niedziela, 8 czerwca 2014

To lato zmieniło moje życie... cz.3

Za plecami poczuła chłodną ścianę, a na biodrach mocny uścisk dłoni blondyna. Od jej sypialni dzieliły ich już tylko jedne drzwi. Zdążyła już pozbawić go koszulki i właśnie badała mięśnie jego ramion. Chłopak nagle się od niej odsunął i odstawił ją na ziemię, a następnie zaczął szukać koszulki, która leżała nieopodal nich. 
Przekrzywiła zaciekawiona głowę.
- Co robisz?
- Ubieram się. Nie widzisz? 
- A... Czemu?
- Bo nie mam zamiaru teraz uprawiać z tobą seksu - powiedział zgodnie z prawdą.
- Aha? Fajnie - mruknęła, mijając go bez dalszych wyjaśnień.
- Myślałaś, że będę to robił z tobą kiedy będzie ci się to podobać? - poszedł za nią.
- Hmm... Tak, mniej więcej tak.- odpowiedziała, zakładając buty.
- Oszalałaś - zaśmiał się. - Nie wiem czy mama ci mówiła, ale seks ma swoje skutki uboczne i ja nie zamierzam ich ponosić z taką osobą jak ty. A poza tym jakbyś nie wiedziała, to miłość nie polega na łóżku.
- Wiem, że nie polega.- mruknęła, poprawiając przed lustrem włosy.- Gdyby polegała, nadal byłabym dziewicą. Wiem też o skutkach - od tego jest antykoncepcja. Starannie tego pilnuje. Nie jestem jak te idiotki, które potem po dyskotekach szukają tatusiów swoich dzieci.- prychnęła.
- Ale jesteś dziwką - warknął. - Uczucia nie mają dla ciebie znaczenia. Liczy się tylko seks. Nie zdziwię się jak nawet ci za niego płacą.
- Oczywiście, że nie mają dla mnie znaczenia.- mruknęła sama do siebie, nakładając na usta błyszczyk.- A ty wiesz to najlepiej.- zatrzepotała rzęsami.- Jak dobrze, że nie obchodzi mnie opinia ludzi, nie znających mojej historii...- ruszyła do drzwi.- A dla twojej wiadomości. Nie, nikt mi nie płaci. Za to sama dobieram sobie partnerów. Przy twoim wyborze przeważył zgrabny tyłek.
- Wracaj tu - szarpnął ją za ramie i przygwoździł do ściany. - Jakiej znowu Historii? Chyba mi nie powiesz, że stałaś się dziwką, bo mamusia i tatuś cię nie kochali
- Racja, chyba ci nie powiem. Nie zasłużyłeś.- prychnęła, odpychając go.
- Bo nie jestem dziwką jak ty - prychnął. 
- Nie, bo cię nie znam.- uśmiechnęła się słodko.- A z zasady nie zwierzam się obcym ludziom.
- Tylko uprawiasz z nimi seks - uśmiechnął się wrednie. 
- To mniej emocjonalne, nie przywiązuję się, a ile przyjemności...
- Dosyć, że dziwka to jeszcze jakaś nienormalna. Serio rodzice cię nie kochali, skoro jesteś tak porąbana. Żałosna na całej linii - warknął i wyszedł trzaskając drzwiami. 
- Hoł hej bitch - zaśmiała się, narzuciła na ramiona sweterek i spokojnie wyszła z domu.


Dziewczyna na przygotowanie się do wyjścia z Carlosem poświęciła trochę czasu. Zrobiła idealny makijaż, włosy rozpuściła i ubrała się.
Była z siebie dumna, chociaż nie potrafiła zrozumieć dlaczego tak się starła. Może się w nim zakochała, ale jeszcze o tym nie wiedziała? Ale przecież pozna swoje uczucia kiedy zobaczy ponownie chłopaka. 
Punktualnie o 18 cały dom przeszył dźwięk dzwonka.
- Nie ssssspiesz sie! Otworze!- zawołała z dołu Amber. Po jej tonie szatynka wyczuła, że jej przyjaciółka jest już pijana.
Szybko zbiegła na dół z butami w ręku, ale i tak nie zdążyła, bo jej przyjaciółka rozmawiała z Carlosem.
- Ale wiesz, masz być dla niej dobry, bo ona taka... cnotka nie wydymka i jak mi się poskarży, że dobry nie byłeś, to ja sobie z tobą porozmawiam a to gorzej, niż jakbyś się na jej ojca natknął...- trajkotała.
Latynos tylko przytakiwał jej z rozbawieniem.
- Weź się ogarnij - warknęła odpychając ją lekko od drzwi i zakładając buty. - Mogłabyś przestać się w końcu upijać, bo to się robi wkurzające. 
- Mogłabym... Ale musiałoby mi zależeć... A nie zależy... Tak pięknie mi się wszystko jebie... A po pijanemu łatwiej się przyjmuje.- zaśmiała się i mocno zataczając się, ruszyła do salonu.
- Ale ja twoich rzygów nie sprzątam więcej! - warknęła za nią i zamknęła drzwi. 
- Ekhem.- mruknął Carlos, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Gdy odwróciła się twarzą do niego wręczył jej piękną, żółtą różę.
Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. 
- Dziękuję. Jest śliczna. 
- Nie ma za co... Idziemy?
- Mhm. A gdzie mnie zabierzesz? 
- Na kolację... A potem nad wodę.
- Ale dokąd? - stanęła przed nim, 
- Do restauracji.  - odpowiedział, uśmiechając się.
- Ale to nie będzie zakochany kundelek? - zapytała robiąc śmieszną minę.
- Hahaha, nie raczej nie.
- Szkoda - mruknęła. - Lubię tą bajkę. 
- Ale to trochę inna restauracja...
- Jaka? - zaciekawiła się. 
- Zobaczysz. 
- No powiedz - podeszła do niego bliżej robiąc słodkie oczka. Zaczęła jeździć palcem po jego torsie i przybliżać się coraz bardziej i bardziej. - Proszę.
- Im szybciej tam dojdziemy, tym szybciej się dowiesz.- mruknął z rozbawieniem, łapiąc ją za nadgarstki i całując w czubek nosa.
- Nie ma tak - mruknęła i ruszyła do przodu. 
- Jak?- uniósł jedną brew.
- No tak. 
- Mhm... To dobrze, bo już prawie jesteśmy.- skinął głową w stronę restauracji... na plaży. Stoliki, krzesła, parasole i pochodnie wbite w piasek ustawione był na planie wielkiego kwadratu Między tym wszystkim krzątali się kelnerzy, zbierający zamówienia lub roznoszący potrawy.
- Mhm - mruknęła i chwyciła go za rękę, a następnie pociągnęła w stronę restauracji. - Rusz się, bo powiedzą, że zmusiłam cię do randki.  
- Hahaha! Ty, mnie? Dobre sobie.- zaśmiał się. Jeden z kelnerów zaprowadził ich do stolika, mono oddalonego od reszty. Gdy usiedli, mieli piękny widok na słońce, zachodzące za morzem.
- A co? Nie wierzysz w moje zdolności przekonawszy? - spojrzała na niego podejrzliwie. 
- Nie.- mruknął konspiratorko.
- Tak, ale jak ci powiedziałam,że chcę powtórzyć to z wczoraj to od razu się zgodziłeś - powiedziała zabawnie, a on się zaczerwienił. 
- To trochę inna sprawa.- burknął, zasłaniając się menu.
- Ty się tak już nie tłumacz - zaśmiała się i pochyliła się w jego stronę zabierając mu menu, a następnie lekko musnęła jego czubek nosa.
Przygryzł wargę.
- Wiesz... To może trochę dziwne, ale... Czuję się, jakbyśmy znali się od dawna mimo, że prawie nic o tobie nie wiem.
- A wiesz dlaczego? Nasza noc - szepnęła i cofnęła się, a efektem było zahaczenie kieliszka z wodą i wylanie go na sukienkę. - Kufa.
- Ej, luz. To tylko woda, wyschnie.- pogłaskał ją po dłoni.
- Ludzie powiedzą, że zrobiłam w majtki. - mruknęła, próbując wytrzeć plamę. 
- Dopóki nie wstaniesz z krzesła nic nie widać.- zaśmiał się cicho.
- Bawi cię to? - zapytała i położyła na nogi serwetkę.
- Odrobinkę... 
Dziewczyna tylko prychnęła i zaczęła przeglądać menu. Podszedł do nich kelner.
- Dobry wieczór, będą państwo już zamawiać?
- Poproszę lampkę czerwonego wina i sałatkę. - odezwała  się dziewczyna oddając menu.
- Także wino oraz pieczone kartofle.- dodał Latynos. Kelner ukłonił się i odszedł.
Dziewczyna wzięła łyka pozostałej wody w kieliszku, a potem sobie jej dolała. 
- Więc, może zechciałabyś coś mi o sobie opowiedzieć?
- Hmm... Niee - mruknęła. 
- Hah, czemu?- zaśmiał sie.
- Bo nie. 
- Mhm...- mruknął, nalewając sobie wody do kieliszka i biorąc łyk.
- Lepiej ty mi coś opowiedz o sobie albo jeśli wolisz to o wczoraj. 
- Hah... Jestem Carlos. Mieszkam tu już... Ponad rok...
- Mhm. Mów dalej - mruczała.
- Mam psa... Nawet dwa.
- Serio? - natychmiast się zainteresowała.
- Serio. Lubisz zwierzaki?
- Yhym. Baaardzooo. Pokażesz mi je?
- Czemu nie. Jutro?
- A dzisiaj?
- Dzisiaj już późno.
- Jeszcze słońce nie zaszło.
- Właśnie zachodzi. Zanim zjemy będzie już całkiem późno.
- No i? 
- Ehh... Jutro. Po prostu jutro, okay?
- Niech będzie - mruknęła  nie bardzo usatysfakcjonowana odpowiedzią.
- A ty masz jakieś zwierzaki?
- Prócz Amber? - uniosła jedną brew. - To nie. 
- Czemu?
- Ale czemu, że nie mam, czy czemu, że Amber to zwierze? 
- Czemu nie masz.- parsknął śmiechem.
- Bo nie mam czasu - wzruszyła ramionami i zaczęła jeść. 
- Mhm... No tak, to ważne żeby bawić się ze swoim zwierzakiem.- mruknął, biorąc się za swoje jedzenie.
- Wiem i dlatego ich nie mam. 
- Więc co robisz w wolnym czasie?
- Biegam, chodzę na siłownię, idę potańczyć albo do schroniska. 
- Do schroniska?- zapytał zaciekawiony.
- Skoro nie mogę mieć własnego psa to od czasu do czasu odwiedzam inne. Te, które nie mają właścicieli. 
- Szlachetne...
- Normalne. 
- Nie wszystkim się chce.
- Ale mi tak.
- Masz jakąś ulubioną rasę psa albo kota?
- Husky - rozmarzyła się. - Zawsze chciałam takiego mieć. 
- Mój znajomy ma. Pocieszne i inteligentne.- zaśmiał się.
- A ty Jakie masz? 
- Owczarek niemiecki, suczka. 
- Fajnie. 
- Masz jeszcze jakieś inne zainteresowania? - zapytał, unosząc kieliszek do ust.
- Muzyka, taniec. Nic szczególnego. A ty? 
- Muzyka, zwierzaki, sport... Też w sumie nic ponad normę...- wzruszył ramionami.
- Sport? 
- Owszem...
- Ale co głównie? 
- Hmmm... Windsurfing, Snowboard, Skydiving...
- Ciekawe.
- Podnoszące adrenalinę. To chyba najważniejsze.- uśmiechnął się.
- Skończ na bungee - uśmiechnęła się wrednie.
- Już kilka razy skakałem.- wzruszył ramionami.
- A kąpałeś się nocą w morzu? - zapytała i wstała.
- Hmmm... Nie, jeszcze nie, a co?- zapytał, uważnie śledząc ją wzrokiem.
- To chodź - uśmiechnęła się tajemniczo i ściągnęła buty, a następnie kurtkę.
Nie czekając na chłopaka ruszyła w stronę morza. Nieopodal ściągnęła sukienkę i położyła ją tak by fale jej nie sięgnęły. Latynos zostawił pieniądze za kolacje i poszedł za szatynką, po drodze ściągając z siebie t-shirt. Rzucił go obok jej sukienki. Tam też zostawił swoje spodnie i buty.
- Chodź - zaśmiała się dziewczyna i poszła w głąb morza. - Tylko ja nie umiem pły...
Po chwili dziewczyna zniknęła pod wodą. Było widać tylko kilka pęcherzyków powietrzna.
- Co?!- zawołał przestraszony i rzucił się zaraz za nią do wody. Zanurkował, za jej szarpiącym się ciałem.
Dziewczyna wynurzyła się niedaleko chłopaka i zaczęła się śmiać.
- Łatwo cię nabrać, wiesz?
- To nie było śmieszne.-warknął, wynurzając się obok niej.- Na prawdę myślałem, że coś ci się stało.
- Owszem stało - popłynęła bliżej niego.
- Niby co?- mruknął.
- Ty - lekko musnęła jego usta.
- I to niby coś złego?- zaśmiał się, obejmując ją w talii.
- Nie wiem. Może - udała zamyśloną. - Ale wszedłeś za mną do wody to znaczy, że mam władze nad tobą.
Przewrócił oczami.
- Albo ja staram się być gentlemanem...- mruknął jej do ucha, muskając jego płatek.
- Albo myślisz, że w ten sposób powtórzymy wczorajszy wieczór.
- Hahahahaha! W morzu? Na plaży? Hahaha, musiałbym być kompletnym idiotą. Po za tym...- zniżył ton, zakładając jej wilgotny kosmyk za ucho.- Nie zrobię niczego, do puki nie będziesz gotowa.
- Nie robiłeś tego nigdy w wodzie? - zaśmiała się.
- A ty robiłaś?- uniósł jedną brew.
- Nie, ale w jednym filmie w basenie to robili - mruknęła i się lekko odsunęła. - A poza tym jak wiesz to dziewictwo straciłam z tobą.
- Właśnie wiem i dlatego zastanawiam się, czemu śmieszy cię fakt, że nigdy nie kochałem się z dziewczynom w wodzie.
- Bo... A z resztą nie ważne - mruknęła i popłynęła dalej.
Złapał ją za nadgarstek.
- Co jest?
- Nic, a co ma być? 
- Co jest nie ważne?
- Wszystko, co jest związane z seksem. 
Przewrócił oczami i chlapnął ją wodą.
- Odwal się - fuknęła. 
- Co jest, królewna boi się wody?- zaśmiał się i chlapnął jeszcze raz.
- Sam tego chciałeś- warknęła i zanurkowała, a następnie wciągnęła go pod wodę. Kiedy byli pod taflą wody pomachała mu uśmiechając się. Odmachał, po czym nie spodziewanie przyciągnął ją do siebie i zaserwował jej podwodny pocałunek. Dziewczyna objęła go i pogłębiła pocałunek. 

1 komentarz:

  1. Odmachał, po czym nie spodziewanie przyciągnął ją do siebie i zaserwował jej podwodny pocałunek. Dziewczyna objęła go i pogłębiła pocałunek
    Ten fragment >>>>>>>>> wszystko inne

    OdpowiedzUsuń