piątek, 5 lipca 2013

Agenci specjalni OSS cz. 3

Zapraszam na kolejną część :*
~Justme


- A ty co tu robisz? - zapytała obojętnie.
- Nie widać? Nakrywam do stołu.
- Widać i to aż za dobrze - mruknęła. - Tyko po co?
- Żeby móc szybciej jeść. Zanim ty byś to zrobiła, minęłyby wieki.
- Może, ale bym zrobiła to porządnie, a nie na odjeb się - warknęła.
- Jest porządnie, a jak nie widzisz, to może czas przejść na emeryturę?- syknął.
- Skarbie z tego co wiem, to ty miałeś niedługo wylecieć, a nie ja, więc odpuść, bo mam znacznie większe doświadczenie w tej robocie niż ty.
- Od kiedy jestem dla ciebie "skarbie", co?- warknął.
- I ja miałam być twoją ofiarą? - zaśmiała się. - Ty w ogóle o mnie nic nie wiesz. - podeszła do niego bliżej. - Nazywam tak osoby, które długo nie pożyją na tym świecie. - warknęła.
- Może ukróć mi cierpienia i pozwól odejść już, co?- zapytał, patrząc na nią groźnie.
- Kolejna cecha, za którą zostałam najgroźniejszą agentką w kraju. Uwielbiam patrzeć na cierpienie innych - uśmiechnęła się wrednie.
- A jednak mamy ze sobą coś wspólnego.- prychnął.
- Tylko ci się tak wydaje. Jesteśmy zupełni różni. Ty stałeś się taki, bo odebrano ci Pati, a ja taka się urodziłam - warknęła.
- W to ostatnie akurat nie wierzę.- odpowiedział, mrużąc oczy.
- Nie musisz. Nie zależy mi na twojej opinii - warknęła. - Chociaż... Jestem ciekawa dlaczego?
- Bo za każdym razem, kiedy patrzę w twoje oczy, widzę wielki ból, prawie taki, jak u mnie. Możesz sobie mówić, co chcesz, ale nie zmienisz faktu, że stałaś się taka przez bycie agentem. Przez utratę bliskich.
- Nic o mnie nie wiesz!
- Ty tak uważasz.- mruknął.
- Nikt, powtarzam, nikt nie wie jaka jestem! Jedna tylko osoba o tym wiedziała, więc nie pieprz mi tu, że jest na odwrót!
Chłopak tylko uśmiechnął się kpiąco, obszedł ją i ruszył do salonu.
- Nic o mnie nie wie - szepnęła sam do siebie i poszła do przyjaciółki. - Za 10 minut wyciągnij kurczaka z piekarnika.
- Okay.- posłała jej szczery uśmiech.- Jen... Co dalej?
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Wrócę za godzinkę okay? Idę po pływać - uśmiechnęła się i wyruszyła do pokoju z sprzętem do nurkowania.
- Ej no! A co z obiadem?!
- Zjem później. W końcu z pełnym brzuchem się nie pływa - puściła jej oczko.
- Menda.- mruknęła pod nosem i odprowadziła przyjaciółkę wzrokiem. Kiedy ta zniknęła za drzwiami, wstała i popatrzyła na chłopaków.- Wychodzi na to, że zostaniemy tu na dłużej. Jest kilka zapasowych pokoi. Chodźcie, pokaże wam, które możecie zająć.
- Ja się wprowadzę do ciebie - znacząco poruszał brwiami.
Popatrzyła na niego jak na idiotę.
- Nie, nie sądzę. Tyłek w górę.- powiedziała i ruszyła w kierunku korytarza.
- Załóż się - podreptał za nią.
Za nimi potruchtał Carlos.
- Jeśli wejdziesz do mojego pokoju bez pozwolenia, zwiążę cię i wyrzucę na środku drogi.- powiedziała, bez mrugnięcia, po czym zatrzymała się przy dużych, ciemnobrązowych drzwiach.- Carlos, ta sypialnia powinna być spoko. Czuj się jak u siebie w domu.- chwyciła za klamkę i gestem zaprosiła chłopaka do środka. Latynos wszedł i rozejrzał się.
- Dzięki, jest dobrze.- mruknął.
- Ciesze się. James, chodź.- powiedziała i ponownie ruszyła wzdłuż długiego korytarza.
- A jeśli mi pozwolisz to nie oberwę?
Nie odpowiedziała. Kiedy doszli niemal do końca, pozostały tylko wejścia do dwóch pomieszczeń, ustawione naprzeciw siebie. Jedne drzwi były białe, drugie całkowicie czarne. Blondynka podeszłą do tych ciemnych.
- Tu powinno być okay.- otworzyła je i poczekała, aż szatyn przejdzie przez próg.
Chłopak wszedł do środka i się rozejrzał dookoła.
- I jak?
- Jest świetnie.
- To genialnie. To jest twój pokój i tutaj śpisz.- zastrzegła i zebrała się do wyjścia.
- Ej! A podziękowanie? - przyciągnął ją do siebie.
- Że niby za co?
- Ja tobie muszę podziękować. - uśmiechnął się się i delikatnie ją zaczął całować.
- Mmmm... Podziękowanie przyjęte.- odsunęła się od niego.
- Coś się stało? - zapytał zdziwiony.
- Nie.
- Nie wierzę ci. - przymrużył oczy. - Jesteś jakaś taka smutna. Co się dzieje? Nie chcesz mnie tutaj, nas? Jeśli chcesz to odejdę.
- Nie, oczywiście, że was chcę. Że chcę ciebie. Tutaj. Nic się nie dzieje. Uwierz mi.- uśmiechnęła się czarująco i lekko musnęła jego usta.
- Coś mi się wydaje, że mnie okłamujesz, ale odpuszczę ci - mruknął. - Idziemy jeść?
- Jasne.- uśmiechnęła się.- A tak w ogóle, to te białe drzwi, to są do mojego pokoju.- powiedziała, wychodząc na korytarz.
- Domyśliłem się kotek - objął ją w pasie i cmoknął w czubek głowy. - A Jen, gdzie śpi? Na przeciwko Carlosa, tak?
- Nie.
- To gdzie? No chyba nie na podłodze, ani nie w salonie.
- Oczywiście, że nie. Ma swoją sypialnię.
- Gdzie?
- A po co ci wiedzieć? Masz zamiar się do niej zakradać w nocy?- zapytała, unosząc jedną brew.
- Nie. Po prostu jestem ciekaw. - wzruszył ramionami.
- Podobno ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła.- zaśmiała się i weszła do kuchni. Wyłączyła piekarnik i wyciągnęła kurczaka.
- Może. To gdzie ona śpi?
- Zawołaj Carlosa, proszę.- mruknęła, nakładając porcje na talerze.
- Carlos, ty idioto chodź tutaj! - krzyknął w głąb domu.
- IDĘ!!!- usłyszał w odpowiedzi i mieszkanie przeszył trzask zamykanych drzwi.
- Dzięki.- mruknęła pod nosem Rosalie i szybko skończyła nakładać wszystko. Już po chwili usiedli do przygotowanego obiadu.
- Smacznego.- mruknął Carlos
- Dzięki. Wam też - uśmiechnął się James.
- Mhm. Dzięki i nawzajem.- uśmiechnęła się ciepło blondynka. Jedli w niemalże całkowitej ciszy. Carlos skończył pierwszy.
- Dzięki, było na prawdę dobre. Słuchaj... Można stąd jakoś wyjść? Na spacer, albo coś?
- No niezbyt. Jeśli bardzo chcesz, to tym tunelem, którym przyszedłeś, możesz się poszlajać i po podziwiać rybki. Niestety, innych atrakcji nie mamy.
- Mhm. Okay. To się będę szlajał.- burknął i wstał od stołu.
- Tylko nie....- zaczęła Rosalie, ale przerwał jej głośny dźwięk zamykania drzwi.- Trzaskaj...- skończyła zła.
- Daj mu się oswoić z sytuacją - powiedział spokojnie James i wziął łyka soku.
- Jasne, ale później ty wymieniasz mi drzwi.
- Nie ma sprawy - zaśmiał się.
Dziewczyna przygryzła wargę.
- Lubię twój śmiech.- szepnęła.
- Ten uśmiech? - zapytał i uśmiechnął się najseksowniej jak potrafił.
- Ten też.- zachichotała.
- A ja kocham cię całą - mruknął i lekko musnął jej usta.- Jesteś największą seksbombą na świecie.
- Brzmi dobrze... A ty musisz się czuć zaszczycony, że ta seksbomba jest twoja.- mruknęła.
- I tak się czuję - zaśmiał się i jeszcze raz musnął jej usta.
Dziewczyna wstała, obeszła stół i usiadła mu na kolanach.
- Kocham cię wiesz? - zapytał i przycisnął ją do siebie.
- Nie, nie wiem. A wiesz, że też cię kocham?
- Nie, nie wiem - wystawił jej język. - Skarbie, zróbmy coś razem. Tylko we dwoje. Coś o czym nikt nigdy się nie dowie. Ok?
- Co masz na myśli?
- Sam nie wiem, ale chcę zrobić coś tylko z tobą. Razem.
- Hmmm... Czemu nie.- szepnęła i oparła swoje czoło o jego.- Tylko co by tu takiego zrobić...
- Liczyłem, że coś wymyślisz- zaśmiał się.
- Domyślam się.- prychnęła i odsunęła się lekko.
- To źle, że uważam, że jesteś kreatywna? - zapytał zdziwiony.
- Nie. Droczę się z tobą, debilu.- zaśmiała się i zeskoczyła mu z kolan, po czym ruszyła biegiem w stronę korytarza.
- Ej! Czekaj! - pobiegł za nią.
- Wymagania!- zaśmiała się i otworzyła jedne z drzwi.
- Jakie znowu wymagania? - dobiegł do niej, przekraczając próg.
Drzwi gwałtownie się za nim zamknęły i otoczyły go egipskie ciemności.
- Gdzie ja jestem? - zapytał zaskoczony.
Nie usłyszał odpowiedzi. Zamiast tego poczuł na ramionach dotyk chłodnych palców. Nic nie powiedział tylko czekał na dalsze poczynania dziewczyny. Jej dłonie przejechały po niemal każdym skrawku jego ciała, także po twarzy, delikatnie badając jego powierzchnie, jakby chciała zapamiętać go poprzez dotyk. Każde jej najmniejsze muśniecie  sprawiało mu przyjemność. Był w niebie kiedy go dotykała. Nagle jej dłonie zniknęły. Nie słyszał wokół siebie nic.
- Ros? Gdzie jesteś?
Nagle zaświeciła się mała lampka. Chłopak rozejrzał się, i zobaczył, że znajduje się wewnątrz ogromnej szklanej kuli, usadowionej na dnie morza. Był dosyć głęboko, więc woda miała odcień mętnej zieleni, wymieszanej z brązem. Jakby był całkowicie odcięty od świata...
- Drzwi są dźwiękoszczelne i zamknięte. Nikt nie wie, że tu jesteśmy i raczej się nie dowie. Jesteśmy sami, razem. Możemy zrobić coś ciekawego.- usłyszał spokojny głos za sobą.
- Co masz na myśli? - odwrócił się spokojnie i przyciągnął ją do siebie.
- Hm... Chyba nic konkretnego.- uśmiechnęła się tajemniczo.
- Nie wieże ci kochanie - mruknął.
- Niby czemu?
- Bo wiem, że masz coś w planach, ale jeszcze nie wiem co.
- Po czym wnioskujesz?- zapytała, mrużąc oczy.
- Po twoim tonie skarbie. Więc? Co masz w zanadrzu?
- Nadal nie wiem, o co ci chodzi.- zaśmiała się i wyswobodziła z jego uścisku, po czym podeszła do szklanej powłoki.
- Posiedzimy i będziemy podziwiać widoki oceanu? - zapytał i stanął obok niej.
- Tak właśnie. Chyba, że masz ochotę na coś innego...
- Robię to co ty i to co ty chcesz - uśmiechnął się. - A tak poza tym... Dawno tego nie robiłem.
- Czego?
- Tego co będziemy robić.
- Yyyy... Nie ogarnęłam.- zachichotała.
- Kocham twój śmiech - uśmiechnął się pod nosem.
- Tak jak ja twój.- odpowiedziała szeptem.
Chłopak spojrzał na dziewczynę. Jej rysy twarzy świetnie komponowały się z kolorem oceanu. Wyglądała jak anioł.
- Czemu się tak patrzysz?- zapytała z ciekawością.
- To nie wolno się już patrzeć na miłość swojego życia
- Nie.- pokazała język.
Uśmiechnął się i spojrzał przed siebie. Dziewczyna spoważniała.
- Co jest skarbie?- zapytała cicho, przypatrując się jego reakcji.
- Nic, kochanie, nic - zaśmiał się.
Wysłała mu spojrzenie "Ta, jasne". Ten tylko pokręcił głową i objął ją od tyłu.
- Nie martw się, bo nie masz czym skarbie. Jestem szczęśliwy mogąc być z tobą
- Okay, wierzę ci.- szepnęła, po czym odwróciła się i pocałowała go czule.



Dziewczyna po godzinie pływania ruszyła do domu. Szła zamyślona. Miała tyle rzeczy do zrozumienia, ale jakoś nie potrafiła żadnej z nich zrozumieć. Nie potrafiła. Nagle wpadła na kogoś. Wylądowała na Carlosie. Zrobiła wielkie oczy i szybko wstała.
- Przepraszam. Zamyśliłam się - powiedziała szybko i wyciągnęła rękę by mu pomóc.
Popatrzył na nią groźnie i sam wstał, otrzepując się.
- Przeprosiłam - mruknęła niezadowolona. - Zachowujesz się jak smarkacz.
- A ty jak łajza.
- Odezwał się ten, który nigdy się nie zamyślił. - warknęła.
- Tak, dokładnie.- mruknął.
- Powiedziałabym ci coś, ale nie warto.
- Oczywiście. Nikt nie jest godzien twojej uwagi, księżniczko.- prychnął.
- Powinieneś być wdzięczny, że nie zabiłam cię dziesięć lat temu - warknęła. - A teraz wybacz, ale muszę cie opuścić, bo nie mam zamiaru spędzić z tobą ani chwili dłużej - warknęła i ruszyła dalej trącając go ramieniem.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mam ci za złe, że nie zabiłaś mnie wtedy. I dziękuję, że zechciałaś mnie opuścić.
Dziewczyna miała mu tyle do powiedzenia  ale nie potrafiła się z nim przestać kłócić. W pewnym momencie wyciągnęła nóż i rzuciła go w kierunku chłopaka. Wbił się w ścianę obok niego. Widniał na nim wygrawerowany napis.
- "Ceń chwilę, jakby była twoją ostatnią". Ambitne, nie powiem.- prychnął.
Dziewczyna spojrzała na niego jeszcze raz i wróciła do mieszkania. Zmęczona walnęła się na kanapę w salonie.
Chłopak westchnął ciężko. Chciał jej coś powiedzieć, ale... Zabrakło mu odwagi? Dziwne. Robił tyle różnych, niebezpiecznych rzeczy, a nie mógł poradzić sobie z jakąś irytującą panną. Postanowił, że jeszcze chwile sobie pochodzi.
Dziewczyna po wzięciu kilku głębszych wdechów wstała i poszła pod prysznic,a następnie mając nadzieję, że nikogo nie będzie w domu poszła do kuchni coś zjeść w samym ręczniku i mokrych włosach.
- Do twarzy ci w tym.- usłyszała cichy, zachrypnięty głos. Odwróciła się na piecie i zobaczyła Latynosa, opartego o framugę drzwi.
- A co ci do tego? - warknęła i wzięła kolejny kawałek kurczaka do ust.
- Nic. Stwierdzam fakt. Gotujesz też nie źle.
- A od kiedy taki miły jesteś, co?
- Sam nie wiem. Po prostu mówię, co myślę.
- Fajnie było, ale się skończyło - mruknęła. - Coś jeszcze? - zapytała i zaczęła pić sok. - Korzystaj dopóki mam dobry humor.
Chłopak wziął głęboki wdech i na chwile zamknął oczy. Kiedy je otworzył, wypełnił je dziwny błysk. Pokonał odległość między nimi w dosłownie kilku krokach i w momencie, gdy dziewczyna odłożyła szklankę, przysunął ją do siebie i pocałował...

2 komentarze:

  1. Heh zagłębiając się w tą jednorazówkę widzę siebie, ja też se jestem bez uczuć, mam chyba jeszcze sztuczność :) Crlos coś kombinuje -.- Ja to fiem x3 Czekam :*

    OdpowiedzUsuń