środa, 10 kwietnia 2013

Can the Forbidden Love has got a happy end? cz. 3

Dziewczyny następnego dnia udały się w miejsce gdzie umówiły się z chłopakami. Powiedziały, że podadzą im eliksir, ale miały zupełnie inne plany. Nie musiały długo czekać. Już po dziesięciu minutach przyszli.
- Hej. Tęskniłem.- Latynos uśmiechnął się ujmująco do brunetki.
- Hej - uśmiechnęła się zakłopotana. Ona chciała zabić jego kumpla, a on jej mówi, że tęsknił za nią.
- Hej. - uśmiechnął się szatyn do Rachel.
- Hej.- uśmiechnęła się delikatnie. Niezaprzeczalnie czuła się bardziej na siłach do rozmowy niż wczoraj, choćby dla tego, że była normalnie ubrana, umalowana i uczesana, a nie: rozczochrana i umazana krwią. - Możemy usiąść?- zapytała.
- Jasne. Jak się czujesz? – zapytał.
- Dobrze, dziękuję. A... Wy? Jak się czujecie po wczorajszych... Wrażeniach?
- Nie jest źle, ale chętnie usłyszałbym jakieś wytłumaczenia.- powiedział Carlos.
- Rachel? - brunetka spojrzała na przyjaciółkę. Miała nadzieję, że nie będzie musiała się odzywać. Nie po tym, co się wczoraj stało.
- Okej. Zadawajcie pytania. Ciężar odpowiedzi biorę na siebie.- powiedziała patrząc na przyjaciółkę.
- Dlaczego wczoraj byłyście takie?- zapytał James.
- My... Zawsze jesteśmy takie. Tylko teraz... No jakby nie jesteśmy głodne.
- Ale... W tedy zachowywałyście się, jak...- powiedział Carlos, ale przerwał gwałtownie. Nie chciał ich urazić.
- Potwory? Wiem. Zbyt długo się nie żywiłyśmy i do tego przeholowałyśmy z takim specyfikiem... Głupio wyszło. Przepraszam, że musieliście to oglądać.- powiedziała speszona.
- Nic nie szkodzi. Ale wczoraj powiedziałaś, że nie jesteś człowiekiem. Dlaczego? - zapytał szatyn. Martwił się.
- Bo... Nie jestem.- odpowiedziała cicho.- Żadna z nas nie jest.- pokazała na siebie i przyjaciółkę.
- Jak to?- zdziwił się
- No... Może nie normalnie, ale jednak.- przełknęła ślinę.
- No to w takim razie... Kim jesteście?- zapytał Carlos.
- Potworami. - szepnęła brunetka. - Wilkołakiem i...
- I wynaturzeniem.- prychnęła.
- Czym?- zapytał zdziwiony Latynos.
- Nie rozumiem.- westchnął zakłopotany Maslow.
- Nie ma takiego gatunku. Jestem czymś, co nie ma prawa istnieć.- warknęła. - Mój ojciec jest wampirem a matka czarownicą. Dodaj sobie jedno do drugiego.
- Ale dlaczego uważacie się za potwory? Jesteście dzięki temu wyjątkowe i niepowtarzalne.
Wyższa popatrzyła na niego, jak na jakiegoś niedorozwoja.
- I co nam po tym? Musimy zabijać żeby żyć. Co w tym wyjątkowego? - brunetka wstała - Oddałabym wszystko, żeby być normalna.- zakończyła szeptem i wyszła.
- Czekaj!- zawołał Carlos i wybiegł za nią. Złapał ją za rękę. – Stój. Przecież… To nie jest takie złe. Z tym da się żyć. Może… Może nie musisz zabijać? Po za tym ludzie też zabijają zwierzęta, żeby mieć, co jeść.- powiedział kojąco
- Nie rozumiesz tego i… I powinieneś o tym zapomnieć.
- Ale… Nie chcę. Nie chcę zapominać o tobie.
- Ale musisz. Tak będzie najlepiej…
- Nie. Nie zapomnę. Nie mogę. Ty… Jesteś inna niż wszystkie. I tu nie chodzi o to, co usłyszałem. To mi nie przeszkadza. Chcę, żebyśmy spróbowali…- mówił szybko.
- Nie możemy. Proszę, byś zapomniał.
- Nie jestem w stanie. Dlaczego mnie o to prosisz? O co chodzi?
- Nie pytaj, tylko zapomnij.
- Nie. Nie mam powodu, żeby zapomnieć. Nie zapomnę.



- Widziałeś te zwierzęta? Zmasakrowałam je. A co by było, gdyby to byli ludzie?- zapytała go z bólem w oczach. Przypomniała sobie czasy, gdy była młoda, niedoświadczona i nie do okiełznania.
- Ale nie byli to oni.
- Ale kiedyś byli... I nigdy nie wiem, czy następnym razem nie będą...
- Zmieniłaś się i to się liczy. Nic więcej. – szepnął.
- Nie rozumiesz, bo nie jesteś na moim miejscu.- westchnęła ciężko. Popatrzyła mu w oczy.- Posłuchaj. Mam do ciebie bardzo ważną prośbę.
- Jaką? - zapytał i chwycił jej dłonie. - Zrobię wszystko.
- Wszystko? Obiecujesz?
- Tak. Wszystko.
- Więc zapomnij. Wyjedź stąd i zapomnij. Nigdy mnie nie spotkałeś. Nigdy niczego nie widziałeś. Nigdy nie rozmawialiśmy. Zapomnij...
- Przykro mi, ale nie. Nie zrobię tego. Jesteś moim marzeniem i nie zapomnę o tobie nigdy.
- To... Dla mnie też nie jest proste, ale musisz. Rozumiesz? To nie moja decyzja.- powiedziała, a w jej oczach zalśniły łzy.
- To zdecyduj sama. Mam zapomnieć czy być szczęśliwym z tobą.
- Nie rozumiesz. Problem polega na tym, że nie możesz być szczęśliwy ZE MNĄ.
- BEZ CIEBIE nie będę szczęśliwy. Może przejdziemy się? Tak na spokojnie. Hmm...?
- To... Dobry pomysł. Okej. Do lasu?- zapytała patrząc mu w oczy z dziwnym błyskiem. Wpadła na pewnie pomysł.
- Jasne. - zaśmiał się. Złapała go za rękę i pociągnęła do wyjścia. Kiedy wychodzili minęli brunetkę i Latynosa.
- Chcę czegoś spróbować. Albo go przestraszę i odejdzie, albo zostanie ze mną. Ufasz mi?- szepnęła cicho, ale Jane usłyszała ją doskonale.
- Nie przesadź.
- Postaram się.- zachichotała, po czym przytuliwszy się do zdziwionego szatyna, ruszyła w stronę lasu.
- Oni mogą spróbować. Dlaczego mnie odrzucasz? O co chodzi? Przecież... Kocham cię taką, jaka jesteś...- powiedział Carlos patrząc jej w oczy.
- Nie rozumiesz, że Rachel nad sobą panuje, a ja... Nie. Jeśli najdzie mnie ochota nie powstrzymam się. Z resztą widziałeś wczoraj. Nie chcę cię skrzywdzić. Nie przeżyłabym tego. - zakończyła szeptem i ze spuszczoną głową. Złapał za jej podbródek i zmusił do patrzenia mu w oczy.
- Przecież... Czegoś takiego można się nauczyć. Opanowania. Albo... Wczoraj podawała ci jakiś środek, żebyś się uspokoiła. To też jest rodzaj rozwiązania...
- Co?
- Nie mówię, że to nadaje się na dłuższa metę, ale... Ale nawet bez tego moglibyśmy sobie poradzić.
- Ale jeśli będę ciągle brała eliksiry, to w końcu nic mnie nie powstrzyma, prócz…
- Rozumiem. Nie zmuszę cię do tego i nie chcę, żebyś ich brała, ale w nagłym wypadku jest to jakiś ratunek.
- Moje życie to klątwa, a złamie ją jakiś eliksir? - zaśmiała się wbrew sobie.
- Ale na pewno da się nad tym jakoś panować.
- Jest jeden sposób, ale nikt tego nigdy nie spróbował. Każdy się bał, boi i będzie się bał...
- Jaki?- zapytał zaciekawiony.
- Prawdziwa miłość - szepnęła
- A co by było, gdybym ja się nie bał?- zapytał gładząc jej policzek.
- To oznacza…
- Co?
- Że jesteś jakiś nienormalny. - zachichotała.
- Wiem. W końcu to ja.- zaśmiał się.
- Czyli uważasz, że...
- Że jesteś piękna, mądra, genialna i chyba cię kocham.- mruknął.
- Uważasz to za piękno? - zapytała i pokazała mu kły, a jej oczy zmieniły się. Ale nie były pełne nienawiści.
- Tak. Za piękne i oryginalne. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty...- szepnął i cmoknął ją w policzek.
- No. Spotykałeś tylko normalnych, a tu proszę. Żywy wilkołak - zaśmiała się.
- Możliwe. Ale to będzie sekret. Nikomu nie powiem, bo jeszcze kto mi cię ukradnie...
- Zabije, a głowę do słoika wsadzi i do laboratorium.
- Nie mów tak. Nie pozwolę na to.
- Jak mnie zmusisz do milczenia? Masz jakiś pomysł,?
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno coś się wymyśli.- uśmiechnął się rozbrajająco.
- Hahahaha - zaczęła się śmiać.
- Masz śliczny śmiech.
- Wieeem. Taki wilczy - zaśmiała się jak głupia.- Ale dzięki.
- Ależ proszę. Śliczny jak właścicielka.
- Hahahaha... Śmieszny jesteś... Hahahaha... Chwila, ty mówisz poważnie?
- Tak. Śmiertelnie poważnie.
-  Nieeee… - machnęła ręką. - To nie możliwe, ale za to ty owszem. Jesteś piękny jak... Yyy... Książę z bajki o królewnie.
- Tylko pod warunkiem, że ty zostaniesz królewną. - uśmiechnął się słodko.
- Chętnie, ale nie mogę. - wyszeptała mu na ucho. -Wilkołaki nie bywają królewnami.
- Dla mnie bywają...- mruknął uwodzicielsko.
- Żartujesz, prawda?
- Nie.
- Pyf. Foch i to z takim POTĘŻNYM przytupem. - odwróciła się.
- Niby, czemu?
- Bo mnie porównujesz do kogoś, kogo kiedyś.... - zawahała się.
- Kiedyś...
- ... pożarłam - spuściła głowę. - Wiesz, że jestem nieśmiertelna? Prawda?
- Wow. Już wiem.- uśmiechnął się wesoło.
- Tak, wiem, że w bajkach o nas takich rzeczy nie pisali. Potrafili tylko: "wilkołaki są okrutne’', ‘' pożerają ludzi", "trzeba je zabijać”, „nie potrafią kochać". Ale my wcale tacy nie jesteśmy.
- Nigdy nie wierzyłem bajką. Odkąd rodzice mi powiedzieli, że świętego Mikołaja nie ma, tak coś podejrzewałem, że to sam stek kłamstw.- powiedział, jakby odkrył coś ważnego.
- Nie no. Święty Mikołaj istnieje. -powiedziała. - To on mi pomógł zacząć od nowa.
- O.o Nie pierdol.
- Wiem. To szok, ale to prawda.
- Wow. Czyli rodzice mnie okłamali?- zawył jak dziecko.
- Wszyscy śmiertelnicy tak uważają. Jeden jedynie wiedział o tym. -uśmiechnęła się sama do siebie.
- I co się z nim stało?- zapytał podejrzliwie.
- Żyje. - zaśmiała się. - To moja mama. Poznała wszystkie sekrety naszego świata wychodząc za mojego tatę.
- Ale... Ona nadal jest śmiertelna?
- Jeśli zostaniesz zadrapany przez wilkołaka nie stajesz się nim, ale będziesz nieśmiertelny. Wciąż młody i wieczny.
- Wow... Czyli... Wiesz, co? Mam pomysł.- powiedział uradowany.
- Jaki?- zdziwiła się. Złapał ją za dłonie.
- Daj mi szansę. Spróbujmy. Jeśli nam nie wyjdzie, to odejdę i zapomnę. Jeśli się uda... No cóż. Twoja mama jakoś funkcjonuje, no nie?
- Hahaha... No tak, ale mój tata jest w pełni wilkołakiem, a ja nie. To nie jest takie proste.
- Czyli, że to on musiałby mnie podrapać?
- Zwariowałeś?! Nieśmiertelność to nic fajnego.
- To się zobaczy. To jak, dasz mi szansę?
- To zależy.
- Od czego?- zapytał zmartwiony.
- Jeśli cię moi rodzice zaakceptują. Świat wilkołaków opiera się na szacunku do rodziny. Podobnie jak świat wampirów, czarownic i aniołów.
- Czyli, że jeszcze zanim dobrze się poznamy, muszę poznać twoich rodziców?
- A kogo wolisz najpierw? - zapytała uwodzicielsko.
- Hmmm... Chyba ciebie.- odpowiedział takim samym tonem.
- Czyli spacer?
- Czemu nie. Dokąd?
- Pokażę ci moje ulubione miejsce. To "Błękitna Ścieżka". - powiedziała i pociągnęła go za rękę w stronę dołu wzgórza.



Dziewczyna narzucała duże tępo. Już po chwili przekroczyli linię drzew. Doszli do małej polanki, zewsząd gęsto osłoniętej dębami. Miała szalony pomysł i liczyła na to, że poskutkuje. Stanęła i obróciła się twarzą do chłopaka. Jej tęczówki stały się krwistoczerwone, a spojrzenie nie tyle nie przytomne, co szalone. Lekko pchnęła go w stronę najbliższego drzewa. Podeszła i przygwoździła go do pnia.
- Co ty kombinujesz? - zapytał z lekka zdziwiony i przerażony.
- Nie wiem. Nie panuję nad sobą. Twoja obecność mąci mi w głowie... Twój zapach, ciepło, bliskość... Nie panuję nad niczym.- westchnęła i zalotnie oblizała wargi. To nie do końca była prawda, bo panowała nad wszystkim, ale też nie do końca kłamstwo. Jego obecność ją rozpraszała.
- Może mnie puścisz i pogadamy spokojnie?
- Po co? Tak jest dobrze, no nie?- zapytała śmiejąc się.
- Tak, ale... Trochę mnie przerażasz. Może się najpierw uspokój.
- Nie ma takiej opcji. Przy tobie nigdy nie będę spokojna...- mruknęła uwodzicielsko i oparła dłonie na jego klatce piersiowej.
- Rachel, jesteś pewna, że wszystko gra?- Chłopak delikatni ją objął i przyciągnął do siebie.
- Gra i tańczy.- uśmiechnęła się, po czym wspięła się na palce i zetknęła się nosem z chłopakiem.
- Kto? - zapytał i rozkoszował się bliskością dziewczyny.
- Co?- zapytała ze śmiechem. Ledwo odczuwalnie musnęła jego usta.
- Mmmm.. - mruknął i ponowił pocałunek.
Całował wolno, spokojnie, namiętnie i stanowczo. Utonął w smaku jej ust.
A ona wtedy rozpoczęła przedstawienie. Przyciągnęła go do siebie. Wysunęły jej się kły. Lekko kąsała nimi jego wargę i język. Pociągnęła go na polanę i położyła na trawie. Jej oczy zrobiły się wielkie i puste. Całowała się coraz namiętniej. Zachowywała się tak, jakby na prawdę traciła kontrolę.
- Hej, może nie tutaj? - zaśmiał się.- Nie sądzisz, że ktoś może nas obserwować?
- Nie obchodzi mnie to.- warknęła i ponownie wpiła się w jego usta. Chłopak wyczuł, że coś jest nie tak.
- Rachel - szepnął i się od niej odsunął. Powoli wstał. - Wszystko gra?
- Oczywiście, przy tobie zawsze.- znowu miała ten psychopatyczny wyraz twarzy. Nie pozwalała mu odejść.
- Co się z tobą dzieje? Jesteś inna.
- Nie mój drogi. Jestem sobą.- syknęła i ponownie przygwoździła go do najbliższego drzewa.
- Rachel. Opanuj się. Powstrzymaj to.
- Niby, po co? Tak jest zabawniej.- zaśmiała się i zaczęła całować go po szyi.
- Przestań.- lekko ją odepchnął w strachu. Nie wiedział, co ma robić. Bał się.
- Oooo... Coś nie gra?- zapytała, głupio się śmiejąc.- Trzeba było myśleć o tym wcześniej...
- Rachel. Nie jesteś taka.- szepnął. - Proszę, bądź sobą.
- Jestem sobą.- warknęła.
- Proszę. - szepnął.
- Jestem sobą. Nie podobam ci się?- zapytała i skradła mu jeszcze jeden pocałunek.
- Podobasz i to bardzo, ale... Ale mnie przerażasz.
- Słońce, jestem wampirem. Jestem zła i przerażająca i wykorzystuję ludzi. Dlatego uciekają.- powiedziała z tym przerażającym wyrazem twarzy.
- Może i tak, ale ja nie ucieknę. Choćbyś nie wiem, co mi zrobiła. Zostanę z tobą.- szepnął i ją do siebie przytulił. Dziewczyna złamała się.
- NOSZ KURWA, CO MUSZĘ JESZCZE ZROBIĆ, ŻEBYŚ SIĘ MNIE BAŁ???- wrzasnęła i wściekła odeszła od niego.
- Co? - zdziwił się i podszedł do niej.
- Gówno! Nie jestem taka! Próbowałam cię przerazić! Chciałam, żebyś uciekł stąd z wrzaskiem!- warknęła.
- Może i trochę mnie przestraszyłaś, ale nie potrafiłbym uciec od ciebie. - przyciągnął ją do siebie.
- To źle. Bardzo, bardzo źle.- jęknęła.
- Dlaczego?
- Bo moi rodzice kazali usunąć ci pamięć. Uważają, że źle zrobiłam kiedykolwiek z tobą rozmawiając. Nie chcę robić czegoś takiego, więc próbowałam cię spławić...
- Nie kochasz mnie? - zapytał i się od niej odsunął.
- Moje zdanie nie ma tu nic do rzeczy. Jeśli mój ojciec cię nie zaakceptuje, to gdybym cię kochała, to mogłabym sobie tą miłość w skarpetki włożyć.- burknęła.
- To sprawmy, aby i on mnie pokochał. - uśmiechnął się.
- Proszę cię. Przekonać do czegoś, tego 1200 letniego wampira, jest trudniej niż wysuszyć morze za pomocą słomki do napojów.- westchnęła.
- Okay, ale damy radę. Przecież mnie wszyscy kochają, no nie?
- No nie. Moja matka cię nie cierpi.- powiedziała szczerze. - Uważa, że masz głupią fryzurę i piskliwy głos.
- Ej! - udał na fochane dziecko.- To jej powiem, że zmienię to.
- Nie! Nie zmieniaj!- wstała i podeszła do niego.- Ja tam bardzo lubię twoją fryzurę.- uśmiechnęła się nieśmiało.
- Ja twoją też. - cmoknął ją w czubek głowy.
- Awww... Jak miło.- zachichotała.
- W końcu to ja - zaśmiał się, ale zaraz spoważniał - Myślisz, ze będziemy mogli być szczęśliwi... Razem?
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Ale wiem jedną, bardzo ważną rzecz...
- Jaką?
- Ludzie... Są bardzo rozchwiani pod względem uczuć. Nie wiedzą, co do kogo czują i to się ciągle zmienia. Raz kogoś lubisz, a zaraz go nienawidzisz. Wampiry... Zakochują się raz. Potem albo są na zawsze szczęśliwe, albo do końca cierpią. A ja... Kocham cię.- skończyła szeptem.
- Ja ciebie też. - zaczął gładzic jej policzek. - I dlatego nie pozwolę, żebyś cierpiała... Przez kogokolwiek.
- Szkoda tylko, że to nie jest takie proste...- westchnęła i oparła się czołem o jego ramie.
- Wszystko jest proste. Wystarczy uwierzyć.
- Powiedział człowiek, który przed chwilą dowiedział się o istnieniu wampirów, wilkołaków i tym podobnych.- zaśmiała się mimowolnie.
- Przesadzasz - zaśmiał się.
- Taki mój talent.- uśmiechnęła się promiennie.- Na prawdę uważasz, że warto spróbować? Pamiętając, że mieszkasz o wiele bardziej na południu i jesteś bożyszczem nastolatek.
- A co to ma do rzeczy? Kocham cię i to się liczy. Nic więcej.
- Ale nie zapominaj, że jesteś człowiekiem. Masz obowiązki i w ogóle. Nie możesz sobie ot tak zniknąć.- powiedziała poważnie.
- Skąd wiesz? Może mogę.
- Serio?- zapytała go z powątpieniem.
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- Ale jest coś takiego, jak konsekwencje. Masz podpisaną umowę z wytwórnią, kumpli, fanów, pracę, życie... A nie masz ty czasem dziewczyny?
Chłopak głośno westchnął i dodał:
- Miałem, ale to nie ważne. Najważniejsza jesteś ty i nikt inny. Dajesz mi szczęście, którego dawno nie zasmakowałem... Brakowało mi go, a teraz, kiedy cię spotkałem, ono powróciło. Tak, jakby z długiej podróży. - zaśmiał się pod nosem, mówił bardziej do siebie niż do dziewczyny. - Zawsze szukałem szczęścia, potykałem się o własne nogi, popełniałem głupie, dziecinne błędy. Od bardzo dawna nie czułem tego, co wczoraj, dziś i przez następne dni mojego życia. - głęboko spojrzał dziewczynie w oczy. - Działasz na mnie jak narkotyk. Kiedy cię nie ma w pobliżu mam ochotę się zabić... Przenieść do ciebie. Uzależniłem się... Miłością do ciebie. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale to prawda. Masz w sobie to coś. Coś, co mnie pociąga i nie mówię tu o... Pociągasz mnie w każdy możliwy sposób, a kiedy zerkam na ciebie mam wrażenie jakbym patrzył na gwiazdy... Lśnisz jaśniej od nich i to tysiąc razy lepiej. Kocham cię. Kocham i nigdy nie przestanę. Rachel, proszę daj mi szansę. Spróbujmy.
Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Kiedy skończył mówić uśmiechnęła się lekko.
- Przez całe moje istnienie nie słyszałam czegoś takiego. Ja też cię kocham, ale nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś moją naturalną ofiarą. Muszę cię w jakiś sposób przyciągać...
- Ale to nie to. Poznam, kiedy kogoś kocham, a kiedy nie. Proszę, daj nam szanse. - szepnął łapiąc ja za ręce. Uśmiechnęła się z rezygnacją. Nie mogła... Nie chciała z tym walczyć.
- Oczywiście. Jasne. Pewnie. Kocham cię.- zaśmiała się, po czym złożyła na jego ustach pocałunek.
Chłopak odwzajemniał pocałunki. Z każdym kolejnym wczuwał się coraz bardziej. Czuł się niesamowicie. Kochał ją i chciał być jak najbliżej jej. Nie obchodziło go to, że jest wampirem. Kochał ją i nic więcej się nie liczyło.
- Ale nie możesz rzucić wszystkiego od tak. Trzeba wszystko doprowadzić do końca i tak, żeby nie było problemów.- zastrzegła odsuwając się od niego.
- Ale w sensie, że co?
- Pracujesz. I to daleko stąd. Z tym trzeba coś zrobić. Masz przyjaciół, to też trzeba jakoś ogarnąć. No i pozostaje nam przekonanie moich rodziców, że nie jesteś taki zły...
- To tylko małe przeszkody, które pokonamy razem. - szepnął i przyciągnął dziewczynę do siebie.
- Razem...- szepnęła i znowu go pocałowała. Poczuła, jak uczucie całkowicie ją wypełnia. Znalazła tego jedynego i miała nadzieję, że uda im się pokonać wszystkie przeciwności losu.

2 komentarze:

  1. I co? Ogłoszą, że BTR będą nieśmiertelni? Byłoby fajnie ^^ Bardzo mi się podoba, czekam na nn
    Majka ;******************************

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba . Kocham twoje blogi. Są po prostu nie do opisania.. Masz zajebisty tok myślenia i to ci potem w opo wychodzi ^^ No poprostu genialne,zajebiste i WOW XDD. Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń