Dzień zaczął się jak co dzień. Paczka właśnie wchodziła do szkoły. Ash od razu gdzieś poleciał, a kiedy wrócił zaczął odliczać z Calumem.
- Za trzy... dwa... jeden... - śmiali się, a po chwili na dużym ekranie pojawił się piętnastoletni Justin. - Hahahahahaha....
- Co to jest? - zaśmiał się Luke.
- Mały Justin! Pierwszy występ! - śmiał się Ash.
- Ale skąd to macie? - nie mógł powstrzymać się od śmiechu kiedy moment popuszczenia w majtki powtarzał się co chwila w różnych tempach.
- Od tajemniczej osoby. - Calum znacząco poruszał brwiami.
- Co to jest?- zapytał Mike, wchodząc razem z Claudią do szkoły.
- Pierwszy występ Justina. - powiedziała przerażona dziewczyna. - Nie mówcie, że...
- Dzięki tobie. - chłopaki znów zaczęli się głośno śmiać.
- On was pozabija. - zaśmiał się blondyn obejmując swoją dziewczynę. Pocałował ją w policzek.
- To zrzucimy to na kogoś innego. - powiedzieli równo i spojrzeli na brunetkę.
- No chyba nie! - zaśmiała się.
- To jest plan e, a przed nim są jeszcze plany a, b, c i d. - wyliczał brunet.
- Mam nadzieję, że wykluczacie Luke'a, Klarę i mnie.- mruknął Mike, piorunując ich wzrokiem.
- Dobra, zostaje jeszcze plan d.- westchnął Calum.
- Trudno. Ale i tak sobie poradzimy. - Ashton wypiął dumnie pierś. - W końcu jesteśmy bosami.
- Jesteście nienormalni. - mruknęła Claudia.
- Trzeba się przyzwyczajać.- zaśmiała się Klara, opierając głowę o ramie blondyna.
- Oho. Nadchodzi Godzilla. - powiedział zabawnie Calum.
Bieber naparł prosto na Mike'a, popychając go na ścianę.
- Ty sukinsynu! Zapłacisz mi za to!
- Ej, zostaw go! - krzyknęła Claudia.
- Justin, daj spokój. - mruknął Luke odciągając go od kumpla.
Szatyn obrócił się i sprzedał Hemmingsowi mocny cios w brzuch. Blondyn skulił się nieco i zatoczył w tył. Bieber znów obrócił się w stronę bruneta i chciał wymierzyć mu cios w twarz, jednak ten złapał go za nadgarstek.
- Nie startuj. Do większych. Siusiumajtku.- zaśmiał się złośliwie.- Pierwszy raz widzę ten filmik, ale dowiem się, kto go wrzucił, a ze screen'a zrobię sobie tapetę.
Odepchnął go mocno w tył.
- I tak dobrze wiem, że to ty!- krzyknął.- Zniszczę cię, rozumiesz?! Zniszczę kurwa!
Gdy się cofał, Klara podłożyła mu nogę. Gruchnął jak długi na środku korytarza, wywołując tym salwę śmiechu obecnych tam uczniów.
- Nie bij mojego chłopaka.- syknęła szatynka.
Mike chciał wykonać jeszcze jeden cios, ale Claudia go powstrzymała. Stanęła przed nim, a ten zatrzymał się gwałtownie. Spojrzał na nią wściekły.
- Obiecałeś coś. - szepnęła patrząc na niego błagalnie. Doskonale wiedział o co jej chodzi.
- Ale ja ci niczego nie obiecywałem. - mruknął Luke i kiedy tylko brązowooki się podniósł ten wymierzył mu cios w twarz. - Nigdy mnie nie dotykaj, kurwa.
- Luke...- niebieskooka złapała go za ręce i pociągnęła w tył.- Wszystko w porządku?- przeczesała dłonią jego włosy i pocałowała w policzek.
- Dobra.- burknął Mike.- Ale idziemy do dyry. Teraz.- złapał ją za nadgarstek i pociągnął w dół korytarza.
- Ty szmato!- krzyknął za nimi Bieber.- Ty dupodajna dziwko! Rozłożyłaś nogi przed pierwszym-lepszym bezmózgiem!
- Zamknij ryj. - warknął Ashton kopiąc go w dupę. Przeturlał się po korytarzu.
-Dupodajna to ty jesteś, szmato. - syknął Calum.
- Tak. - powiedział spokojnie Luke i przytulił dziewczynę. Pocałował ją w czoło.
Justin wstał chwiejnie i uciekł, jak ostatni tchórz.
- Pani dyrektor? - dziewczyna nie pewnie weszła do jej gabinetu.
- Proszę.- starsza kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Bo Mike mi powiedział, że pani go zawiesiła i to bezpodstawnie. - weszła dalej, a zaraz za nią chłopak. - To nie on zaczął bójkę tylko Justin.
- Usiądź.- wskazała ręką na krzesło.- I zacznij od początku.
- No, bo jak weszłam do szkoły to wpadłam na Mike. Pomógł pozbierać mi książki, chwilę pogadaliśmy i potem przyszedł Justin. Zaczął krzyczeć, że nie przyszłam po niego pod dom, bo pewnie.. puściłam się z kimś i kiedy mu się postawiłam ten mnie uderzył. - szepnęła. - No, a Mike wziął go odepchnął i nakrzyczał na niego, że jest dupkiem to ten się rzucił na niego z pięściami. Mike tylko się bronił, pani dyrektor. Niech go pani nie zawiesza, ani nie wydala.
Kobieta niemo przytaknęła.
- Więc to jest ta twoja wersja?- zapytała chłopaka.
- Owszem.
Kobieta westchnęła. Nacisnęła mały guziczek przy mikrofonie stojącym na jej biurku.
- Justin Bieber niezwłocznie proszony do gabinetu dyrektora.
Omiotła spojrzeniem parę.
- A wy uciekajcie na lekcję. Ale, panie Clifford. Nie żartowałam. Przy następnym wykroczeniu będę zmuszona pana wydalić.
Dziewczyna wstała i wyszła.
- Dziękuję.- uśmiechnął się do kobiety i szybko wyszedł z pomieszczenia.
- Zadowolony?
- Owszem. Dzięki.- pocałował ją w policzek.
- Ta. Jesteś winny mi wielką przysługę. Ogromną.
Uniósł brwi.
- Na przykład co?
- Wymyślę coś. - wzruszyła ramionami.
Parsknął śmiechem.
- Jasne. Jakby co wiesz, gdzie jestem.
- Niestety. - mruknęła sama do siebie i skręciła w korytarz do sali biologicznej.
Chłopak pokręcił głową i ruszył biegiem do sali matematycznej, gdzie czekali już jego przyjaciele. Nauczyciel znów się spóźniał.
- I co powiedziała? - zapytał zniecierpliwiony Ashton.
- Że wracam do gry.- szturchnął kumpla w ramię, siadając obok.
- Mike nigdy nie upada! - przybił piątkę z Calum.
- Nie ciesz się tak na zapas.- zaśmiała się Klara, burząc mu włosy.- Jaki dała warunek?
- Następnym razem mnie wywali.- przyznał niechętnie.
- Więc radzę ci uważać. - zaśmiał się Luke.
- W ogóle jak ty ją namówiłeś, żeby zniszczyła swojego ex? - zdziwił się Ash.
Popatrzył na niego lekko przymrużonymi oczami.
- Torturowałem ją całą noc i groziłem jej bliskim.- odparł grobowym tonem.
- A tak serio? - spojrzał na niego jak na debila.
Wzruszył ramionami.
- Wrodzony talent. Dzisiaj po lekcjach robimy próbę, no nie?
- No tak, a co? Chcesz wcześniej wyjść?
- Właśnie nie. Chciałem się upewnić, że nie pomyliłem terminów.- rozsiadł się wygodniej na krześle.
- Jesteś pewien? - Ash szturchnął go lekko ramieniem.
- Może masz inne plany, co? - zapytał Calum.
- Owszem.- kopnął go w krzesło, przez co ten zachwiał się niebezpiecznie.
- Cóż. Pary zwykle wychodzą gdzieś razem, ale ta widać jest nie udana. - mruknął zrezygnowany Ash.
- Jakie pary?- brunet zmarszczył brwi.
- No chłopka dziewczyna. - wyjaśnił mu jak małemu dziecku. - Całują się i pszczółki robią.
Mike i Ashton popatrzyli znacząco na szepczących do siebie Klarę i Luke'a. Ci, dopiero po chwili zauważyli, że kumple sięna nich gapią.
- Co tam? - Ashton wyszczerzył się głupio.
Szatynka unioslła brwi.
- Yyy... Coś nas ominęło?
- Calum pierdoli coś, że robicie jakieś pszczółki.- wyjaśnił Clifford.
- Chodziło mi raczej o ciebie i Claudie, ale ok. - zaśmiał się.
- Pszczółki jeszcze nie latają. - zaśmiał się Luke.
Klara spłonęła rumieńcem.
- Debile z was. Nie macie o czym gadać?
- Wolimy o miłości. - wyszczerzył się Ash. - TY! Calum! Teraz my jesteśmy debilami bez dziewczyn,a to Mike miał nim być!
- Teraz to tylko wy DWOJE jesteście wolni.- Klara zabawnie poruszyła brwiami.
- Będzie branie! - przybili piątkę.
- Miałam na myśli coś innego...
- W sensie?- Calum uniósł jedną brew.
- Nie chcecie nam czegoś powiedzieć?- Mike popatrzył na nich znacząco.
- Nie. - mruknął Calum.
- A ty nie chcesz nam powiedzieć o pszczółkach? - uśmiechnął się wrednie. - Zawsze wszystko tak szczegółowo opowiadałeś, a teraz? Nic. Może jednak nie udało ci się co?
- Nie pamiętam, żebym twierdził, że były jakieś pszczółki.- zaśmiał się, otwierając notes.
- Ale chciałbyś.
- Ile razy stanął? - zapytał Calum robiąc naturalną minę.
Zaśmiał się, nie odpowiadając. Zaczął coś notować. Do klasy wszedł nauczyciel.
- I tak się dowiem. - mruknął Calum.
- Zapytamy się Claudii. - znacząco poruszał brwiami i skupił się na tym co mówił nauczyciel.
- Zboczeńce. Wszędzie.- zaśmiała się szatynka, po czym wszyscy zaczęli przepisywać zadanie z tablicy.
Paczka zaraz po lekcjach poszła na próbę. Kiedy szykowali cały sprzęt i kończyli pierwszą piosenkę drzwi sali się uchyliły. Wszyscy spojrzeli w jedną stronę. Ashton i Calum kiedy tylko zobaczyli brunetkę od razu do niej podbiegli i zasypali ją mnóstwem pytać.
- Całowaliście się? - pytał Ashton.
- Był z języczkiem?
- Były pszczółki?
- Był dobry?
- Nie zawiodłaś się na nim?
- Był bardzo brutalny, a może delikatny?
- Mówi do ciebie kochanie?
- A może słonko?
- Ile razy się całowaliście?
- Ile razy mu stanął? - ostatnie pytanie zadał Calum.
- Co? - zaczęła się panicznie bać. - O co wam chodzi?
- Przyszłaś go porwać na pszczółki czy na lizu lizu? - zapytał Ashton.
- Jesteś przy nim grzeczna?
- Traktuje cię jak Bieber?
- Boisz się go?
- Chłopaki o kogo wam chodzi? - zapytała zdziwiona. - Przyniosłam tylko list Klarze od pani Derwin.
- Kłamiesz! - krzyknął Calum, aż wszyscy podskoczyli. - To jest wymówka! Chciałaś zobaczyć jak śpiewa i sprawdzić czy nie napala się na mnie!
- Okay... - powiedziała dziwnie. - To może ja już pójdę, bo zaraz będziecie chcieli wiedzieć czy jestem dziwicą.
- Nie to wiemy, że nie. - Ashton machnął ręką. - W końcu spałaś z Mike.
- Było ostro? - znacząco poruszał brwiami.
- Hej, dajcie jej spokój. - zaśmiał się Luke i objął Klarę. - Co masz?
Michael w kącie stroił gitarę i śmiał się pod nosem z całej sytuacji.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Wezwanie... Na przesłuchanie... W sprawie supportu na wielkim koncercie letnim...
Calum i Ash popatrzyli na nią dziwnie. Mike uniósł brew i przestał bawić się gitarą.
- A po cholerę?- zapytał Ash.- Chcą cię na sekretarkę jakąś, czy co?
Szatynka jeszcze raz przeczytała list.
- Mam przyjść na przesłuchanie i zaprezentować trzy piosenki.- mówiła bardziej do siebie niż do nich.
- To chyba dobrze, prawda? - uśmiechnęła się Claudia. - W końcu nie każdy ma taki głos.
Chłopcy popatrzyli na nią dziwnie.
- Jaki głos?
- Nigdy nie słyszeliście jak śpiewa? - zrobiła wielkie oczy. - Macie tu laptopa?
- Ani się waż.- warknęła Klara, mnąc kartkę w kulkę.
- Macie czy nie? - zignorowała ją.
- No tak, tutaj.- Calum wyciągnął z torby komputer.
- Powiedziałam coś!- złapała brunetkę za nadgarstek.
- Nie zabronisz mi. - syknęła i wzięła komputer. - Coś w niego wpisała, a po chwili pokazała im cover, który kiedyś nakręciły.
- To śpiewa nasza Klara? - zapytał Ash.
- Wow. - zakrztusił się Calum. - Niesamowite.
- Wiem. - mruknęła dziewczyna zatrzymując filmik. - Teraz możesz mnie zabić.
Nim skończyła to mówić, szatynka rzuciła się na nią. Przeturlały się na drugi koniec sali. Klara przygwoździł ją do podłogi i zaczęła się z nią szarpać.
- Ty mała... Skurwiała...- syczała, szarpiąc ją za włosy.
- Puść mnie. - syknęła zrzucając ją z siebie.
Szatynka chciała ponowić atak, ale Mike złapał ją za ramiona i odciągnął do tyłu.
- Spokojnie młoda, spokojnie.
- Nienawidzę cię! Kurwa, ty szmato Bieber miał racje! Nie można ci ufać!
- Kotku, spokojnie. - Luke ją do siebie przytulił. - Przecież nic złego nie zrobiła. Byłaś wspaniała.
- Ciesz się, że nie zrobiłam tego co Ash i Calum z Justinem. - mruknęła wstając.
- Nienawidzę cię.- syknęła.
- Przyzwyczaiłam się. - wzruszyła ramionami. - Ja spadam. Cześć Mike.
- Pa.- mruknął, odprowadzając ją wzrokiem.
- Przyjdę wieczorem. - rzuciła i wyszła z sali.
- yyyy... To było dziwne. - mruknął Ash. - Klara, dlaczego nie powiedziałaś, że masz taki głos?
Wyrwała się z uścisku Luke'a.
- Bo nie mam.- syknęła.
- Masz. - mruknął Luke. - Lepszej od ciebie nie ma. Pierwszy raz usłyszałem tak wspaniały głos.
- Przestań.- warknęła.- Ja nie śpiewam. Koniec.
- Śpiewasz. - mruknął Calum. - Lepiej od Luke'a. Może warto byłoby pomyśleć nad zastępstwem.
- Skarbie, dlaczego tak mówisz? - szepnął Luke.
- Z tego co widzę to tych coverów jest cała masa. - dodał Ash przeglądając stronę. Włączył kolejny.
- Wyłącz to, albo już nigdy nie zaznasz pszczółek.- syknęła groźnie.
- Zamknij się i słuchaj. - mruknął Calum.
- Ty! Nawet duety nagrywała! - Ashton zrobił wielkie oczy do komputera. - Paczcie z kim! Skandal!
- Z kim? - Luke zmarszczył brwi i podszedł do laptopa. O_O - szok termiczny.
Założyła ręce na piersi i patrzyła na nich wściekle. Mike poszedł do chłopaków.
- Czy to jest... PODGŁOŚCIE!
Wykonali jego prośbę, a za chwilę zaczęli śpiewać razem z nimi.
- Już? Ulżyło wam?- warknęła.
- Claudia wcale nie jest beztalenciem.- mruknął Clifford.
- Jesteś kłamczuchą. - mruknął Luke. - Mówiłaś, że nie śpiewasz, a to co jest kurwa?
- To jest złamana obietnica.- szepnęła.
- Jaka obietnica? - zmarszczył brwi i stanął na przeciw niej.
- Jej. Miała nikomu tego nie pokazywać.- burknęła wściekła.
- Ale przecież to jest piękne. - szepnął czule przyciągając ją do siebie. - Twój głos jest piękniejszy niż po tym śniłem.
- Przestań.- mruknęła mu w szyję.
- Dlaczego? - przytulił ją jeszcze bardziej. Pocałował w czubek głowy. - Mówię ci prawdę, więc czemu mam przestać?
- Bo tak.- jęknęła.- Ja nie śpiewam. Koniec dyskusji.
- Nigdy nie przestanę. - mruknął poważnie. - Kocham cię i nie pozwolę zachować tego talentu tylko dla siebie.
- My możemy pomóc. Mamy wprawę w odsłanianiu filmów. - Ash znacząco poruszał brwiami.
-Stul ryj. - warknął Luke i zwrócił się do dziewczyny. - Jeszcze będziesz chciała zaśpiewać.
- Nic nie będę chciała! Czepcie się tramwaju!- odepchnęła go od siebie.- Lepiej zajmijcie się próbą, bo znowu się opierdalacie!
- Nie złość się. - szepnął cicho. - Chce dobrze.
- Zostaw.- mruknęła cicho i odwróciła się na pięcie. Podniosła z ziemi swoją torbę i wyszła z sali, trzaskając drzwiami. Luke chciał za nią biec, ale Mike złapał go za ramię.
- Zostaw, potrzebuje chwili.- mruknął, klepiąc go po plecach.- Dawajcie, jeszcze raz She Look So Perfect, bo trochę nam to zgrzyta.
Chłopak głośno westchnął i dołączył do zespołu. Niby śpiewał, ale ciągle myślał o dziewczynie. Bał się o nią. Chciał dla niej jak najlepiej, a duszenie w sobie takiego talentu nie jest dobrym początkiem. Pragnął, by usłyszał ją świat, żeby wszyscy jej zazdrościli.
niedziela, 6 lipca 2014
czwartek, 3 lipca 2014
School stars cz.3
Mike prosto ze szkoły poszedł do domu brunetki. Zwisało mu to, że Bieber mógł tam być. Musiał z nią pogadać. Przemówić do rozsądku. Była jedyną osobą, która mogła uratować go przed zawieszeniem. Zadzwonił do drzwi. Otworzyła mama dziewczyny.
- Dzień dobry. Ja do Claudii. - powiedział uśmiechając się miło.
- Dzień dobry. Ja wychodzę, ale jeśli chcesz z nią porozmawiać to zapraszam. - wpuściła go i krzyknęła jeszcze do córki. - Kochanie, wychodzę! Jakiś kolega przyszedł do ciebie!
Kobieta wyszła, a na dół zeszła brązowooka. Na widok chłopaka zmarszczyła brwi.
- Czego tu chcesz? - mruknęła zła. Nienawidziła go za to co zrobił.
- Pogadać. A właściwie, to potrzebuję twojej pomocy.
- Zapomnij. W niczym ci nie pomogę. - prychnęła. - Wyjdź stąd.
- Słuchaj.- oparł się ramieniem o ścianę.- Nie mam zbyt dużo czasu, więc przejdę do rzeczy.
- Powiedziałam wyjdź. - syknęła łapiąc go za ramie i prowadząc do wyjścia.
Wywinął się i złapał ją za ramiona.
- Uspokój się. Ja w przeciwieństwie do tej dziwki nie zamierzam ci nic zrobić.- warknął.
- Będę spokojna, kiedy wyjdziesz. I nie mów tak o nim.
- Słuchaj, śliczna. Będę tak o nim mówić, bo tak jest.- mruknął.- Lubię cię, Claudia. Gdyby nie to, pewnie nawet nie próbowałbym cię bronić. Dajesz mu się przekonać, że jesteś nikim, a to nie prawda. Rozejrzyj się, bo wielu chłopaków na ciebie patrzy, a ty czepiłaś się tonącego Titanica, który nawet o ciebie nie dba.
- Myślisz, ze po tym jak przez ciebie mnie rzucił to wskoczę ci w ramiona? - zapytała łamiącym się głosem. - Nigdy cie nie prosiłam o obronę...
- Nie. Myślę, że może zauważysz w końcu, jaka z niego szmata.- mruknął, kciukami delikatnie pocierając jej ramiona.- A kobiety trzeba bronić. Zwłaszcza przed takimi hujami...
- Czego chcesz? - mruknęła ignorując jego wypowiedz.
- Żebyś powiedziała dyrektorce, co się stało dzisiaj rano.- powiedział spokojnie, ale twardo.- Że uderzył cię w twarz i wyzwał, a wtedy ja rzuciłem sie na niego z pięściami.
- Nie zrobię tego. Bedze miał kłopoty
- No cóż, teraz ja mam kłopoty.- mruknął.
- Jedna koza ci nie zaszkodzi.
- Ale wywalenie ze szkoły, owszem.- skrzywił się.
- Jak to? - zmarszczyła brwi.
Przestała się bronic przed jego ruchami.
- Normalnie.- wzruszył ramionami, ściągając usta w bok.- Zawiesili mnie na miesiąc a następnym razem mnie wywalą.
- Ale... - zaczęła. Jeśli Mike miałby być wyrzucony to kto by jej bronił?
- Dobra, trudno.- puścił ja i zrobił krok w tył.- Tylko nie dawaj mu się, mała. Jesteś warta o wiele więcej niż myślisz i tysiąc razy więcej niż on twierdzi.
- Mike, zaczekaj. - szepnęła i chwyciła go za ramie. - Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?- zmarszczył brwi.
- Jeśli powiem jak było naprawdę, to.... -zawahała się. Wzięła głęboki wdech i bardzo cicho szepnęła. - Nie zostawisz mnie...
Uniósł jeden kącik ust i otworzył ramiona. Spojrzała na niego jak na debila uśmiechając się szczerze. Powoli podeszła do niego i przytuliła się. Mocno wtuliła się w jego tors. Wiedziała, że nie pozwoli jej skrzywdzić, a jego silne ramiona ją obronią przed kolejnym atakiem Justina.
- Jasne, że cię nie zostawię.- mruknął, głaszcząc ją po plecach.
- I pomyśleć, że godzinę wcześniej rozszarpałabym cię. - zaśmiała się cicho.
- Zabawnie, że myślisz, że by ci się udało...
- Wątpisz we mnie? - odsunęła się na tyle by widzieć jego wyraz twarzy.
Zaśmiał się.
- Tak, raczej tak.
- Jesteś głupi. - uderzyła go w tors ciągle się uśmiechając.
- Słyszałem gorsze obelgi.- zaśmiał się.- Więc, pomożesz mi?
- Ale ja nie chciałam cię obrażać. - mruknęła znów się do niego przytulając. - Jutro pójdę do dyrektorki i jej o wszystkim powiem.
- Dziękuję.- szepnął, całując ją w czubek głowy.- Przyjdę po ciebie rano i odprowadzę cię do szkoły. Lepiej, żebyś nie natknęła się sama na Biebera./
- I ty lepiej, żebyś tego też nie zrobił. Wywalą cię.
- Nie martw się, ja sobie poradzę...
- Ale ja nie. - ucięła krótko. - Pójdę sama,a po szkole przyjdę prosto do ciebie.
- Przyjdę po ciebie, a po szkole pójdziemy do mnie.- sprostował.
- Jesteś zawieszony.
- I uparty.- przytaknął.
- I groźny.
- Dokładnie.- zaśmiał sie
- Dlatego nie przyjdziesz jutro. - pokręciła głową z dezaprobatą. - Pobijesz go i będziesz jeszcze musiał płacić mu odszkodowanie.
Przewrócił oczami.
- Wolę płacić, niż dowiedzieć się potem, że on coś ci zrobił. Koniec dyskusji.
- Boże, dlaczego ja w ogóle z tobą rozmawiam. - jęknęła. - Bez młotka nie przetłumaczysz.
- Też nie wiem, czemu nadal drążymy ten temat.- wzruszył ramionami.- I tak po ciebie przyjdę i tak.
- To może idź i już czekaj, żebyś czasem się nie spóźnił. - wywróciła oczami odsuwając się.
- Nie spóźnię się, będę w sam raz.- uśmiechnął się szelmowsko.
- A wypchaj się. - wytknęła mu język.
- Dobra. To będę spadał.- puścił do niej oczko.
- To ja cię odprowadzę. - wyciągnęła kurtkę z szafy i ją założyła, a następnie swoje czarne conversy.
- A potem będziesz wracać po nocy?- uniósł brew.
- Nie, wiesz. Zostanę u ciebie na noc. - prychnęła, ale kiedy zobaczyła błysk w jego oku zrobiła wielkie oczy. - No chyba cię pogięło do reszty.
- Nie, czemu? Bieber nie będzie sterczał ci pod oknem i będę miał ubaw, jak jutro przyjdzie wkurwiony.
- I znowu się pobijecie, a raczej ty jego i będziesz miał kłopoty, a tego właśnie chcemy uniknąć. - pocałowała go w policzek i wyszła z domu. - Rusz się, bo muszę drzwi zakluczyć.
- Zakluczyć?- zmarszczył brwi, śmiejąc się. Jedną rękę włożył do kieszeni.- Kto tak mówi?
- Ja. - mruknęła. - Wyłaź staruchu.
Niedbałym krokiem wyszedł z jej domu i zeskoczył z kilku schodków znajdujących się przed drzwiami.
Zakluczyła drzwi i wyrównała z nim krok.
- A poza tym i tak go dziś wystarczająco wkurwiłeś.
- Nie. To było bardzo przyjemne, móc mu wpierdolić, ale sądzę, że jeszcze można naciągnąć jego nerwy...
- Niby jak? - mruknęła patrząc na niego dziwnie.
- Zobaczysz.- uśmiechnął się tajemniczo.
- No chyba mu nie powiesz, że spaliśmy. - zaśmiała się panicznie. - Prawda?
- Bez przesady.- wywrócił oczami.- Tak bym nie ryzykował.
- Jednak się go boisz. - powiedziała i szybko zmieniła temat. - Podobno macie nowy hit.
- Mamy.- przytaknął.- Możesz wpaść jutro na próbę i posłuchać.
- Nie. Mam już plany. - mruknęła. - Ale chętnie obejrzę teledysk.
- Nie wiemy jeszcze, kiedy wyjdzie.- wzruszył ramionami.- Co ciekawego będziesz robić?
- Ale chcę zobaczyć go pierwsza. - wypięła dumnie pierś.
- Co będziesz jutro robić?
- Idę na imprezę. - wzruszyła ramionami.
- Zaraz po szkole?- uniósł brew.
- Yhym. Nad basenem.
- U kogo? - zmrużył oczy.
- U Max'a. - wzruszyła ramionami.
- I nie zaprosił nas?- mruknął do siebie.- Albo powiedział Luke'owi a ten zapomniał nam przekazać.
- Nie zaprosił. - mruknęła. - Albo wy, albo on. Wybór prosty.
- Aaaaaaa... To by wiele wyjaśniało.- mruknął pod nosem.- Więc po co tam idziesz skoro wiesz, że Bieber pewnie wykorzysta okazję, żeby cię upokorzyć?
- A to jest już moja rzecz. - wytknęła mu język. - Daleko jeszcze do tego twojego domu? Nogi mnie już bolą.
- Daleko.- mruknął.- Ale lepiej już wracaj.
- Wyganiasz mnie? - zatrzymała się gwałtownie.
- Tak.- przytaknął.- Leć do domu, i tak już przeszłaś się kawałek.
- Nie puszczę cię samego. - mruknęła i chwyciła go za rękę. - Jeszcze coś cię zgwałta po drodze.
Popatrzył na nią jak na idiotkę.
- Słyszysz się czy mam ci powtórzyć, co właśnie powiedziałaś?
- Jak nie dosłyszałeś to ci to mogę powtórzyć. - wzruszyła ramionami.
Westchnął ciężko.
- Dobra, chodź, odprowadzę cię.- zawrócił.
- Nigdzie nie idę. - mruknęła. - Idę do ciebie.
Uśmiechnął się znacząco.
- Wiesz, jak to brzmi, no nie?
- Ty to masz od razu nie wiadomo jakie wyobrażenia. - zaśmiała się.
- Taki mój urok.- zarzucił głową.- Ale teraz nie żartuje. Chodź
- To jak? Idziemy czy nie? - zaśmiała się. - No chyba, że będziemy spać na ulicy.
- Czyli będziesz u mnie spać?- uniósł jedną brew.
- Tak. Chyba. Nie wiem. Zobaczę. Zastanowię się. - mruknęła i ruszyła dalej. - To gdzie ten twój domek?
- Tu w lewo.- zatrzymał się, bu przejśc przez ulicę.
- To? - wskazała na willę,a potem spojrzała na niego.
- Yhum.- mruknął, otwierając bramkę.
- Okay. Sam mieszkasz?
- W pewnym sensie.- wzruszył ramionami.- Rodzice są tylko w weekendy.
- I ja mam spać sama Z TOBĄ w jednym domu?
- Mogę zadzwonić i ściągnąć parę osób.- mruknął, wyjmując z tylnej kieszeni klucze.
- Nie dzięki. - mruknęła. -Wolę, żeby nikt nie wiedział, że nocuję u ciebie.
- A czemu?- oparł się o framugę.- Zbyt upokarzające, że zamierzasz nocować u najbardziej notowanego chłopaka w szkole?
- Aż tak nisko mnie oceniasz? Dobrze wiedzieć.
- Nie ma sprawy.- otworzył przed nią drzwi.
Prychnęła i weszła do jego domu.
- Gdzie będę mogła spać?
- Na górze, w pokoju gościnnym.- zawołał, wchodząc do kuchni.- Głodna?
- Trochę. - mruknęła idąc na górę. Oczywiście weszła nie pokoju, do którego wejść nie miała. Sypialnia Mike. Duże łóżko. Biurko zawalone najróżniejszymi kartkami. Szafka z kolorowymi segregatorami. Gitara, keyboard, Szafa wnękowa, plazma, laptop, ramki ze zdjęciami. Drzwi na duży balon i do łazienki. Łazienka przeogromna. Duża wanna, w której spokojnie pomieściły by się cztery osoby, prysznic, umywalka z lustrem, toaleta. Oświetlenie sprawiało, że wyglądało to co najmniej magicznie. Wróciła do pokoju i zaczęła przeglądać teksty piosenek leżących na biurku. Większość była pokreślona z niewiadomego powodu. Były świetne.
Usłyszała za sobą chrząknięcie.
- Hmmm? - odwróciła się z jedną kartką w stronę odgłosu. - Dlaczego to pokreśliłeś? One są niesamowite. O kim?
- Nie ładnie grzebać w czyichś rzeczach.- zganił ją.
- Leżały na wierzchu. O kim są? - upierała się.
- To nie jest sypialnia dla gości.- zabrał jej kartki z rąk.
- O kim one są? - zabrała mu kartkę. - Dlaczego ich nigdy nie zaśpiewałeś?
- Bo nie.
- Mike. - warknęła. - O kim one są?
- O dziewczynie. Nie umiesz czytać?- warknął, zabierając jej wszystkie kartki. Zebrał je i zamknął w teczce.
- Ale jakiej? - nie ustępowała.
Teczkę schował do jednej z szuflad w biurku.
- Wyjdź stąd.
- O kim są te cholerne piosenki?! - krzyknęła przerażająco głośno. Chłopak na chwilkę zamilkł.
- Wiec tylko przy Bieberze jesteś taka grzeczniutka?- zapytał przerażająco cicho i spokojnie.
- O kim? - warknęła ignorując go.
Wyszedł z pokoju.
- Zejdź na kolację!- zawołał ze schodów.
Od razu poszła za nim.
- Tak trudno powiedzieć jedno słowo? - warknęła. - Ale w końcu jesteś wielki Mike, więc ty jesteś najważniejszy.
- No właśnie.- przytaknął, kładąc na stole dwa kubki z herbatą.
- O kim są te durne piosenki? - syknęła drżącym głosem.
- Siadaj.- mruknął, znosząc na stół talerze z wędliną, serem, sałatom, pomidorem, chlebem i masłem w kostkach.
- Odpowiedz! - znowu krzyknęła. Zatrzymał się w połowie kroku.
Odłożył wszystko co miał w rękach i odwrócił się do niej. Przeszedł ją dreszcz lęku. Mike wyglądał groźnie zwłaszcza, gdy patrzył na nią wściekłym spojrzeniem. Zaczął się do niej zbliżać, a ona kroczyć w tył. W końcu wpadła na ścianę. Oparł ręce po bokach jej głowy, odcinając tym samym drogę ucieczki.
- Nie boję się ciebie. - mruknęła pewniej niż tego chciała.
Uniósł jeden kącik ust.
- To dobrze.- mruknął.
- Odpowiedz. - powiedziała spokojnie patrząc mu w oczy.
- O tobie.
- C... Co? - zapytała zdziwiona. - Wszystkie?
- Te, które są o dziewczynie. Raczej nie te, które są o zabawie.- wyjaśnił, jak małemu dziecku.
- Kiedy je napisałeś?
- Różnie. W szkole.
- Dlaczego ich nigdy nie zaśpiewaliście?
- Bo nikt w zespole ich nie widział.
- To trzeba był im je pokazać. - prychnęła. - A może strach cię obleciał?
- Nie ma takiej opcji.- mruknął.- Zostaną sobie w teczce w biurku.
- Boisz się? - podpuszczała go. - Ach, no tak. Boisz się upokorzenia. W końcu nie każdy pisze piosenki o dziewczynie Biebera.
- Byłej Biebera.- uśmiechnął się wrednie.
- Dopiero od dzisiaj. - sprostowała.
- Ale jednak.- poruszył brwiami.
- Aż tak cię to bawi?
- Tak.- przyznał z uśmiechem.
- Jesteś obrzydliwy. - mruknęła wydostając się z jego pułapki.
- Dziękuję.- zamrugał szybko i usiadł przy stole.
- Ale i tak ludzie usłyszą jedną z twoich piosenek. - zaczęła szykować sobie kanapkę.
- Ciekawe.- mruknął, wgryzając się w chleb.
- Pamiętaj, że przez półtora roku chodziłam z Bieberem. Umiem być podstępną żmiją.
- Cudownie.- mruknął.- Nie podpisuję się pod żadną z piosenek. Nawet, gdybyś coś przemyciła, to się wyprę. Moi przyjaciele mnie poprą a jeśli będziesz piszczeć za głośno, to jeszcze Bieber po tobie pojedzie.
- Tylko, że na nich jest twoje pismo, a tego się już nie wyprzesz.
- Strasznie bazgram.- wzruszył ramionami.- Tak, jak wiele osób. Trudno będzie rozpoznać.
- Tylko, że ty jesteś taki głupi, żeby pisać o mnie piosenki. - wzruszyła ramionami. - Nikt inny by tego nie zrobił.
Zaśmiał się.
- Nie doceniasz się, mała.- mruknął.- Połowa szkoły się za tobą ogląda.
- Jasne. - prychnęła.
Popatrzył na nią znacząco, kończąc jeść kanapkę.
- Nie musisz mi wierzyć na słowo.- wzruszył ramionami.
- No to to udowodni. - wzięła łyka herbaty.
- Jeśli to prawda nie będziesz miał z tym problemu, racja?
- Jasne. Jutro.
- Dzisiaj.
- Jak mam ci to udowodnić, jak nie jesteśmy w szkole?- zapytał, marszcząc się.- Kurwa, nie jestem Jezusem, nie wezwę tutaj tych wszystkich facetów telepatycznie.
- Kotku. - zaczęła uśmiechając się wrednie. - Po pierwsze, masz zakaz wstępu do szkoły. Po drugie, Jezusem na pewno nie jesteś, bo ten był dobry. I po trzecie, idzie to inaczej udowodnić.
- Niby jak?- oparł się wygodnie na krześle.
- Na sam początek mnie pocałuj.
Zaśmiał się i wstał od stołu.
- No, było zabawnie. Serio. A teraz, dobranoc.
- Ja nie żartowałam. - mruknęła wywracając oczami.
- Ja też nie. W sypialni zostawiłem ci ręcznik i coś, w czym możesz spać.
- Posiedzę jeszcze chwilę.
- Jak chcesz.- zabrał swój pusty talerz i poszedł z nim do kuchni.
Ashton i Calum poszli prosto do domu Biebera. O dziwo Ash wiedziała gdzie mają zapasowy klucz. Weszli do domu i prosto do pokoju Justina. Zaczęli szperać w jego rzeczach. Spokojnie i ostrożnie. Tak by nie dowiedział się, że tutaj byli. Dwadzieścia minut przed powrotem właścicieli domu znaleźli to co chcieli. Od razu pobiegli do Caluma i tam odtworzyli kompromitujący filmik. Swego czasu Claudia opowiedziała im o pierwszym nagranym występie Justina. Miał wtedy piętnaście lat. Kiedy miał zacząć śpiewać popuścił. Wszyscy się z niego śmiali. Jutro mieli to wszystkim przesłać. Puścić na szkolnym telewizorze, który wisiał na głównym korytarzu. To miało go zniszczyć. Na zawsze.
- Dzień dobry. Ja do Claudii. - powiedział uśmiechając się miło.
- Dzień dobry. Ja wychodzę, ale jeśli chcesz z nią porozmawiać to zapraszam. - wpuściła go i krzyknęła jeszcze do córki. - Kochanie, wychodzę! Jakiś kolega przyszedł do ciebie!
Kobieta wyszła, a na dół zeszła brązowooka. Na widok chłopaka zmarszczyła brwi.
- Czego tu chcesz? - mruknęła zła. Nienawidziła go za to co zrobił.
- Pogadać. A właściwie, to potrzebuję twojej pomocy.
- Zapomnij. W niczym ci nie pomogę. - prychnęła. - Wyjdź stąd.
- Słuchaj.- oparł się ramieniem o ścianę.- Nie mam zbyt dużo czasu, więc przejdę do rzeczy.
- Powiedziałam wyjdź. - syknęła łapiąc go za ramie i prowadząc do wyjścia.
Wywinął się i złapał ją za ramiona.
- Uspokój się. Ja w przeciwieństwie do tej dziwki nie zamierzam ci nic zrobić.- warknął.
- Będę spokojna, kiedy wyjdziesz. I nie mów tak o nim.
- Słuchaj, śliczna. Będę tak o nim mówić, bo tak jest.- mruknął.- Lubię cię, Claudia. Gdyby nie to, pewnie nawet nie próbowałbym cię bronić. Dajesz mu się przekonać, że jesteś nikim, a to nie prawda. Rozejrzyj się, bo wielu chłopaków na ciebie patrzy, a ty czepiłaś się tonącego Titanica, który nawet o ciebie nie dba.
- Myślisz, ze po tym jak przez ciebie mnie rzucił to wskoczę ci w ramiona? - zapytała łamiącym się głosem. - Nigdy cie nie prosiłam o obronę...
- Nie. Myślę, że może zauważysz w końcu, jaka z niego szmata.- mruknął, kciukami delikatnie pocierając jej ramiona.- A kobiety trzeba bronić. Zwłaszcza przed takimi hujami...
- Czego chcesz? - mruknęła ignorując jego wypowiedz.
- Żebyś powiedziała dyrektorce, co się stało dzisiaj rano.- powiedział spokojnie, ale twardo.- Że uderzył cię w twarz i wyzwał, a wtedy ja rzuciłem sie na niego z pięściami.
- Nie zrobię tego. Bedze miał kłopoty
- No cóż, teraz ja mam kłopoty.- mruknął.
- Jedna koza ci nie zaszkodzi.
- Ale wywalenie ze szkoły, owszem.- skrzywił się.
- Jak to? - zmarszczyła brwi.
Przestała się bronic przed jego ruchami.
- Normalnie.- wzruszył ramionami, ściągając usta w bok.- Zawiesili mnie na miesiąc a następnym razem mnie wywalą.
- Ale... - zaczęła. Jeśli Mike miałby być wyrzucony to kto by jej bronił?
- Dobra, trudno.- puścił ja i zrobił krok w tył.- Tylko nie dawaj mu się, mała. Jesteś warta o wiele więcej niż myślisz i tysiąc razy więcej niż on twierdzi.
- Mike, zaczekaj. - szepnęła i chwyciła go za ramie. - Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?- zmarszczył brwi.
- Jeśli powiem jak było naprawdę, to.... -zawahała się. Wzięła głęboki wdech i bardzo cicho szepnęła. - Nie zostawisz mnie...
Uniósł jeden kącik ust i otworzył ramiona. Spojrzała na niego jak na debila uśmiechając się szczerze. Powoli podeszła do niego i przytuliła się. Mocno wtuliła się w jego tors. Wiedziała, że nie pozwoli jej skrzywdzić, a jego silne ramiona ją obronią przed kolejnym atakiem Justina.
- Jasne, że cię nie zostawię.- mruknął, głaszcząc ją po plecach.
- I pomyśleć, że godzinę wcześniej rozszarpałabym cię. - zaśmiała się cicho.
- Zabawnie, że myślisz, że by ci się udało...
- Wątpisz we mnie? - odsunęła się na tyle by widzieć jego wyraz twarzy.
Zaśmiał się.
- Tak, raczej tak.
- Jesteś głupi. - uderzyła go w tors ciągle się uśmiechając.
- Słyszałem gorsze obelgi.- zaśmiał się.- Więc, pomożesz mi?
- Ale ja nie chciałam cię obrażać. - mruknęła znów się do niego przytulając. - Jutro pójdę do dyrektorki i jej o wszystkim powiem.
- Dziękuję.- szepnął, całując ją w czubek głowy.- Przyjdę po ciebie rano i odprowadzę cię do szkoły. Lepiej, żebyś nie natknęła się sama na Biebera./
- I ty lepiej, żebyś tego też nie zrobił. Wywalą cię.
- Nie martw się, ja sobie poradzę...
- Ale ja nie. - ucięła krótko. - Pójdę sama,a po szkole przyjdę prosto do ciebie.
- Przyjdę po ciebie, a po szkole pójdziemy do mnie.- sprostował.
- Jesteś zawieszony.
- I uparty.- przytaknął.
- I groźny.
- Dokładnie.- zaśmiał sie
- Dlatego nie przyjdziesz jutro. - pokręciła głową z dezaprobatą. - Pobijesz go i będziesz jeszcze musiał płacić mu odszkodowanie.
Przewrócił oczami.
- Wolę płacić, niż dowiedzieć się potem, że on coś ci zrobił. Koniec dyskusji.
- Boże, dlaczego ja w ogóle z tobą rozmawiam. - jęknęła. - Bez młotka nie przetłumaczysz.
- Też nie wiem, czemu nadal drążymy ten temat.- wzruszył ramionami.- I tak po ciebie przyjdę i tak.
- To może idź i już czekaj, żebyś czasem się nie spóźnił. - wywróciła oczami odsuwając się.
- Nie spóźnię się, będę w sam raz.- uśmiechnął się szelmowsko.
- A wypchaj się. - wytknęła mu język.
- Dobra. To będę spadał.- puścił do niej oczko.
- To ja cię odprowadzę. - wyciągnęła kurtkę z szafy i ją założyła, a następnie swoje czarne conversy.
- A potem będziesz wracać po nocy?- uniósł brew.
- Nie, wiesz. Zostanę u ciebie na noc. - prychnęła, ale kiedy zobaczyła błysk w jego oku zrobiła wielkie oczy. - No chyba cię pogięło do reszty.
- Nie, czemu? Bieber nie będzie sterczał ci pod oknem i będę miał ubaw, jak jutro przyjdzie wkurwiony.
- I znowu się pobijecie, a raczej ty jego i będziesz miał kłopoty, a tego właśnie chcemy uniknąć. - pocałowała go w policzek i wyszła z domu. - Rusz się, bo muszę drzwi zakluczyć.
- Zakluczyć?- zmarszczył brwi, śmiejąc się. Jedną rękę włożył do kieszeni.- Kto tak mówi?
- Ja. - mruknęła. - Wyłaź staruchu.
Niedbałym krokiem wyszedł z jej domu i zeskoczył z kilku schodków znajdujących się przed drzwiami.
Zakluczyła drzwi i wyrównała z nim krok.
- A poza tym i tak go dziś wystarczająco wkurwiłeś.
- Nie. To było bardzo przyjemne, móc mu wpierdolić, ale sądzę, że jeszcze można naciągnąć jego nerwy...
- Niby jak? - mruknęła patrząc na niego dziwnie.
- Zobaczysz.- uśmiechnął się tajemniczo.
- No chyba mu nie powiesz, że spaliśmy. - zaśmiała się panicznie. - Prawda?
- Bez przesady.- wywrócił oczami.- Tak bym nie ryzykował.
- Jednak się go boisz. - powiedziała i szybko zmieniła temat. - Podobno macie nowy hit.
- Mamy.- przytaknął.- Możesz wpaść jutro na próbę i posłuchać.
- Nie. Mam już plany. - mruknęła. - Ale chętnie obejrzę teledysk.
- Nie wiemy jeszcze, kiedy wyjdzie.- wzruszył ramionami.- Co ciekawego będziesz robić?
- Ale chcę zobaczyć go pierwsza. - wypięła dumnie pierś.
- Co będziesz jutro robić?
- Idę na imprezę. - wzruszyła ramionami.
- Zaraz po szkole?- uniósł brew.
- Yhym. Nad basenem.
- U kogo? - zmrużył oczy.
- U Max'a. - wzruszyła ramionami.
- I nie zaprosił nas?- mruknął do siebie.- Albo powiedział Luke'owi a ten zapomniał nam przekazać.
- Nie zaprosił. - mruknęła. - Albo wy, albo on. Wybór prosty.
- Aaaaaaa... To by wiele wyjaśniało.- mruknął pod nosem.- Więc po co tam idziesz skoro wiesz, że Bieber pewnie wykorzysta okazję, żeby cię upokorzyć?
- A to jest już moja rzecz. - wytknęła mu język. - Daleko jeszcze do tego twojego domu? Nogi mnie już bolą.
- Daleko.- mruknął.- Ale lepiej już wracaj.
- Wyganiasz mnie? - zatrzymała się gwałtownie.
- Tak.- przytaknął.- Leć do domu, i tak już przeszłaś się kawałek.
- Nie puszczę cię samego. - mruknęła i chwyciła go za rękę. - Jeszcze coś cię zgwałta po drodze.
Popatrzył na nią jak na idiotkę.
- Słyszysz się czy mam ci powtórzyć, co właśnie powiedziałaś?
- Jak nie dosłyszałeś to ci to mogę powtórzyć. - wzruszyła ramionami.
Westchnął ciężko.
- Dobra, chodź, odprowadzę cię.- zawrócił.
- Nigdzie nie idę. - mruknęła. - Idę do ciebie.
Uśmiechnął się znacząco.
- Wiesz, jak to brzmi, no nie?
- Ty to masz od razu nie wiadomo jakie wyobrażenia. - zaśmiała się.
- Taki mój urok.- zarzucił głową.- Ale teraz nie żartuje. Chodź
- To jak? Idziemy czy nie? - zaśmiała się. - No chyba, że będziemy spać na ulicy.
- Czyli będziesz u mnie spać?- uniósł jedną brew.
- Tak. Chyba. Nie wiem. Zobaczę. Zastanowię się. - mruknęła i ruszyła dalej. - To gdzie ten twój domek?
- Tu w lewo.- zatrzymał się, bu przejśc przez ulicę.
- To? - wskazała na willę,a potem spojrzała na niego.
- Yhum.- mruknął, otwierając bramkę.
- Okay. Sam mieszkasz?
- W pewnym sensie.- wzruszył ramionami.- Rodzice są tylko w weekendy.
- I ja mam spać sama Z TOBĄ w jednym domu?
- Mogę zadzwonić i ściągnąć parę osób.- mruknął, wyjmując z tylnej kieszeni klucze.
- Nie dzięki. - mruknęła. -Wolę, żeby nikt nie wiedział, że nocuję u ciebie.
- A czemu?- oparł się o framugę.- Zbyt upokarzające, że zamierzasz nocować u najbardziej notowanego chłopaka w szkole?
- Aż tak nisko mnie oceniasz? Dobrze wiedzieć.
- Nie ma sprawy.- otworzył przed nią drzwi.
Prychnęła i weszła do jego domu.
- Gdzie będę mogła spać?
- Na górze, w pokoju gościnnym.- zawołał, wchodząc do kuchni.- Głodna?
- Trochę. - mruknęła idąc na górę. Oczywiście weszła nie pokoju, do którego wejść nie miała. Sypialnia Mike. Duże łóżko. Biurko zawalone najróżniejszymi kartkami. Szafka z kolorowymi segregatorami. Gitara, keyboard, Szafa wnękowa, plazma, laptop, ramki ze zdjęciami. Drzwi na duży balon i do łazienki. Łazienka przeogromna. Duża wanna, w której spokojnie pomieściły by się cztery osoby, prysznic, umywalka z lustrem, toaleta. Oświetlenie sprawiało, że wyglądało to co najmniej magicznie. Wróciła do pokoju i zaczęła przeglądać teksty piosenek leżących na biurku. Większość była pokreślona z niewiadomego powodu. Były świetne.
Usłyszała za sobą chrząknięcie.
- Hmmm? - odwróciła się z jedną kartką w stronę odgłosu. - Dlaczego to pokreśliłeś? One są niesamowite. O kim?
- Nie ładnie grzebać w czyichś rzeczach.- zganił ją.
- Leżały na wierzchu. O kim są? - upierała się.
- To nie jest sypialnia dla gości.- zabrał jej kartki z rąk.
- O kim one są? - zabrała mu kartkę. - Dlaczego ich nigdy nie zaśpiewałeś?
- Bo nie.
- Mike. - warknęła. - O kim one są?
- O dziewczynie. Nie umiesz czytać?- warknął, zabierając jej wszystkie kartki. Zebrał je i zamknął w teczce.
- Ale jakiej? - nie ustępowała.
Teczkę schował do jednej z szuflad w biurku.
- Wyjdź stąd.
- O kim są te cholerne piosenki?! - krzyknęła przerażająco głośno. Chłopak na chwilkę zamilkł.
- Wiec tylko przy Bieberze jesteś taka grzeczniutka?- zapytał przerażająco cicho i spokojnie.
- O kim? - warknęła ignorując go.
Wyszedł z pokoju.
- Zejdź na kolację!- zawołał ze schodów.
Od razu poszła za nim.
- Tak trudno powiedzieć jedno słowo? - warknęła. - Ale w końcu jesteś wielki Mike, więc ty jesteś najważniejszy.
- No właśnie.- przytaknął, kładąc na stole dwa kubki z herbatą.
- O kim są te durne piosenki? - syknęła drżącym głosem.
- Siadaj.- mruknął, znosząc na stół talerze z wędliną, serem, sałatom, pomidorem, chlebem i masłem w kostkach.
- Odpowiedz! - znowu krzyknęła. Zatrzymał się w połowie kroku.
Odłożył wszystko co miał w rękach i odwrócił się do niej. Przeszedł ją dreszcz lęku. Mike wyglądał groźnie zwłaszcza, gdy patrzył na nią wściekłym spojrzeniem. Zaczął się do niej zbliżać, a ona kroczyć w tył. W końcu wpadła na ścianę. Oparł ręce po bokach jej głowy, odcinając tym samym drogę ucieczki.
- Nie boję się ciebie. - mruknęła pewniej niż tego chciała.
Uniósł jeden kącik ust.
- To dobrze.- mruknął.
- Odpowiedz. - powiedziała spokojnie patrząc mu w oczy.
- O tobie.
- C... Co? - zapytała zdziwiona. - Wszystkie?
- Te, które są o dziewczynie. Raczej nie te, które są o zabawie.- wyjaśnił, jak małemu dziecku.
- Kiedy je napisałeś?
- Różnie. W szkole.
- Dlaczego ich nigdy nie zaśpiewaliście?
- Bo nikt w zespole ich nie widział.
- To trzeba był im je pokazać. - prychnęła. - A może strach cię obleciał?
- Nie ma takiej opcji.- mruknął.- Zostaną sobie w teczce w biurku.
- Boisz się? - podpuszczała go. - Ach, no tak. Boisz się upokorzenia. W końcu nie każdy pisze piosenki o dziewczynie Biebera.
- Byłej Biebera.- uśmiechnął się wrednie.
- Dopiero od dzisiaj. - sprostowała.
- Ale jednak.- poruszył brwiami.
- Aż tak cię to bawi?
- Tak.- przyznał z uśmiechem.
- Jesteś obrzydliwy. - mruknęła wydostając się z jego pułapki.
- Dziękuję.- zamrugał szybko i usiadł przy stole.
- Ale i tak ludzie usłyszą jedną z twoich piosenek. - zaczęła szykować sobie kanapkę.
- Ciekawe.- mruknął, wgryzając się w chleb.
- Pamiętaj, że przez półtora roku chodziłam z Bieberem. Umiem być podstępną żmiją.
- Cudownie.- mruknął.- Nie podpisuję się pod żadną z piosenek. Nawet, gdybyś coś przemyciła, to się wyprę. Moi przyjaciele mnie poprą a jeśli będziesz piszczeć za głośno, to jeszcze Bieber po tobie pojedzie.
- Tylko, że na nich jest twoje pismo, a tego się już nie wyprzesz.
- Strasznie bazgram.- wzruszył ramionami.- Tak, jak wiele osób. Trudno będzie rozpoznać.
- Tylko, że ty jesteś taki głupi, żeby pisać o mnie piosenki. - wzruszyła ramionami. - Nikt inny by tego nie zrobił.
Zaśmiał się.
- Nie doceniasz się, mała.- mruknął.- Połowa szkoły się za tobą ogląda.
- Jasne. - prychnęła.
Popatrzył na nią znacząco, kończąc jeść kanapkę.
- Nie musisz mi wierzyć na słowo.- wzruszył ramionami.
- No to to udowodni. - wzięła łyka herbaty.
- Jeśli to prawda nie będziesz miał z tym problemu, racja?
- Jasne. Jutro.
- Dzisiaj.
- Jak mam ci to udowodnić, jak nie jesteśmy w szkole?- zapytał, marszcząc się.- Kurwa, nie jestem Jezusem, nie wezwę tutaj tych wszystkich facetów telepatycznie.
- Kotku. - zaczęła uśmiechając się wrednie. - Po pierwsze, masz zakaz wstępu do szkoły. Po drugie, Jezusem na pewno nie jesteś, bo ten był dobry. I po trzecie, idzie to inaczej udowodnić.
- Niby jak?- oparł się wygodnie na krześle.
- Na sam początek mnie pocałuj.
Zaśmiał się i wstał od stołu.
- No, było zabawnie. Serio. A teraz, dobranoc.
- Ja nie żartowałam. - mruknęła wywracając oczami.
- Ja też nie. W sypialni zostawiłem ci ręcznik i coś, w czym możesz spać.
- Posiedzę jeszcze chwilę.
- Jak chcesz.- zabrał swój pusty talerz i poszedł z nim do kuchni.
Ashton i Calum poszli prosto do domu Biebera. O dziwo Ash wiedziała gdzie mają zapasowy klucz. Weszli do domu i prosto do pokoju Justina. Zaczęli szperać w jego rzeczach. Spokojnie i ostrożnie. Tak by nie dowiedział się, że tutaj byli. Dwadzieścia minut przed powrotem właścicieli domu znaleźli to co chcieli. Od razu pobiegli do Caluma i tam odtworzyli kompromitujący filmik. Swego czasu Claudia opowiedziała im o pierwszym nagranym występie Justina. Miał wtedy piętnaście lat. Kiedy miał zacząć śpiewać popuścił. Wszyscy się z niego śmiali. Jutro mieli to wszystkim przesłać. Puścić na szkolnym telewizorze, który wisiał na głównym korytarzu. To miało go zniszczyć. Na zawsze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Etykiety
- 1D (8)
- 5SOS (8)
- Agencji specjalni OSS (6)
- bo jutro może nie nadejść... (2)
- BTR (31)
- Can the Forbidden Love has got a happy end? (6)
- I... Cięcie! (7)
- Justin Bieber (8)
- Kochaj dzisiaj (2)
- School Stars (8)
- Summer Party (1)
- Tam gdzie nikt nie che być (6)
- To lato zmieniło moje życie... (5)
- Worldwide Girls (6)