - Nie mógłbym wtedy na Ciebie patrzeć, bo prawdopodobnie nie powstrzymałbym się, a wykorzystanie tego, że byłaś piana nie byłoby dobrym pomysłem i wbrew moim zasadą.
Przytuliła się do niego mocno.
- Trafił mi się facet z zasadami... Ja to mam szczęście.- zaśmiała się, całując go w szyję.
- To chyba dobrze, prawda? - zaśmiał się.
- To bardzo dobrze. - odsunęła się lekko.
- Miło to słyszeć. - musnął jej usta.
Uśmiechnęła się lekko.
- Aż się zastanawiam, jak to się stało, że w ogóle Ci się podobam.- mruknęła pod nosem.
- Bo... Jesteś śliczna, mądra, masz piękny głos, działasz na mnie jak heroina, masz piękne oczy, silna, kochana, troskliwa, ale trochę głupiutka. - pocałował ją w czoło. - Ale ja Cię oduczę spijania się.
- Nie będę już pić.- skrzywiła się.- Wystarczy mi wstydu...
-  Cieszę się. - pocałował ją w czoło.
- Co dzisiaj robimy?
- A na co masz ochotę?
- Na cokolwiek.- uśmiechnęła się lekko.- Może piknik
- O! Dobry pomysł. - zaśmiał się. - Chodź. Trzeba iść po jedzonko i kocyk.
- Idę, idę.- zachichotała, pozwalając mu się ciągnąć.