niedziela, 18 maja 2014

To lato zmieniło moje życie... cz.1


Julia












Amber













Carlos





Kendall



















- Juls, idę jeszcze pić!- zawołała wesoło blondynka. Jej długie do pasa włosy, związane były w warkocz, który bujał się na boki przy każdym jej tanecznym kroku. Piwne oczy błyszczały od nadmiernej ilości alkoholu, a blade dotąd policzki, zaróżowiły się nieco od gorąca.
- Zdrówko! - przybiła butelkę piwa z blondynem. - Ile już wypiłaś?
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedziała zgodnie z prawdą.- Ale chyba trochę tego było, bo nie pamiętam trzech kanap w tym salonie - zachichotała, wskazując na mebel nieopodal nich.
- Jesteś inna. Wyjątkowa.
- Jestem Amber, tak w ogóle - wyciągnęła przed siebie dłoń.
- Kendall - uśmiechnął się i delikatnie ścisnął jej dłoń.
- Masz takie fajne włosy...- mruknęła, delikatnie wsuwając palce w jego czuprynę, przez co znacznie się przybliżyła.
- A ty piękne oczy - szepnął i przysunął się jeszcze bardziej.
- Takie dziwne - skrzywiła się.- Nie lubię ich. Twoje są ładniejsze...
- Są śliczne tak jak ty - zaczął gładzić jej delikatny policzek.
Pogłaskała go po klatce piersiowej. Ten delikatnie chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie, tak że stykali się nosami.
- Podoba mi się - zachichotała.
- Ty mi się podobasz - szepnął i pocałował ją.
Ułożyła dłoń na jego policzku, nie pozwalając mu się odsunąć i pogłębiła pocałunek. Szumiało jej w głowie i traciła grunt pod nogami, jednak mimo wszystko trzymała się pocałunku jak tonący brzytwy. Chłopak przycisnął ją mocniej i biorąc ją na ręce wyszedł. Mocno objęła jego kark i zeszła z pocałunkami na żuchwę, pokrytą kilkudniowym zarostem. Po kilku sekundach znaleźli się w sypialni dziewczyny. Delikatnie położył ją na łóżku, a następnie ukradkiem usiadł jej na brzuchu i zaczął całować, odpinając niebieską koszulę, schodząc z pocałunkami coraz niżej. Wyginała się pod jego dotykiem, a gdy dotarł do jej dekoltu, jęknęła cicho. Ręce chłopaka błądziły po całym jej ciele.


W tym czasie Julia piła już kolejną kolejkę w towarzystwie uroczego Latynosa. 
- Ale ty serio nigdy nie byłeś na imprezie? - zaśmiała się.
- Jakoś nie było po co. I od dzisiaj żałuję - zaśmiał się.- Bo jest zajebiście. I jeszcze jakie śliczne dziewczyny można poznać...
- Tak wiem, że ślicznam - zakręciła kosmyk włosów na palcu.
- Powiedziałbym nawet, że anielsko - przybliżył się nieco.
- Chyba diabelsko - mruknęła i przygryzła wargę.
- Nie. Jesteś anielsko piękna. I diabelsko pociągająca - mruknął, zakładając jej niesforny kosmyk za ucho.
- Seksowny facet mówi seksownie - zaczęła mu jeździć palcem po torsie.
- A dziękuję. Usłyszeć komplement od takiej dziewczyny, to zaszczyt - puścił do niej oczko.
- Serio?
- Jasne, że tak - położył dłoń na jej kolanie.
- Dotykasz mojego nagiego kolana - mruknęła.
- Mam przestać?- uniósł brew, gładząc kciukiem jej skórę.
- Nie - szepnęła.
Śmiało, lecz powoli przesunął dłoń nieco wyżej, na jej udo. Dziewczyna powoli się przesunęła i musnęła raz jego ciepłe wargi. Popatrzył jej głęboko w oczy i ponownie złączył ich usta, tym razem na dłuższy, mocniejszy pocałunek. Zaczęła odwzajemniać i pogłębiać pocałunki. Nie przerywając, usiadła chłopakowi na uda. Jego dłonie opadły na jej biodra, a jedna zsunęła się na pośladki, przyciągając jej ciało bliżej. Nie było między nimi choćby milimetra wolnej przestrzeni. Dziewczyna poruszała się w rytm jego pocałunków, przez co coraz bardziej go rozpalała. W pewnej chwili poczuła, że brunet ją unosi. Wstał z miejsca i nie przerywając pocałunków skierował się do najbliższego wyjścia. W pewnej chwili Julia poczuła na plecach chłodny nacisk. Latynos oparł ją o ścianę. Gładził jej nagie uda, oplatające go w pasie. Wplotła ręce w jego włosy i gładziła jego plecy. Zjechał z pocałunkami w dół, na jej odsłonięte ramiona i dekolt. Cicho jęknęła i pociągnęła go za koszulę. Otworzył najbliższe drzwi. Udało mu się trafić na jedną z sypialni. Od razu położył dziewczynę na łóżku. Stanowczym ruchem rozpiął zamek jej sukienki i w ślad za zsuwającym się materiałem, całował jej nagą skórę. Dziewczyna nie pozostała mu dłużna i pozbawiła go koszuli...



Podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła twarz dłonią. Uzmysłowiła sobie, że jest naga. Zmarszczyła brwi w niezrozumieniu i rozejrzała się wokół. Zobaczyła, że obok niej leży jakiś całkiem obcy blondyn. "Przystojny", przemknęło jej przez myśl i właśnie wtedy przypomniała sobie urywki wczorajszego wieczora. Jęknęła z niezadowoleniem.
- Więcej nie piję.- mruknęła pod nosem, podnosząc z podłogi koszulę chłopaka. Była na nią sporo za duża, dzięki czemu, gdy ją zapięła była całkowicie zasłonięta.
Chłopak przewrócił się na drugi bok i spał dalej. Ta tylko przewróciła oczami, pozbierała swoje ubrania i poszła do toalety. Kiedy się ogarnęła poszła do kuchni i spotkała świeżą przyjaciółkę.
- Chcesz kawy? - spytała wstając.
- Mhm, mocnej.- chrypnęła, siadają koło blatu.- I coś na ból głowy...
Dziewczyna zrobiła kawę i podała jej kubek z gorącym napojem. Następnie nalała szklankę wody i dała jej aspirynę.
- I jak po imprezie? - zapytała siadając na przeciwko jej.
- Szczerze? Było super. Wręcz zajebiście. A potem budzę obok jakiegoś blondyna. Nie żeby coś, niezły jest - poruszyła zabawnie brwiami.- Tylko szkoda, że tak do tego doszło...
- Szkoda, że nie pamiętasz? - zaśmiała się.
- Nie no, pamiętam... Ale tylko urywki - skrzywiła się.
- Ciekawe ile wypiłaś - zaśmiała się i wzięła łyka kawy.
- Dużo. Bardzo dużo - odpowiedziała, upijając trochę gorzkiego napoju. - A jak tobie mija poranek?
- Obudziłam się obok jakiegoś Latynosa - powiedziała, a do kuchni wszedł nagi blondyn. Obie wybuchły śmiechem, no co on zasłonił swoje genitalia patelnią i wyszedł cały czerwony.
- To jest ten twój blondasek? - zaśmiała się.
- Hahahaha, tak, to on.- dusiła się ze śmiechu.
- Całkiem niezły - śmiała się. - Chociaż wołałabym spotkać go ubranego.
- Ma fajny tatuaż...- mruknęła pod nosem. W tej chwili, do kuchni wszedł wesoły Latynos.
- Cześć Kicia - pochylił się nad Julie i delikatnie musnął jej usta.
- What the fuck? - mruknęła patrząc dziwnie na chłopaka.
- Jak ci się spało?- zapytał z lekkim uśmiechem, wyciągając z półki szklankę i nalewając sobie wody.
- Kim ty jesteś do cholery i dlaczego mówisz do mnie kicia?! - warknęła.
- Nie żartuj - zaśmiał się przyjaźnie.
- A wyglądam na taką co żartuje?
Zmarszczył brwi, a jego uśmiech zbladł.
- Nie pamiętasz?
- Czego? - zapytała i zaczęła pić sok.
- Naszej nocy?
Pokręciła głową przecząco.
- Ani wczorajszego wieczoru?
I znowu pokręciła głową na znak, że nie.
Chłopak skomentował to cichym śmiechem.
- To nic, przypomnisz sobie, albo to odtworzymy - cmoknął ją w policzek.
- Co?! - zakrztusiła się sokiem.
- Muszę skoczyć do siebie, ale możemy spotkać się po południu - rzucił, wychodząc z kuchni.
- Chyba nie skorzystam! - krzyknęła za nim.
- Cześć skarbie!- zawołał, a później dziewczyny usłyszały trzaśnięcie drzwiami. Blondynka wybuchła głośnym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - warknęła.
- Hahahahaha a myślałam, że to ja mam dziwnie.
- Ja się boję tego co mu powiedziałam - dopiła sok.
- Pfff... A ja nie. Proszę cię, co niby takiego mogłaś mu powiedzieć? Po za tym, on cie nie zna, ty go nie znasz. Nic ci nie zrobi.
- Ale się z nim przespałam - zrobiła dziwny wyraz twarzy.- Ja już zmykam - powiedziała i poszła się przebrać.
- Cześć mała - do kuchni wszedł już ubrany blondyn.
- Hej... K... Karol? Kenny?
- Kendall - zaśmiał się cicho.
- Tak też może być - mruknęła wstając z krzesła.
- Hej, gdzie idziesz? - zapytał łapiąc ją za nadgarstek.
- Ja wychodzę! Będę wieczorem! - gotowa Julie wyszła z mieszkania.
- Pa!- krzyknęła za przyjaciółką.- Jeszcze nie wiem. Pewnie na miasto, albo na plażę. A ty, złotowłosy aniołku...- zaśmiała się, wyciągając rękę z jego uścisku i mierzwiąc mu włosy.- Pilnuj, żeby spodnie nie spadały ci z tyłka.
- Idę z tobą - zaśmiał się i ją przytulił. - Jeśli pozwolisz diabełku.
- Nie pozwolę. Nie znam cię pysiaczku.- uśmiechnęła się słodko, odsuwając od niego.
- To mnie poznasz - wyszczerzył się.
- Obejdzie się - prychnęła, wychodząc z kuchni.
- No weź - jęknął.
Usłyszał kroki na schodach.
- Amber! - pobiegł za nią.
Zamknęła mu drzwi przed nosem.
- Amber! - zaczął pukać w drzwi - Proszę!
- To takie zabawne...- usłyszał śmiech zza drzwi.
- Amber do cholery otwórz te drzwi! - pod jego ciosem drzwi się zatrzęsły.
- Jak się boję - czuł przez ten ton, że dziewczyna wywraca oczami.
- Odsuń się, bo wywarzam drzwi - krzyknął. Jednym kopnięciem wywalił drzwi z zawiasów. Zastał blondynkę w samej bieliźnie i letniej sukience w rękach.
- Posrało cię?! Spieprzyłeś mi drzwi
- Ostrzegałem - wzruszył ramionami. - Naprawie ci je po powrocie.
Podparła ręce na biodrach.
- Nie masz na co liczyć. Nie idziesz ze mną i już tu nie wrócisz!
- Serio? To dlaczego się ze mną przespałaś? Dlaczego mnie od razu nie wyrzuciłaś? - warknął i podszedł na niebezpiecznie bliską odległość. - Dlaczego pozwalasz mi tu ciągle być?
- Wczoraj byłam pijana i nie pamiętam połowy imprezy.- syknęła, po czym oparła otwarte dłonie na jego klatce piersiowej i próbowała go pchnąć.
- Może, ale dzisiaj nie jesteś - chwycił jej dłonie. - Więc dlaczego?
- Bo nie rozumiesz prostych aluzji.- prychnęła.- A nie zadzwoniłam po policje ze względu na to, że masz niezły tyłek.- uśmiechnęła się wrednie.
- Ty też - szepnął jej na ucho z cwanym uśmiechem.
- Ale ja w przeciwieństwie do ciebie nie paradowałam po domu nago.
- Myślałem, że jesteśmy sami- mruknął.
- Domyślam się, chociaż Julie pewnie nie zapomni takiego traumatycznego widoku.
- Serio? Traumatyczny widok? - przyciągnął ją bliżej.
- Dla niej na pewno... - mruknęła, przygryzając wargę.
- A dla ciebie?
- Dla mnie? Na pewno, zabawny...
- Tylko? - patrzył na nią cwanie.
- Nie sądzisz, że to nie fair, że tylko ja jestem półnaga?- uniosła brew z dwuznacznym uśmiechem.
- Wiesz, że jesteś mega seksowna i pociągająca, ale ubierz jakąś sukienkę, a wtedy zabiorę cię w pewne piękne miejsce - musnął delikatnie jej usta.
- Nie, dzięki - przewróciła oczami, odpychając go od siebie.- Idę na zakupy, a ty możesz wyjść i dać mi się przebrać.
- Ale skarbie ja chętnie pójdę z tobą na te zakupy - uśmiechnął się. - Ubieraj się, słonko i zaraz idziemy
- Przestań tak do mnie mówić - tupnęła nogą.
- Dlaczego? -zaśmiał się.
- Bo nie jestem twoim słońcem i innym kochaniem! Wyjdź stąd! Już!
- Wybacz - zaśmiał się cicho. - Czekam przy wyjściu
Gdy wyszedł, warknęła z irytacją. Ubrała na siebie sukienkę i sandałki po czym spakowała do torebki portfel, telefon i dokumenty. Wyszła z pokoju i skierowała się do tylnego wyjścia, aby nie natknąć się na blondyna.
- A ty dokąd? - złapał ją w pasie i wziął na ręce. - Chcesz uciec?
- Zostaw mnie do cholery jasnej!- zaczęła się szarpać.
- Pod warunkiem,że mnie wysłuchasz, a potem pójdziemy razem na zakupy.
- Nigdzie razem nie pójdziemy! Zostaw mnie!
- W takim razie mnie zmuś.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech, a jej gardło opuścił przeszywający pisk.
- POMOCY! ZBOCZENIEC! NAPAŚĆ! RATUNKU!
- Serio? W takim razie zadzwoń jeśli będziesz potrzebowała rozgrywki na noc. Chyba, że znasz kogoś z lepszym tykiem - prychnął odstawiając ją i wyszedł trzaskając drzwiami.
Blondynka poprawiła fryzurę i otrzepała ramiona z niewidzialnego kurzu.
- Łatwo poszło, myślałam, że będzie gorzej.- mruknęła do siebie. Odczekała jeszcze 10 sekund, po czym wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi i skierowała się na nadmorski deptak.

1 komentarz: