Następnego dnia dziewczynę obudziło delikatne potrząsanie i ten słodki głos, który przyprawiał ją o dreszcz. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła jak uśmiechnięty Luke próbuje ją obudzić. Wyglądał przepięknie. Włosy postawione na żel. Czarny podkoszulek i jeansy. Do tego skejty. Jego niebieskie oczy mieniły się jak gwiazdy ubiegłej nocy. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i coś wymamrotała pod nosem wywołując u chłopaka cichy śmiech.
- Rusz ten tyłek, bo do szkoły się spóźnimy. - zaśmiał się uśmiechając szeroko.
- Dobry Boże... Moja głowa.- jęknęła, podnosząc się.- Co się... Co się wczoraj działo?
- Nic. Przebieraj się. - cały czas się uśmiechał.
Rozejrzała się.
- Co ty robisz w moim pokoju?- zapytała, masując skronie.
- Spałem. - wzruszył ramionami i wyciągnął ją w z łóżka. - Dalej kochanie.
Popatrzyła na niego zdziwiona.
- Jak spałeś? Co... Ale... Ach, mój łeb.- przyłożyła chłodną dłoń do czoła.- Była wczoraj jakaś impreza?
- Nie. To ty się spiłaś. Musiałem cię tu przynieść i położyć grzecznie spać. - mruknął i podał jej nowe ubranie. - A, że nie chciałaś spać sama zostałem na noc.
Popatrzyła na niego z drobnym przymułem.
- Ah...aaaa... No dobra...- westchnęła, wstając. Podeszła do szafy i wyciągnęła jakieś ubranie.
- Ah...aaaa... No dobra...- westchnęła, wstając. Wzięła ubranie i powędrowała do łazienki.
- Szybciej, mała. - popędzał ją pakując jej książki i uszykowane wcześniej kanapki.
- Już, już!- wyszła z łazienki. No cóż... Była ubrana i uczesana, ale i tak widać było, że ma za sobą ciekawą noc.
- Po biologi cię przyprowadzę z powrotem do domu. - mruknął patrząc na nią. - Nie wyglądasz najlepiej. Zobaczymy. Może świeże powietrze trochę zdziała.
- Bez przesady.- mruknęła, przerzucając przez ramię plecak.- Nie dramatyzuj, poradzę sobie. Chodźmy.
- Daj ten plecak. - zaśmiał się zabierając jej torbę. Założył sobie na drugie ramię, a dziewczynę chwycił za rękę i splótł ich palce.
- Oddaj mi! Luke, nie jestem niepełnosprawna, tylko głupia! Oddawaj mój plecak!
- O i tu się zgodzę! - przytulił ją i pocałował w czoło. - To było głupie co wczoraj zrobiłaś, ale kocham cię i ci to wybaczę.
Przewróciła oczmai.
- Uf, kamień z serca. A teraz oddawaj!
- Ledwo idziesz. - zaśmiał się. - Jeszcze plecak cię przygniecie. Dam ci go w szkole.
- Jesteś straszny.- burknęła.
- Ale twój. - zatrzymał się i delikatnie musnął jej usta. - Fu. Nadal wódka.
Odsunął się i ruszyli dalej.
- Dzięki.- mruknęła, przewracając oczami.
Mike czekał na brunetkę pod jej domem.
- Hej. - mruknęła wychodząc z domu i zapinając kurtkę.
Nie czekając na niego ruszyła w kierunku szkoły. Bez słowa ruszył za nią, rozglądając się na boki.
Dziewczyna się nie odezwała. Cały czas słuchała piosenki, którą nagrała wczoraj. Miała nuty, więc nie było to problemem. Jednak. Wolała kiedy on to jej śpiewał. W ciszy mijali zakręty i budynki, idąc w stronę szkoły.
Nagle wpadli na Biebera. Dziewczyna nie szczególnie się tym przejęła. Po prostu przeszła obok niego.
- Stój.- szarpnął ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Czego chcesz? - syknęła.
- Puść ją, Bieber.- syknął Mike.
Szatyn, nie zważając na niego, pocałował Claudię. Odsunęła się gwałtownie od niego.
- Nigdy więcej tego nie rób. - warknęła wycierając usta.
- Nie pozwoliłem ci się odsunąć. -warknął, przyciągając ją ponownie. Wtedy Mike rozdzielił ich i złapał Biebera za kołnież koszuli.
- Z czym masz problem, mały obszczańcu?- syknął.
Szatyn napluł mu na twarz.
- Mike. - warknęła dziewczyna i ich rozdzieliła. - Przestań.
Justin zaśmiał się pogardliwe.
- Właśnie. Wracaj do budy, bo tak ci dziewczyna każe.
Nim zdążyła ponownie zareagować, brunet rzucił się na Biebera z pięściami/.
- Mike! - krzyknęła, ale te nie zareagował. Chwyciła go za ramię i odciągnęła od chłopaka. Już chciał rzucić się na niego ponownie, ale ta go powstrzymała. - O czym wczoraj gadaliśmy?! Nie będę bronić ci dupy jeśli to ty zaczniesz! Ogarnij się, bo robisz się kopią tego dupka!
Stanowczo odsunął ją od siebie.
- Już i tak widzisz we mnie tylko jego. Gorzej nie będzie.- syknął, po czym kopnął czołgającego się Justina.
- Przestań! - pisnęła i złapała go za ramię. Pociągnęła w tył, a następnie przytuliła do siebie. - Przestań...
Zdziwiony odwzajemnił uścisk.
- Nie rób tego. - szepnęła w jego tors. Jego podkoszulek zaczął się robić mokry od jej łez.
- Ej, nie płacz mała.- mruknął, głaszcząc ją po plecach. Pocałował ją w czubek głowy.- Nie płacz, nie ma nad czym.
- Napisałeś, że przy mnie jesteś łagodny. - szepnęła przez łzy. - Wcale taki nie jesteś...
- I tak nie wierzysz w to, co mówię.- burknął.
- Bo zachowujesz się jak on... - wskazała na Biebera.
- Bo mnie prowokujesz.
- Czyli to moja wina? - zapytała zdziwiona i przestała płakać.
Uniósł kącik ust.
- Oczywiście, że tak. Jak zawsze, no nie?
- W końcu wszystko co złe to ja. - burknęła. - Justin? Nic ci nie jest?
- Nie zbliżaj się do mnie, szmato.- warknął.- Jeszcze dostanę jakiegoś syfa. Już cała szkoła we, że się z nim pieprzysz. Pewnie nie tylko z nim, mam rację?
- Ty mały...- Michael zrobił krok w jego stronę, a ten zaczął uciekać.
- Zostaw go. - złapała go za rękę. - I tak nic nie zmienisz...
Wysłał mu jeszcze miażdżące spojrzenie, po czym objął brunetkę w pasie.
- Chodźmy.
Nie odezwała się. Po prostu podniosła swoją torebkę i schowała MP3 do niej. Pozwoliła prowadzić się chłopakowi. Przed szkołą zobaczyli paczkę 5 SOS. Mike uśmiechnął się szeroko i pomachał do kumpli.
- Idziesz do nas?- zapytał dziewczynę.
- Nie. Wolę nie. - mruknęła.
- Dlaczego?- uniósł brew.- Jeśli chodzi o te pytania Ash'a i Cal'a, to mogę ich uciszyć.
- Nie. Nie oto chodzi. Idę do szkoły. Pa. - pocałowała go w policzek i weszła do budynku.
Odprowadził ją spojrzeniem. Dopiero, kiedy weszła do budynku, ruszył w stronę znajomych.
- Czemu nie przyszła? - zapytał Ashton. - Wystraszyła się Caluma?
- Nie, ciebie.- pokazał mu język.- Boże, Klar, co ci się stało?
- Spierdalaj.- burknęła, nasuwając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Przebalowało słoneczko. - powiedział zabawnie Luke obejmując ją.
- Jesteście tak słodcy, że zaraz rzygnę lizakami.- przyznał Hood.
- Uważaj, żeby ci przy tym nie stanął. - zaśmiał się Ash.
Wszyscy popatrzyli na niego dziwnie.
- Ashton. Oficjalnie masz szlaban na używanie słowa "stanął".- zarządziła z uśmiechem Klara.
- A kto mi zabroni? - zaśmiał się. - Nikt mnie nie powstrzyma przed słowem "stanął"!
- Kto jest za tym, żeby znaleźć nowego perkusistę, podnosi rękę w góry.- zawołał Michael. Cztery dłonie poszybowały w górę.
- Pff... Ja wam jeszcze pokaże. - udał nafochane dziecko i poszedł do szkoły, krzycząc wcześniej. - Kroimy żaby!
- Na prawdę się o niego martwię.- mruknął Calum, wstając z trawy i otrzepując spodnie.- Idę go pilnować.
- Idź idź. - zaśmiał się Luke.
- To jak, mała. Idziesz na przesłuchanie?- zapytał Mike, opierając się o murek.
- Chyba po to, żeby zrobić komuś krzywdę.- mruknęła, bawiąc się komórką Luke'a.
- Ją tylko może przekonać mój głos. - szepnął jej do ucha przygryzając jego płatek.
Otworzyła szerzej oczy.
- Co? Skąd taki pomysł?- zapytała szybko.
- Ty mi to powiedziałaś. - uśmiechnął się cwanie. - Teraz mam nad tobą władzę
- Ygh.- jęknęła, uderzając z otwartej dłoni w twarz.- Cholera. Nigdy więcej picia.
- Też cię kocham. - pocałował ją w policzek. - A ty? Gdzie tak szybko wyleciałeś po próbie?
- Do domu.- mruknął.
- Po co? - zmarszczył brwi. - Nigdy wcześniej ci tak śpieszno nie było.
- Nie pamiętasz? Umówił się z tą zdrajczynią.- mruknęła niezadowolona.
- Klara...
- Nawet nie zaczynaj, Clifford!- zastrzegła.- Nie obchodzi mnie to, co się między wami rodzi, chociaż mam nadzieję, że zemrze w zarodku. Oficjalnie jej nienawidzę. Jest zdradziecką żmiją.
- Klara. - upomniał ją Luke. - Przestań.
- Nie zamierzam.- burknęła niczym nafochane dziecko.- A ona nawet tego nie żałuje! Jak mogła! Tak po prostu złamała obietnice i ma to w dupie!
- Rozmawialiśmy... Zresztą i tak tego nie pamiętasz. - mruknął. - Ale nie obrażaj jego dziewczyny, bo ci coś zrobi.
- Ej! Ona nie jest moją dziewczyną!- zaprotestował.
- A spróbowałby... Oddałabym mu.- mruknęła.
- Jasne, jasne. - mruknął. - Dziewczyna czy nie. Już drugi raz nocowała u ciebie. A ty lepiej z nim nie zaczynaj, bo ja cię bronić nie będę.
- Nie nocowała u mnie.- warknął.
- Lepiej dla ciebie.- mruknęła.
- Klara!- brunet podniósł głos.
- Co?! Będę tak mówić dopóki mnie nie przeprosi i na prawdę nie pożałuje, że...- zamilkłą nagle.
- Co jest?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Nic.- pocałowała w policzek Luke'a.- Muszę lecieć. Widzimy się na Angielskim.
- O co chodzi? - zapytał łapiąc ją za nadgarstek.
- O nic, słońce.- uśmiechnęła się szeroko, po czym wyrwała się z jego uścisku i pobiegła do szkoły.
- Czy tylko ja mam takie wrażenie, że wpadła na jakiś diaboliczny pomysł?- zapytał Michael z przymrużonymi oczami.
- Lepiej idź pilnuj swojej dziewczyny, bo może nie przeżyć dzisiejszego dnia z dwóch powodów. - mruknął wstając.
- Dwóch?
- Klara. No i Bieber. - mruknął patrząc na chłopaka wchodzącego do szkoły.
- Nie martw się.- brunet odepchnął się od kamiennej ścianki.- Nie zbliży się do niej. Zabiję go, jeśli to zrobi.
- Jeśli to zrobisz to wiesz, że ona cie znienawidzi,prawda?
- Trudno. Czasem w życiu trzeba wybierać. Osobiście wolę, żeby mnie nienawidziła i była bezpieczna, niż jak mam się martwić, czy lekarze poskładają ją w całość.
- Przecież by nic jej zaraz nie zrobił. - zmarszczył brwi.
- Wolę nie sprawdzać.- burknął, wchodząc na korytarz.
- A ja tam bym sprawdził. - wzruszył ramionami.
- Ciekawe, jak.
- Obserwowałbym. Zaatakował wtedy kiedy on uderzy pierwszy. - mruknął. - Jeśli znów uderzy dziewczynę zostanie wydalony. Jeśli uderzysz go, bo coś jej powie, ale jej nie uszkodzi to Ciebie wydalą.
- Nie pozwolę mu jej uderzyć.- warknął.- Z resztą, ty rzuciłbyś się na niego, gdyby tylko podniósł rękę przy Klarze.
- Ale nie kiedy by się do niej odezwał. Poza tym mi nie grozi wydaleni tylko tobie.
Przewrócił oczami.
- Mniejsza. Co teraz mamy?
- Ty? Biologię. Ja? Matmę.
- Cudnie.- mruknął.- To dlatego Ash darł ryja o tę żabę...
- Ale z kim masz biologię. - udał zachwycenie. - Same gwiazdy.
Zmroził go wzrokiem.
- Umiesz skakać? To spierdalaj w podskokach.
- Złość piękności szkodzi księżniczko! - zaśmiał się kierując w stronę schodów.
Zaraz po lekcjach chłopcy razem z Klarą poszli na próbę. Dwa dni do koncertu, więc czas zacząć casting. Ostatnie zgłoszenia zostały przyjęte dziś rano.
O dziwo Klara była w szampańskim nastroju. Wszyscy się jej dziwili, ale za chwilę miał wyjść powód jej dumy. Nawet wystąpienie na castingu nie zepsuło jej humoru.
Nagle drzwi sali do prób otworzyły się, a przez nie weszła wściekła Claudia. 5SOS skończyło piosenkę, więc Mike podszedł do dziewczyny. Już miał coś powiedzieć, gdy ta nagle na niego wyjechała.
- Po jaką cholerę to zrobiłeś?! - syknęła tak by tylko on to słyszał. - Przez ciebie upokorzyłam się przed wszystkimi! Nie dość, że mają mnie za dziwkę to w dodatku będą mieli powód do śmiechu! Jak mogłeś... Nienawidzę cię...
- Co?- zmarszczył brwi.- O czym ty mówisz?
- Nie udawaj idioty. Dobrze wiesz o czym mówię.
- No właśnie w ogóle. Co jest?
- O casting. To ty mi powiedziałeś, że ładnie śpiewam. To ty to zrobiłeś.
Zaśmiał się.
- Nie żartuj sobie. W życiu nie zrobiłbym czegoś tak szczeniackiego!
- A wyglądam jakbym żartowała? - warknęła wściekła.
- Musiałbym cię nienawidzić, żeby...- Mike przerwał i otworzył szerzej oczy ze zrozumieniem. Odwrócił się w stronę przyjaciół. Klara siedziała na ławeczce, oparta brodą o gitarę z uśmiechem od ucha do ucha.- No tak...
- Co znowu?
- To wszystko wyjaśnia.- pokręcił głową ze śmiechem.- Mała zołza.
- Zabiję sukę. - syknęła patrząc na Klarę. Ruszyła w jej kierunku.
Tej uśmiech nie schodził z ust.
- Czego tu chcesz, oszuchistko?
- Podła suka! Musiałaś no nie?! - krzyknęła jej prosto w twarz i ściągnęła ją z krzesła. Zaczęła szarpać ją za włosy, drapać. Wszystko tylko, żeby ucierpiała na tym. - Zabiję cię!
Na skórze dziewczyny zostawały czerwone ślady paznokci, a w niektórych miejscach pojawiała się krew. Nagle kopnęła ją mocno w brzuch, skutecznie ją odpychając. Michael i Luke rzucili się, żeby je przytrzymać. Mimo wszystko Klara śmiała się głośno.
- Cholernie się cieszę, że poczułaś się tak jak ja, ty mała, podła suko.- powiedziała z satysfakcją.
- Zabiję cię! - szarpała się. - Puść mnie! Zabiję ją!
- Klara skończ. - mruknął Luke. - Nie nakręcaj jej jeszcze bardziej.
- Puść mnie! - krzyknęła przeraźliwie głośno i uderzyła bruneta z łokcia w brzuch. - Puść!
Ten tylko wygiął jej ręce mocniej w tył i nachylił się do jej ucha.
- Popatrz, co zrobiłaś.- nakierował ją tak, by musiała patrzeć na szatynkę. Miała spuchniętą, pooraną twarz i czerwone ręce.- Widzisz, co zrobiłaś? I to sowiej przyjaciółce.
- Puść mnie! - szarpała się. Wygięła twarz w drugą stronę, tak by nie musiała patrzeć na dziewczynę. - Puść!
- Zobacz.- szarpnął nią.- Pobiłaś PRZYJACIÓŁKĘ. Jak mogłaś?
- Ona nie jest przyjaciółką! - wydostała się z jego uścisku. - Jest szmatą, która zginie w męczarniach!
- Bo co?- zawołał, łapiąc ją za nadgarstki i przyciskając do ściany.
- Nie boję się ciebie. - syknęła nagle. - Nie jestem Bieberem. Nie zrobię tego teraz to zrobię to później.
- Jesteś egoistką, wiesz?- zapytał, odsuwając się od niej.
- Większą od ciebie nie mogę być. - prychnęła.
- Jak śmiesz tak do niego mówić?!- krzyknęła Klara, wyrywając się do przodu.- Ty głupia dziwko! Upokarzasz wszystkich wokół, manipulujesz ludźmi, a potem robisz z siebie tą pokrzywdzoną!
- Zamknij ryj! Nikt cię nie pytał o zdanie! Jesteś zdradliwą dziwką! Od samego początku nią byłaś! Myślisz, że jak Luke zwrócił na ciebie uwagę to jesteś kimś! Daję wam górę dwa tygodnie! Rzuci cię w cholerę, bo zapijesz się!
Luke momentalnie złapał brunetkę za ramię i pociągnął do tyłu. Mocno do siebie przytulił i wyszeptał cicho na ucho.
- Nie warto, słonko. - szeptał cicho.
- Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię na koncercie.- syknęła jadowicie, wychylając się z pod jego ramienia.
- Masz pecha, bo oddałam to miejsce Justinowi. - uśmiechnęła się wrednie. - Będziecie tworzyć niezły duet.
- Pyf, jesteś głupia. Myślisz, że nie czytałam regulaminu? Nie można się zamieniać. Po za tym, ten twój pedał nigdy nie dorastał mi do pięt. To ty byłaś tą idiotką, która cieszyła się, że wielki Justin Bieber w ogóle się do niej odzywa.
- Pedałem jest Luke, nie Justin. - syknęła. - I owszem, można. Jeśli osoba wybrana nie jest zdolna do wykonania piosenki.
- Upośledzenie umysłowe cię nie usprawiedliwia, downie.- warknęła.- I odpierdol się od Luke'a..
- Widzisz? Jednak będziesz musiała wystąpić. - udała zawiedzenie.
- Skończcie! - wrzasnął Ashton. - To jest głupie! Obie powinniście się przeprosić! Klara za to, że Cię złosiła, a ty za to, że ją pobiłaś! I sądzę, że nie tylko to macie na sumieniu, więc ruszcie te dupy i chociaż raz normalnie pogadajcie, bo wszyscy mamy tego dość! W ogóle się dziwię, że Luke i Mike z wami wytrzymują! Jesteście najgorszymi zrzędami na świecie! A mało tego to jeszcze zołzy! Obie!
- Zamknij się Irwin!- warknęła.
- Sama się zamknij. - warknął. - Choć raz byś pokazała, że jesteś mądrzejsza. Ta lepsza.
- Wiesz co, Ashton? Masz rację. Klara powinna przeprosić wszystkich, za to, że jest zołzą. - mruknęła Claudia.
- Uważaj, bo i Ciebie pobiję.- syknęła, wyplatając się z uścisku Hemmingsa.- To gówno.- wskazała ręką na brunetkę.- Dwa razy się mnie wyparło, złamało daną przysięgę a potem mnie pobiło. Możecie mnie pociąć, ale i tak nie wyciągnę do niej ręki. Robiłam to cały ostatni semestr!
- Chyba jechałaś po Justinie! - oburzyła się. - Na każdym kroku go krytykowałaś! Nie ważne co zrobił, zawsze był tym złym! Ale wiesz co Ci powiem?! Mam Twoje zdanie w dupie! Znam go lepiej iż ty i wiem jaki jest! Myślisz, że jak pokażesz się z Luke'iem to staniesz się popularna? Hah. - prychnęła. - I tak wszyscy wiedzą, że to Twój pierwszy chłopak, a nie jesteś już dziewicą. Straciłaś cnotę po pijaku! Każdy wie, że spałaś z Justinem. - prychnęła.
Luke w ostatniej chwili złapał dziewczynę. Mocno ją do siebie przyciągnął i przytulił. Nie miała jak uciec. Był za silny. Zbyt silny jak na nią.
- Ciii... Spokojnie. Chce cię sprowokować. Ignoruj...
- Powiedź mi, że ona kłamie.- jęknęła, wtulając obolałą twarz w jego szyję.- Proszę...
- Oczywiście, że kłamię. - szepnął przytulając ją. - Nie było takiej sytuacji.
Po jej policzkach spłynęły słone łzy, podrażniając rany.
- Puść mnie.- szepnęła.
- Nie. - powiedział i pocałował ją w czubek głowy. - Nigdy.
W czasie gdy Luke pocieszał Klarę brunetka opuściła salę do prób. Nie żałowała tego co zrobiła i chętnie by to powtórzyła. Mike stał niepewny w drzwiach. Patrzył raz za Claudią, raz na przyjaciół, którzy skupili się razem, by zrobić grupowy uścisk. Pokręcił głową i dołączył do tulącej się paczki.
- Wszyscy jesteście głupi.- zaśmiał się.
- Jak ty. - zaśmiał się Luke.
- Przecież mówię, że wszyscy...
- Ej, chłopaki.- z samego środka mruknęła szatynka.- Muszę do łazienki...
- Po co? - zdziwił się Ashton.
- Boli mnie twarz.
- Zaprowadzę cię do pielęgniarki. - powiedział Luke i powoli ruszył w kierunku jej gabinetu.
- No ładnie.- mruknął Calum, podpierając się pod boki.- A czemu ty nie pobiegłeś za swoją królewną?
- Jeszcze z nią dzisiaj pogadam.- mruknął, podchodząc do gitary.- Chodźcie, ogarniemy sprzęt. I tak już koniec próby.
Kiedy chłopaki pozbierali sprzęt rozeszli się w swoich kierunkach. Dziesięć minut później z gabinetu pielęgniarki wyszła para.
- Pójdziesz do dyrektorki z tym? - zapytał niepewnie.
- Jeszcze nie wiem... Chyba nie.- mruknęła.
- A zemścisz się?
- A chcesz mnie do tego namówić?- uniosła jedną brew.
- Powstrzymać. - poprawił ją.
- Czyli uważasz, że powinnam pójść na nią donieść?
- Nie. Jeśli to zrobisz obie ucierpicie. Ona zostanie wydalona, a ty otrzymasz naganę za to, że ją zgłosiłaś. - wyjaśnił.
- Nie dostanę żadnej nagany!- tupnęła nogą.- Ona nie dostała, więc czemu ja miałabym dostać? Po za tym, ani razu nie powiedziałam, że to ja ją zgłosiłam.
- Właśnie się do tego przyznałaś. - puścił jej oczko.- A nie dostała, bo jej nie zgłosiłaś.
- Zgłosiłam.- burknęła cicho.- Dyrektorka powiedziała, że nie mam dowodów i że to nie jest nic złego, bo filmik był w internecie. Każdy mógł to zrobić. Ją też mógł zgłosić każdy. Mogą mi nagwizdać.
- Ale wiesz, że jeśli ją zgłosisz to będzie miała jeszcze bardziej nasrane w papierach?
- Nie obchodzi mnie to. I tak jest dziwką.- uniosła wysoko podbródek.
- To już wiemy. - zaśmiał się i przytulił ją jeszcze bardziej. Złożył pocałunek na jej głowie.
Dziewczyna przełknęła ciężko ślinę.
- Czy to... To o czym ona mówiła... Powiedz mi, czy to prawda?
Zawahał się.
- Nie. - powiedział cicho. - Byłaś na tej imprezie. Schlałaś się, ale nie zrobiłaś tego z Bieberem. Urządziłaś striptiz, a następnie obrzygałaś wszystko w okół siebie.
- O Boże.- schowała twarz w dłonie.
- Ale nikt tego nie pamięta. - pocieszył ją. - Prócz jednej osoby...
- Kogo?
- Mnie. - wyszeptał jej pociągająco na ucho. Przygryzł jego płatek.
- Tym bardziej mi głupio.- westchnęła.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Bo widziałeś mnie robiącą striptiz i obrzygującą wszystko wokół?- zapytała ironicznie.
- Nie. Akurat nie o tym mówię. - zaśmiał się cicho.
Zmarszczyła brwi.
- Ale w jakim sensie?
- Pamiętasz jak się spiłaś? - zaczął. Przytaknęła mu, a on kontynuował. - Musiałem Cię przebrać i wykąpać, ale udało mi się cię namówić do zrobienia tego samej. Ale kiedy się przebierałaś to bez żadnych przeszkód zrobiłaś to przy mnie.
Oczy jej się rozszerzyły.
- Błagam, powiedz mi, że żartujesz.
- Nie. To nie żart.
- O nie...
- Spokojnie. Tylko ja o tym wiem. I tak zostanie do końca życia.
- Kurwa...- z jęknięciem oparła czoło o jego pierś.- Rozebrałam się przed tobą? Tak po prostu... A ty się nie odwróciłeś, no nie?- mruknęła.
- Odwróciłem, ale i tak zobaczyłem. - przyznał szczerze. - Nie mógłbym wtedy na Ciebie patrzeć, bo prawdopodobnie nie powstrzymałbym się, a wykorzystanie tego, że byłaś piana nie byłoby dobrym pomysłem i wbrew moim zasadą.
Przytuliła się do niego mocno.
- Trafił mi się facet z zasadami... Ja to mam szczęście.- zaśmiała się, całując go w szyję.
- To chyba dobrze, prawda? - zaśmiał się.
- To bardzo dobrze. - odsunęła się lekko.
- Miło to słyszeć. - musnął jej usta.
Uśmiechnęła się lekko.
- Aż się zastanawiam, jak to się stało, że w ogóle Ci się podobam.- mruknęła pod nosem.
- Bo... Jesteś śliczna, mądra, masz piękny głos, działasz na mnie jak heroina, masz piękne oczy, silna, kochana, troskliwa, ale trochę głupiutka. - pocałował ją w czoło. - Ale ja Cię oduczę spijania się.
- Nie będę już pić.- skrzywiła się.- Wystarczy mi wstydu...
- Cieszę się. - pocałował ją w czoło.
- Co dzisiaj robimy?
- A na co masz ochotę?
- Na cokolwiek.- uśmiechnęła się lekko.- Może piknik
- O! Dobry pomysł. - zaśmiał się. - Chodź. Trzeba iść po jedzonko i kocyk.
- Idę, idę.- zachichotała, pozwalając mu się ciągnąć.