piątek, 27 czerwca 2014

School stars cz.2

TO JUŻ W A K A C J E!!!
Czujecie to? xD Nareszcie! Tęskniłam do słoneczka i upragnionego opier***alania się <3 Życzę udanego lata każdemu, kto to przeczyta! <3
~Justme




Następnego dnia dziewczyna przyszła sama do szkoły. Wszyscy dziwnie na nią patrzyli, bo zazwyczaj towarzyszył jej Bieber. Nie obyło się bez głupich komentarzy. Claudia była tak zapatrzona w swoje nogi, że w pewnym momencie wpadła na kogoś. Wszystkie jej książki rozsypały się, a notatki fruwały po korytarzu.
- Przepraszam,- mruknął Mike.- Zamyśliłem się.- rzucił się, by pomóc jej pozbierać fruwające kartki.
- Zostaw. - mruknęła zabierając mu swoje rzeczy. Wszystko schowała do torby.
- Wybacz... Jak się czujesz?
- Normalnie. - mruknęła. - Czego chcesz?
- Niczego.- wzruszył ramionami.- Nie słuchaj tego idioty.
- To nie twoja sprawa. - warknęła.
- Możliwe. Ale uwierz mi, zasługujesz na kogoś o wiele lepszego.- powiedział cicho.
- Czyli na pewno nie na ciebie.- warknął Bieber, podchodząc do nich.- Gdzieś ty była?
- W domu. - wzruszyła ramionami olewając wypowiedź Mike. . - A gdzie miałam być?
- Pod moim domem.- mruknął, przygniatając ją do szafek.- Tak, jak codziennie.
- To chłopak powinien chodzić po dziewczynę, a nie na odwrót. - prychnął. - Chociaż. Ty nie jesteś ani jednym ani drugim.
Rzucił mu podejrzliwe spojrzenie.
- Byłaś gdzieś z nim?- syknął.
- Co? Nie! - zaprzeczyła szybko.
- No powiedz jak fajnie było. - zaśmiał się widząc minę Biebera. Brązowooki tym razem jego przydusił do szafek. - Nawet nie próbuj szczeniaku.
- Zajebię cię, sukinsynu, rozumiesz?- warknął Bieber, potrząsając nim.
- Justin przestań! - krzyknęła dziewczyna i chciała ich rozdzielić.
- Serio chcesz zaczynać coś czego nie będziesz wstanie skończyć? - prychnął i gwałtownie go od siebie odepchnął. Bieber wylądował po przeciwnej stronie korytarza. Mike przekręcił głowę tak, by mu strzeliły kości, a następnie strzelił palcami. - Nie potrzebnie się rzucasz.
Bieber podbiegł do niego i mocno uderzył go z pięści w brzuch. Mike zgiął się w pół.
Ten mu nie był dłużny. Najpierw uderzył go z pieści w twarz. Brązowooki przewrócił się na ziemię. Jego warga krwawiła. Micheal podszedł i kopnął go z całej siły w brzuch. Raz. Dwa razy. Trzy razy.
- Mike! - obok pojawili się pozostali członkowie 5sos. - Co ty robisz?!
Gdy Ash i Cal go odciągali, ten tylko uśmiechał się cwanie widząc rozciętą wargę chłopaka.
- Masz dzisiaj szczęście. - prychnął. - Następnym razem cię nie uratują.
- Nic ci nie jest? - obok chłopaka kucnęła dziewczyna.
- Jeszcze się zobaczymy. - uśmiechnął się tajemniczo i w towarzystwie kumpli ruszył do klasy.
- Nie dotykaj mnie.- odepchnął jej ręce od siebie.- Lepiej spierdalaj do tego swojego kochanka, dziwko.- splunął jej pod nogi.
- Przecież nigdzie z nim nie byłam. - broniła się.
- Jasne. Gdybyś nigdzie z nim nie była, czekałabyś pod moim domem.- warknął, podnosząc się z trudem. Syknął, opierając się o szafki.
- Nie byłam, bo nie chciałam tam być. Przyszłam sama.
- To spierdalaj być sama gdzie indziej.- warknął, chwiejnie krocząc do gabinetu pielęgniarki.
- Justin. Nie zostawiaj mnie. - jęknęła.
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej.- syknął.- Zobaczysz, jak łatwo będzie cię zastąipć.
- Justin... - jej oczy zaszły łzami.
- Spierdalaj.
- Jus....
Olał ją, odchodząc w dół korytarza. Dziewczyna się rozpłakała. Pobiegła do damskiej toalety.  Słysząc szloch, z kabiny wyszła Klara. Przestraszyła się, widząc dziewczynę w takim stanie.
- Ej, co się stało?
- Zostaw mnie! - pisnęła.
- Claudia...- westchnęła, odsuwając się.
- Zostaw mnie! Idź do tych swoich chłoptasiów! - krzyknęła przez łzy.
Nie zważając na krzyki, przytuliła dziewczynę.
- Raz się zamknij i daj sobie pomóc...
- Nie dotykaj mnie! - odepchnęła ją od siebie. - Nienawidzę was! Was wszystkich!
- Dlaczego?! Dlatego, że Bieber powiedział, że jesteśmy źli?!- krzyknęła.- Przyjaźniłyśmy się tyle lat, a ty zostawiłaś mnie dla tego cynicznego idioty! Dawałaś mu sobą pomiatać, a teraz sama zachowujesz się jak on! Kim jesteś i co zrobiłaś z prawdziwą Claudią?!
- Zostaw mnie! Nie dotykaj! Nienawidzę cię! Nienawidzę was wszystkich! Spieprzyliście mi życie! Po chuj kazałaś mu to zrobić?! Aż tak mnie nienawidzisz?! Jesteś podła! - krzyknęła wybiegając z łazienki.
- To ty jesteś podła.- szepnęła, powstrzymując łzy. Otarła dłońmi twarz i wyszła z łazienki.
- Co jest? - obok niej pojawił się Luke. - Płakałaś?
- Wydaje ci się.- mruknęła.- Coś mnie ominęło? Mike uśmiecha się jak psychopata.
- Pobił się z Bieberem. - mruknął piorunując go wzrokiem.
- Zasłużył sobie kurwa. - warknął. - A to dopiero początek gry.
- Nawet nie próbuj drugi raz. - Ashton pogroził mu palcem niczym ojciec.
- Aaaaaa... Więc to przez ciebie...- mruknęła, siadając na krześle.
- Zerwali? Owszem. - powiedział dumnie. - Teraz nie mam przeszkód, żeby obić mu mordę.
- Cóż, twoja królewna jest święcie przekonana, że to ja kazałam ci to zrobić, bo jej nienawidzę i zazdroszczę.- powiedziała dosyć spokojnie.
-Nie jest królewną. - mruknął. - Jest taka, bo on ją tak zmienił, ale Claudia, którą znałaś wcześniej wróci.
- Powoli zaczynam tracić na to nadzieję.- westchnęła zrezygnowana.- A na twoim miejscu modliłabym się, żeby Bieber cię nie zgłosił! Mało ci kozy?!
- Uważaj, bo się przestraszę. - prychnął.
W głośnikach szkoły rozległ się głos dyrektorki.
- Michael Climfford, proszony do dyrektorki. Natychmiast.
- No, właśnie. Wisisz mi czekoladę.- pokazała mu język.
- Jasne, jasne. - zaśmiał się wstając. - Idę, bo mnie wzywają.
- Nie zabij kogoś po drodze.- prychnął Calum.
- Zastanowię się. - mruknął wchodząc do budynku szkoły. Od razu skierował się do gabinetu dyrektorki. Na jednym z krzeseł przed biurkiem dyrektorki siedział Bieber. Mike zaczął się śmiać. - Poskarżyłeś się, co?
- Proszę o cisze, panie Clifford.- mruknęła dyrektorka.- Usiądź.
Niedbale usiadł na krześle.Kpiący uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- I znów się spotykamy... Który to raz w tym miesiącu? Trzeci?
- Czwarty pani dyrektor. - zaśmiał się. - Więc co ten szczyl pani powiedział?
- Że go bezprawnie i brutalnie pobiłeś.- zmarszczyła brwi.- Czy to prawda?
- Owszem. - wzruszył ramionami.- Brutalnie? Średnio. Bezprawnie? Nigdy. Zawsze mam powód.
- Jaki tym razem?- zapytała, wzdychając.
- Uderzył dziewczynę. Nazwał ją szmatą i traktuje jak przedmiot. - mruknął. - A to powinno być na odwrót.
- To nie prawda!- zaoponował Justin.
- Cisz,a panie Bieber. Wysłuchałam już pana wersji.- uspokoiła go.- Panie Clifford, czy ta dziewczyna może tu przyjść i potwierdzić pana zeznania?
- Nie. Po pierwsze, dlatego, że poszła do domu wcześniej wrzeszcząc, że zrujnowałem jej życie, bo ten dupek ją rzucił. A po drugie zrobi wszystko tylko, żeby to coś nie otrzymało kary. Owinął ją sobie w okół palca.
- Więc przykro mi.- westchnęła kobieta.- Ale znów muszę cię ukarać. Po raz 34 tylko w tym roku szkolnym... Michael. To było twoje ostatnie wykroczenie. Przy następnym będę musiała wydalić cię ze szkoły.
- A jeśli ona przyjdzie jeszcze w tym tygodniu? - zapytał patrząc uważnie na kobietę. - Nie wyrzuci mnie pani?
- Teraz...- odchyliła się w tył.- Powiadomię o bójce twoich rodziców. Zawieszam cię w prawach ucznia do końca miesiąca. Jeśli ona przyjdzie i potwierdzi twoją wersję, odwołam karę. Ale tak czy inaczej, następnym razem będę zmuszona cię wydalić, rozumiemy się?
- Tak. - mruknął niezadowolony. - Mogę iść?
- Możesz, najlepiej prosto do domu. Kara już się zaczęła. Pan też może odejść, panie Bieber. Pana rodzice powinni już czekać przed szkołą.- zwróciła się, do nadąsanego szatyna.
Chłopak niedbale wstał z krzesła i wyszedł z gabinetu dyrektorki. Kiedy tylko mijał Biebera przydusił do do ściany.
- To nie koniec sukinsynu. - warknął plując mu pod nogi. Powoli ruszył do kumpli.
- I jak tym razem?- zapytał wyraźnie zmartwiony Calum.
- Zawiesiła mnie na miesiąc. -  mruknął niezadowolony. - Jeśli Claudia potwierdzi moją PRAWDZIWĄ wersję to mnie odwiesi i będę mógł wrócić, ale jeśli jeszcze raz jej podpadę to mnie wyrzuci.
- No to DUPA.- mruknęła dziewczyna.
- Claudia nigdy nie potwierdzi twoich słów.- prychnął Justin, stając za Mike'm.
- Nie bądź taki pewien swego skurwielu. -warknął odwracając się. - Bo nic mnie nie powstrzyma przed wysłaniem cię na OIOM.
- Jesteś tego pewien?- syknął.- A kwestia tego, że wywalą cię ze szkoły? Zrujnujesz wszystko zespołowi, a ta idiotka nigdy więcej na ciebie nie spojrzy?
- Idiotą to ty jesteś. - warknął przez zaciśnięte zęby. - A szkoła? Zawsze idzie ją zastąpić.
- Mike, nie. - Luke złapał go za ramię i pociągnął kawałek do tyłu.
- Wypierdalaj Bieber.- warknęła Klara, gdy razem z Ashem, ramie w ramie odgrodziła kumpli od szatyna.- Migiem.
- O jej, bo co mi zrobisz? Pryśniesz mi w twarz perfumami?- zarechotał.
Uśmiechnęła się słodko.
- Pobiję cię dotkliwie. Mnie jeszcze nie notowali, będę mogła to robić częściej, niż Mike.
- Jasne. On bije się jak baba, więc ty nie umiesz nawet utrzymać gardy.- syknął.
Wielkie było jego zdziwienie, gdy oberwał z lewego sierpowego.
- Przyzwyczaj się. - syknął pogardliwie Mike. - Raz ona, raz ja. OIOM czeka.
Justin zatoczył się lekko do tyłu.
- Jeszcze mnie popamiętacie.- syknął, spluwając im pod nogi. Odwrócił się i odszedł w stronę parkingu.
- Claudia się przeprowadzała? - mruknął nagle Mike. - Czy nadal mieszka tam, gdzie dwa miesiące temu?
- Raczej się nie przeprowadzała...- odpowiedziała cicho szatynka.
- Idę do chaty. - pożegnał się z kumplami i ruszył w stronę domu brunetki.
- To było dziwne. - mruknął Luke. - Nie sądzicie?
- No.- przytaknął Hood.
- Odrobinę,- mruknęła, siadajac na ławce.
- Idziesz do domu? - zapytał dziewczynę.
- Jeszcze nie wiem. A co? Masz lepsza propozycję?- uśmiechnęła się.
- Kino. - uśmiechnął się uroczo.
- Brzmi dobrze.- przytaknęła.
- Więc chodź. - złapał ją za rękę. Splótł ich palce i pociągnął w stronę kina.
- I zostaliśmy sami.- chlipnął Hood, wyrzucając pustą paczkę po żelkach.- Może też mnie gdzieś zaprosisz, co, Ash?
- Nie.... Chociaż. - zaczął. - Mam pewien pomysł jak dopiec Bieberowi. Możesz mi pomóc jeśli chcesz...
- W gotowości!- zeskoczył z ławki i zasalutował.
- Więc rusz ten tyłek. - mruknął ruszając w kierunku domu gwiazdeczki. - Mamy dwie godziny. Potem wracają do domu.
- Lecę, pędzę.- mruknął pod nosem, biegnąc za kumplem.
- Na jaki film masz ochotę? - zapytał chłopak skręcając do kina.
- Hmmm... Szczerze? Nie wiem, nie mam pomysłu. A ty?
- Może Divergent? - zaproponował. - Słyszałem, że ciekawy.
- Bardzo za.- przytaknęła, uśmiechajac się szeroko.
- Chcesz popcorn albo coś do picia?
- Nie wiem jeszcze, zobaczymy, czy mają coś dobrego.- złapała go za rękę i pociągnęła do bufetu. Obkupili się w popcorn, cukierki, cole, nachos i obładowani tym wszystkim skierowali się na salę.
- Cieszę się, że jesteś tu ze mną. - kiedy chciał pocałować ją w policzek ta się odwróciła,a ich usta się złączyły. Przez chwilę stali zszokowani, ale potem wrócili do pocałunku. Łagodnego i niewinnego. Kiedy się odsunęli od siebie uśmiechnęli się promiennie. Znów szli na salę kinową.
Zamiast skupić się na filmie, po cichu komentowali różne sceny, karmili się nawzajem i wybuchali śmiechem w nieodpowiednich momentach. Nie obyło się też bez kilku skradzionych pocałunków.
- Nie, żeby coś, ale nie mam zielonego pojęcia o czym to było.- zaśmiała się Klara, gdy wyszli z sali.
- Ja też nie. - zawtórował jej. - Wolałem się skupić na kimś innym.
Splótł palce ich dłoni. Dziewczyna zarumieniła się.
- Wiesz, ja też.- przytaknęła, wyrzucając puste pudełko po popcornie.
Chłopak skradł jej całusa,a następnie wziął na ręce.
- A teraz co robimy?
Zachichotała, oplatając ręce wokół jego szyi.
- Możemy... Ymmm.... Pójść do parku.
- Kuszące. - mruknął jej we włosy zaciągając się ich zapachem. Lawenda
- Poskaczemy po murkach, narobimy hałasu... Jak zawsze.- zaśmiała się, całując go w policzek.
- Mhmmm. - uśmiechnął się.
- I pośpiewamy.
- Ja nie śpiewam.- mruknęła, marszcząc się troszkę.
- Ze mną będziesz. - zaśmiał się. - Każdy potrafi śpiewać. Zwłaszcza takie bojowe dziewczyny jak ty, kotku.
Przewróciła oczami.
- Postaw mnie, słońce.
- Nie. Wygodnie mi. - wystawił jej język i zaczął schodzić po schodach.
Pokręciła głową.
- No postaw. I nie będę śpiewać. Ja gram, a nie śpiewam.
- Nie mogę cię postawić. - powiedział jak małe dziecko. - A jak ktoś mi cię ukradnie? Nie przeżyję tego.
- Przestań.- rozbawiona pstryknęła mnie w nos.- Postaw mnie, a coś ci dam.
- A co? - zapytał zaciekawiony i wyszedł przed kino.
- Niespodzianka. Ale spodoba ci się.
- Jak nie buzi to nie chcę. - powiedział jak nafochane dziecko i ruszył dalej.
- Nie powiedziałam, że nie buzi...- mruknęła tajemniczo.
Momentalnie się zatrzymał i postawił dziewczynę przed sobą. Delikatnie objął ją w tali, a następnie brutalnie przycisnął do siebie. Nie było wolnej przestrzeni między nimi. Jego ręce mocno trzymały tuż nad pośladkami. Dużo nie brakowało, a by ich dotykał. Oparł swoje czoło o jej i chwilę popatrzył w jej piękne oczy.
- Najpiękniejsze na świecie... - szepnął i musnął jej usta. Delikatnie i powoli. Nie śpieszył się. Jego pocałunki miały pozostać na długo w jej pamięci. Nagle poczuła mocny ścisk poniżej tali. Chłopak wbił palce w górną część jej pupy tym samym przyciskając jeszcze bardziej do siebie. Pocałunki nie były już tak niewinne jak wcześniej. Pełne żądzy i pożądania. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję. Palce jej dłoni badały każdy szczegół jego pleców, bawiły się jego blond włosami. Czasami przygryzała jego dolną wargę co bardziej pobudzało ich pocałunek. Namiętność, żądza, pożądanie to górowało.
Podniósł ją i postawił na niskim murku obok, by mogła być jego wzrostu. Odsunęła się troszkę i przygryzła dolną wargę, powstrzymując chichot.
- Może jednak odpuścimy sobie park?- zapytała cicho, stykając icch czoła.
- Dla ciebie wszystko. - znów złączył ich ustaw w gorącym pocałunku.
Przechodząca obok staruszka zapowietrzyła się głośno.
- Tak publicznie!? Nie wstyd wam?!
- Nie proszę pani. - wyszczerzył się chłopak. - Zaproponowałbym też pani całusa, ale wolę nie....
Kobieta mocno uderzyła go torebką.
- Co za brak szacunku i wychowania!- zawołała, odchodząc od nich. Szatynka pokładała się ze śmiechu.
- Jej strata. - wzruszył ramionami i wsadził dziewczynę sobie na barana. - Idziemy do mnie?
- Może być.- pochyliła się, by pocałować go w czoło.
Chłopak lekko ją podrzucił i ruszył w kierunku swojego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz